Samolot przybył zgodnie z rozkładem. Zakołował, podjechał
pod terminal. Sandra i Kevin, podążając za peletonem pasażerów podróżujących na trasie Dublin-Wrocław regularnie, znających drogę jak własną kieszeń, udali się odebrać bagaże.
Jeszcze kwadrans i mogli się wreszcie przywitać z przyjaciółką.
- Kama! It’s
already one month since you left us, isn’t it?! You look awesome! – Irlandka przywitała się wylewnie, ściskając i całując
koleżankę.
- You look
awesome, too, Sandra! – Filigranowa dwudziestolatka o rudych włosach
opływających ramiona czule objęła turystkę z zielonej wyspy, blondynkę wyższą
od Kamili o głowę, z włosami splecionymi w dwa długie warkocze, jakich nie
powstydziłaby się Jagna z filmu „Chłopi”, zarzuciła jej ręce na szyję i również
obsypała policzki tysiącem pocałunków. Polka o celtyckiej urodzie i Irlandka
wyglądająca jak typowa słowianka zawsze chwaliły nawzajem swój wygląd.
Kamila przez niemal rok stażu mieszkała pod jednym dachem
z Sandrą i jej młodszym bratem, wynajmując pokój od ich rodziców. Przez ten czas
studentki zżyły się i pokochały jak siostry. Koncerty, wystawy i imprezy do
rana w pubie i ogrodzie przy piwie, winie i muzyce, dziesiątki niedospanych
nocy i tysiące godzin spędzonych na rozmowie oraz miesiąc rozłąki, który
nastąpił potem, w pełni tłumaczyły ten niekontrolowany wybuch radości.
- Hi, Kama!
– Przyszła też kolej na Kevina, który po kilku minutach bezczynnego
przestępowania z nogi na nogę, zaczynał się złościć na siostrę. Zazdrościł jej
czułych uścisków.
- Hi, Kevin!
Give me a hug! – Kamila, wycałowawszy się z Sandrą, odwróciła się do jej
brata. Rozłożywszy szeroko ramiona, objęła go z całej siły. Złożyła kilka
pocałunków na prawym policzku, zmieniła stronę, powiedziała na ucho półgłosem: - I am glad to see
you – i pocałowała jeszcze kilka razy, trącając wargami szyję i kącik ust
osiemnastolatka, nie przejmując się, jakie emocje w nim wzbudzi. Lubiła go i
nie widziała potrzeby, by to przed nim ukrywać.
Rozmowa w samochodzie z początku dotyczyła przebytej
podróży oraz szczegółów garderoby. Dziewczyny, jak to dziewczyny, musiały
koniecznie skomentować krój sukienek i kolor bluzek. Nice, beautiful i awesome. Kevin mógłby potwierdzić każdą
pochwałę, ale siedząc na tylnym siedzeniu, nie miał ku temu wiele możliwości.
Nie starczało mu też refleksu, bo gdy tylko zaczynał mu w głowie świtać jakiś
komplement, przedmiot rozmowy zdążył się zmienić już dwa razy. Pozostało mu
więc tylko słuchać, przyglądać się rudym włosom Kamili i marzyć.
Po pewnym czasie Sandra postanowiła jednak poruszyć
bardziej interesujący temat. Zapytała o nowego boyfriend’a Kamili.
- What?! W
środę go poznałaś. W czwartek piłaś z nim kawę. W piątek planowałaś wspólny piknik
nad rzeką, ze mną, Kevinem, twoją siostrą i boyfriend’em.
Dziś mamy poniedziałek i mówisz, że z nim koniec? Are you not in love any more with him?
- No, I
rather hate him.
- Why?
- He shared his
Facebook with somebody else. – odpowiedziała Kamila, nerwowo zerkając w
lusterko. Nie chciała, by chłopiec siedzący na tylnym siedzeniu poznał
szczegóły nieszczęśliwego zauroczenia. Na tym samym tylnym siedzeniu, na którym
kilka dni wcześniej inny chłopiec, starszy niż Kevin, posiadł Kamilę już w
drugim dniu znajomości, które jeszcze nie ostygło po gorących aktach miłosnych.
W ogóle wolałaby, żeby przygoda z Kacprem pozostała tajemnicą.
- So what? –
Sandra nie od razu zrozumiała intencje koleżanki.
Kamila wyjaśniła półzdaniem, że pisała wieczorem ze
znajomym boyfriend’a, będąc
przekonaną, że pisze z człowiekiem, z którym się spotkała w kawiarni. Poprosiła
Kevina, by podał siostrze damską torebkę leżącą za siedzeniem kierowcy. Z niej
Sandra miała wyciągnąć telefon i obejrzeć ostatnie zdjęcia.
- May I have a
look? – Kevin nieskromnie wysunął rękę po telefon, nie chcąc być wykluczonym
z rozmowy.
- No –
stanowczo odmówiła Kamila.
- Why?–
natychmiast zaśmiała się Sandra. – You
look awesome at these pics. – dodała z sarkazmem, ale telefonu bratu nie
podała.
Zobaczywszy na zdjęciach półnagą Kamilę w pozach
eksponujących piersi, wiedziała już, jakim perfidnym typem okazał się boyfriend i jak głupio dziewczyna dała
się wykorzystać. Nie bez zostawienia kompromitujących śladów, mogących jej
jeszcze zaszkodzić w przyszłości. Dla niepoznaki powiedziała jeszcze kilka słów
o tym, jak niewinne są te fotografie i że na miejscu Kamili nie robiłaby z nich
żadnej tajemnicy.
W ten sposób udało się uratować reputację Kamili. Kevin
dowiedział się wprawdzie o jakimś amancie chcącym poderwać rudowłosą piękność,
o której śnił nie raz i nie dwa, odkąd tylko się pojawiła w jego domu, przykro
mu było usłyszeć o randkach i zdjęciach, ale mógł uznać tego amanta za
niegroźnego fajtłapę a epizod z jego udziałem za zakończony. Mógł dalej snuć
marzenia o czułych pieszczotach z przyjaciółką siostry, o wielkiej miłości.
Sandra i Kamila miały nieco inne wyobrażenie o jego
pobycie w Polsce. Założyły się z wyimaginowanym oponentem, że Kevin zakocha się
w Mai, siostrze Kamili. Jeszcze w Dublinie żartowały na temat możliwych
scenariuszy tego romansu oraz nieuniknionych perypetii z nim związanych. Naśmiewały
się z młodzieńczej nieporadności, przypominając sobie własne potknięcia, kiedy
były o kilka lat młodsze.
Jak tylko dojechali na miejsce, okazało się, że w tych
żarcikach kryła się jakaś dola prawdy. Kevin ujrzawszy kopię Kamili, zamienił
się w słup soli. Znał Maję ze zdjęć, które kurtuazyjnie lajkował w internecie, ale
mimo to, spotkawszy ją na żywo, poczuł się nieśmiało. Dziewczyna odrobinę
wyższa od swej starszej siostry, ubrana w szorty zaczynające się poniżej bioder
i kończące równo z pośladkami oraz bluzkę na długich ramiączkach, z
niezasłoniętym brzuchem i pępkiem, wyglądała jeszcze bardziej krucho niż Kamila.
Niemniej wystarczająco kobieco, między innymi dzięki odpowiednio dobranej
bieliźnie, by wprawić w zakłopotanie wszystko wiedzące bajkowe zwierciadło.
„Zwierciadełko, powiedz przecie, Kama czy Maja jest najpiękniejsza na świecie?”
Gdyby zwierciadło miało na imię Kevin, odpowiedziałoby „nie wiem”.
W odpowiedzi na niekończące się spojrzenie przystojnego
blondyna policzki i dekolt nastolatki pokryły się purpurą. Nikt z obecnych nie
mógł mieć wątpliwości, że między młodymi przeleciały magiczne iskierki.
- Hi!
- Hi, Kevin!
- Give her a
hug, Kevin! – Kamila delikatnie pociągnęła kolegę za ramię, dając
pozwolenie na objęcie siostry.
- Nice to meet
you, Maia – powiedział półszeptem irlandzki chłopiec, otoczywszy rękami talię
dziewczyny. Dziwiąc się, że rodzice akceptują skąpy ubiór córki. Na plecach
dotykał jej nagiej skóry. Pragnął dotykać jak najdłużej.
- Nice to meet
you, Kevin – odpowiedziała piętnastolatka, zarzucając mu ramiona na szyję
jak lasso.
Później Kamila i Sandra mogły wesoło przybić piątkę z
komentarzem, że ze spotkania ich młodszych rodzeństw na pewno coś wyniknie.
Na dyskretne pytanie, czy Kamila miała seks z przygodnym boyfriend’em zadane żartobliwie, w
przekonaniu, że poza pikantnym kuszeniem przez internet nie doszło do żadnego
intymnego zbliżenia, dziewczyna udzieliła odpowiedzi twierdzącej.
- Yes, I did.
- Really?
When?
- On Thursday,
Friday, and Saturday – odpowiedziała Kamila, mrugając rzęsami z gracją niewiniątka.
- Wow! –
Sandra zaniosła się śmiechem oprócz niedowierzania wyrażającym zazdrość i
respekt. – So, it is three to three, now!
– blondynka z Dublina miała do tego momentu trzech partnerów seksualnych. Rudowłosa
Kamila dzięki przelotnej znajomości z byłym już nowym boyfriend’em wzbiła się na ten sam poziom erotycznego
wtajemniczenia. – You must tell me the
story in every detail, Kama!
- I will.
***
Bip, bip – odzywa się telefon. Kamila odczytuje wiadomość
od nieznanego user’a: „Dodaj mnie do
znajomych, pszczółko”. Zdenerwowana odkłada komórkę.
- Kto to? – pyta Sandra.
- Nikt. – Dziewczyna unika odpowiedzi. Rodzinne
śniadanie to nie czas na rozwiązywanie osobistych problemów, które chce się
utrzymać w tajemnicy przed mamą, tatą, siostrą i Kevinem.
- Pokaż! – Maja jednak nie ma obiekcji, by bez
pytania sięgnąć po nie swój telefon. – Aha. Też takie dostaję – macha ręką
lekceważąco. Nie przyzna się, że zazwyczaj odpowiada na takie zaczepki i wdaje
się w internetowe dyskusje z nieznajomymi szukającymi przygód.
Bip, bip – po pół godzinie przychodzi nowa wiadomość,
którą Kamila przeczyta jednak dopiero w zaciszu swojego pokoju. „Mam twoje
zdjęcia. Napisz, jeśli chcesz, żebym skasował. Kuba”.
„Jakie zdjęcia?” – odpisuje Kamila. „Ładne. Te, co mi
przysłałaś w zeszłym tygodniu”. „Tobie?” „Tak, pszczółko”. „Niczego ci nie
wysyłałam. Nie znam cię”. „Znasz z widzenia” - pisze nieznajomy natręt, powodując skok ciśnienia w
tętnicach pszczoły – „Skasuję te zdjęcia, ale pod jednym warunkiem”. „Jakim?”
„Pokażesz mi się na żywo”. Kamila odkłada telefon. Idzie do gości. Potrzebuje
czasu na przemyślenie szantażu.
Bo to jest szantaż. Takimi zdjęciami można wyrządzić
wiele szkody, na przykład rozsyłając przez media społecznościowe. Pal licho,
jeśli jakiś zboczeniec z drugiego końca świata ulży sobie, oglądając goły biust
rudej modelki. Anonimowej jak tysiące innych kobiet z elektronicznej pajęczyny world wide web’u. Jeśli jednak zdjęcia
zrobione dla Kacpra dostanie Kevin, lepiej nie wiedzieć, co sobie pomyśli.
- Maju, oprowadzisz ich sama po mieście? – Kamila
zwraca się z prośbą do siostry. – Muszę coś dzisiaj załatwić.
Maja miała co prawda inne plany. Jest umówiona na
zwiedzanie sklepów. Ale to żaden problem. Koleżanki mogą tym razem powłóczyć
się bez niej.
„Ale tylko pokażę? Nie będziesz chcieć nic więcej,
prawda?”, odpisuje Kamila internetowemu pszczelarzowi jakoby znanemu jej z widzenia.
Czyli komuś z sąsiedztwa albo z niedalekiej okolicy, znajomemu Kacpra, którego
spotykała w sklepie, urzędzie, na ulicy. Nie całkowicie obcemu, a więc też
niemogącemu liczyć na całkowitą bezkarność. W razie potrzeby dziewczyna go
rozpozna i wskaże policji. Gdyby, nie daj Boże, mężczyzna nie dotrzymał słowa.
„Tak. Masz czas o dwunastej?” – pyta Kuba, a w kolejnej
wiadomości podaje swój adres. Z tymi danymi wraz z zapisem rozmowy Kamila
mogłaby iść na komisariat z żądaniem zatrzymania szantażysty. Odpisuje jednak,
że przyjdzie punktualnie. „Czekam, pszczółko. Wierzę, że zależy ci na
dyskrecji” - kończy Kuba.
- Witaj, pszczółko – wita Kamilę młody mężczyzna.
Wysoki brunet, któremu do wyglądu koszykarza brakuje tylko sportowego
umięśnienia. Na sobie ma tylko bokserki.
- Cześć – bąka dziewczyna, czując ciężki głaz w
gardle. Waha się, czy wejść do środka. Boi się gołego dryblasa, którego twarz, idealnie
ogoloną, niewinnie uśmiechniętą, sprawiającą wrażenie dziecięcej, rzeczywiście
skądś pamięta. Przygląda się zuchwalcowi, który za chwilę ma się stać jedynym
widzem jej pierwszego i ostatniego występu striptizerskiego. Podziwia szerokie
barki i łagodny zarys mięśni klatki piersiowej. Podoba jej się, że na całym
ciele nie widać ani jednego włoska. Na myśl o wężu spoczywającym w szerokich
majtkach czuje tupot mrówek przebiegających w dół kręgosłupa i boi się jeszcze
bardziej. Wie, że jak tylko zamkną się za nią drzwi mieszkania, będzie zdana na
łaskę i niełaskę tego niebezpiecznie przystojnego obcego. Już teraz
nieprzyzwoicie wręcz pewnego siebie.
- Wchodź. Już się nie mogę się doczekać na twoje
cycuszki – mężczyzna szarmanckim gestem zaprasza do mieszkania.
- Okey, ale ty się ubierz.
- Założę koszulę, a ty za to zdejmuj wszystko.
Pierwsza rzecz, którą Kamila dostrzega w sypialni to notebook
stojący na biurku. Na ekranie rozpoznaje siebie.
- Skąd mam mieć pewność, że skasujesz? – pyta.
- Skasuję przy tobie – Kuba kładzie dłonie na
ramionach dziewczyny.
- Nie dotykaj mnie! Na to się nie umawialiśmy –
protestuje Kamila, gwałtownie obróciwszy się twarzą do mężczyzny.
- Dobrze. Przepraszam.
- A co jeśli porobiłeś kopie zapasowe?
- Zrobiłem, ale nikomu nie pokażę. Dam ci to na
piśmie – odpowiada Kuba z bezczelnością pięciolatka wypisaną na twarzy.
- Idę do domu – straszy Kamila.
- Zaczekaj. Nie kłamię. Nawet Kacper nie widział tych
fotek.
- Dlaczego ich po prostu nie skasujesz? Dlaczego mnie
szantażujesz?
- Bo chcę cię zobaczyć nagą.
- A jak nie zobaczysz?
- To też dotrzymam słowa.
- Czyli skazujesz?
- Nie.
- Więc co zrobisz?
- Wyślę kolegom. Na dobry początek.
Kamila przełyka ślinę. Przygląda się szantażyście, w
którego oczach zamiast fanatycznej pewności siebie gości teraz zwątpienie i
wyraz skruchy. Przebiega wzrokiem od stóp do ust i już nie wierzy, by ten
wyrośnięty chłopiec, bezczelny i cwany w internecie ale zupełnie nieporadny w
bezpośredniej rozmowie stanowił dla niej realne zagrożenie.
- Rozbiorę się, ale tylko jak skasujesz wszystkie
kopie.
- Dobrze – zgadza się Kuba, a na jego buzi znowu
pojawia się uśmiech szczęśliwego dziecka. Pierwsze po klawisz delete pada zdjęcie wyświetlone na
ekranie notebooka
Siadają na tapczanie, oboje ze skrzyżowanymi nogami, po
turecku, trochę dalej od siebie nawzajem niż na wyciągnięcie ręki. Kamila
odgarnia włosy za tył głowy. Przybierając przesadnie nieśmiały wyraz twarzy, powoli
unosi bluzkę. Odsłoniwszy stanik, nagłym ruchem kuli ramiona i opuszcza bluzkę,
jakby się zlękła nagości i rozmyśliła.
- Na pewno muszę? – pyta niewinnym głosem.
- No, tak! – odpowiada Kuba nieprzyjemnie zaskoczony,
wierząc grze aktorki jak dziecko bojące się o asystentkę prestidigatora w cyrku
jakoby pokrojoną na trzy kawałki. I dodaje: - Proszę.
Kamila znowu powoli unosi bluzkę. Odsłania stanik.
Podnosi trochę wyżej i znowu jakoby się waha.
- Na pewno? – pyta, pozwalając widzowi dokładnie zapoznać
się z krojem stanika. Biały push-up z małą dekoracyjną kokardą pomiędzy
miseczkami.
- Na pewno.
Życzeniu widza staje się zadość. Z jeszcze większym
wahaniem aktorka pozbywa się stanika.
- Podoba ci się?
- Bardzo. Daj popatrzeć z bliska. – Mężczyzna trochę
nieśmiało przesiada się na środek tapczana. Do żywego przejęty widokiem
kobiecego ciała, z miną uczonego jak przez niewidzialną lupę studiuje różowy
krążek na szczycie lewej piersi.
Takiej reakcji Kamila się nie spodziewała. Zachowując
poważny wyraz twarzy, w sercu zaczyna się śmiać. Nie potrafi sobie wyobrazić,
jaką minę ujrzy, kiedy zdejmie majtki. Nie ma odwagi zerknąć na bokserki. Nie
może uwierzyć, że szantażysta, który podstępem i groźbą zmusił ją do
erotycznego pokazu, wciąż dotrzymuje słowa i tylko patrzy. Gdyby na jego
miejscu był Kacper... Dziewczyna woli nie kończyć tej myśli o boyfriend’zie, który przez trzy dni się
nią bawił, korzystając z nader gościnnego ciała, po czym z zimną krwią postawił
w sytuacji nie do zaakceptowania przez żadną kobietę. Świadomie zmusił, by z
nim zerwała.
- Podobam ci się? – pyta Kamila z lekkim
niedowierzaniem.
- Okropnie. Ależ ja cię chcę polizać!
- Co zrobić? – śmieje się Kamila, nieświadoma poziomu
pożądania jakie wzbudziła niedokończonym jeszcze striptizem.
- Polizać – odpowiada mężczyzna, po czym lubieżnie
przeciąga językiem po piersi, z dołu do góry, zostawiając szeroki ślad śliny.
Dziewczyna truchleje. Głośno wzdycha. Polizany sutek, twardniejąc,
domaga się powtórnego kontaktu z męskim językiem. Z zachłannym jęzorem. Kuba,
nie doczekawszy się głośnego protestu powtarza pieszczotę. Liże pierś całą
powierzchnią języka. Drugi raz, piąty. Zostawia coraz dłuższe mokre ślady, za
piętnastym powtórzeniem rozpoczynając wędrówkę języka od dolnych żeber,
przechodząc przez obojczyk i kończąc na szyi obok ucha.
- Przestań. Umawialiśmy się, że mam się tylko
rozebrać.
- Przepraszam. – Kuba natychmiast przerywa
pieszczotę.
Kamila patrzy mu w oczy. Widzi tęsknotę, pragnienie i
wdzięczność, mieszankę emocji, jaką widywała już wcześniej, w oczach
zakochanych w niej chłopców, z którymi się całowała. Czuje, że zaczyna być
mokra. Chce objąć Kubę, ale się powstrzymuje. Jeszcze nie pora na miłość.
- Mam zdjąć resztę ubrań, czy już starczy?
- Zdejmij.
Kamila schodzi na podłogę. Zaczyna tańczyć. Przestępuje z
nogi na nogę. Obraca się. Zatacza koła biodrami. Zgina plecy, porusza ramionami,
sprawiając, że piersi falują Kubie przed oczami jak miniaturowe dzwony. Zarzuca
włosy na buzię. Odsuwa je za ramiona. Kusi zwinnym ciałem.
Spódnicę i majtki zdejmuje z szybkością błyskawicy.
Kładzie dłonie na biodra i zmysłowo tańcząc, podchodzi do Kuby. Wczepia palce
rąk w jego włosy i czeka, aż się napatrzy na jej nagie łono. Czeka, aż zechce
ją jeszcze raz liznąć.
Wzdycha głośno, czując szorstki język na wargach sromu. Przyciska
głowę młodego mężczyzny, zmuszając do kontynuowania pieszczoty.
Nie mogąc ustać na nogach mięknących z sekundy na
sekundę, siada na kolanach Kuby, okrakiem.
- Obiecaj, że skasujesz – mówi i z pasją całuje go w
usta.
- Skasuję – kolejny raz kłamie mężczyzna, coraz
bardziej przekonany, że półnagie zdjęcia Kamili będą mu towarzyszyć do
ostatniego tchnienia jako pamiątka po najgorętszej przygodzie młodości.
Kamila zdziera z niego koszulę. Przez materiał bokserek
chwyta węża od dłuższego czasu przygotowującego się do ataku, pieści pytona swą
drobną dłonią. Kuba odwdzięcza się lizaniem szyi, uszu i biustu.
- Mieliśmy tego nie robić – mówi Kamila egzaltowanym
szeptem, niemalże krzycząc. – Miałam się tylko rozebrać.
- Tak. A Kacper to kutas – odpowiada Kuba, ni z tego,
ni z owego wspominając kolegę, dzięki któremu wszedł w posiadanie prywatnych
zdjęć Kamili. Z jednej strony jest mu winien wdzięczność, z drugiej jednak
wściekle zazdrości mu sukcesów. Boleje, że nie jest pierwszym kochankiem tej
drobnej rudej dziewczyny.
- On mnie nie obchodzi – odpowiada Kamila, nie
przestając ściskać długiego węża. Przyspiesza ruchy, żeby udowodnić, że myśli
tylko o aktualnym partnerze i nie dać po sobie poznać wstydu.
Kuba przelewa rosnące podniecenie na szyję i kark
dziewczyny. Liże, ssie i gryzie jak w transie. Z karku kieruje się niżej na
plecy, zmuszając Kamilę do pochylenia głowy.
Rezultat pieszczoty przerasta oczekiwania, jeśli w dzikim
transie można w ogóle czegoś oczekiwać. Kamila zsuwa się z kolan kochanka,
klęka, zsuwa z niego bokserki. Chwilę potem ssie długaśny członek. Kuba zaczyna
jęczeć z radości. Seksu oralnego z Kamilą Kacper nie doświadczył. W tym zakresie
jest to w ogóle jej debiut, o czym Kuba nie wie i wiedzieć nie może, ale to nie
jest dla niego ważne. Liczy się, że Kacper tego nie miał.
- Miałem ci tego nie mówić, ale powinnaś o tym
wiedzieć – duka szczęśliwy szantażysta, łapiąc oddech po każdym słowie. –
Kacper ma już na oku następną panienkę. – Kamila ssie mocniej. – Znasz ją. –
Kamila z całej siły zaciska wargi i przyspiesza ruchy głową. – Możesz mu
przeszkodzić.
- Jak?
- Chodź, pokażę ci coś.
Wstają oboje. Ciężko dysząc, podchodzą do biurka. Kuba
włącza Facebook’a. Przesuwa Kamilę przed siebie, opiera jej ręce o blat stołu,
rozstawia nogi.
- Co robisz? – pyta Kamila, domyślając się jego
zamiarów. Nie czekając na odpowiedź, pochyla się, ocierając pupą o nogi
mężczyzny.
Kuba tymczasem lewą ręką obejmuje dziewczynę w talii,
prawą obsługuje myszkę komputera. Lekko zgiąwszy kolana, zrównuje poziom swoich
bioder z biodrami Kamili. Wężem wciska się między uda, trze o krocze. Na
ekranie pojawia się lista znajomych z miniaturami zdjęć profilowych . Kuba
najeżdża na jedną z miniatur. Powiększa. To Maja.
- Znasz ją? – pyta, obiema rękami ściskając Kamilę za
biodra.
- Co?! Powiedz, że to nieprawda – krzyczy striptizerka, próbując odwrócić się przodem do właściciela węża. – Powiedz,
że jej nie zgwałciliście. Proszę cię, powiedz!
Uścisk jej jednak zbyt mocny, by się z niego wyzwolić.
Kuba przyciąga dziewczynę siebie. Napiera. Pyton znajduje wejście do nory. Śmiało
wpełza do środka. Rozpycha się na boki. Wchodzi głębiej, trze głową o ściany i
sklepienie.
- A czy ciebie ktoś gwałci, pszczółeczko? – odpowiada
uwodziciel drwiącym pytaniem. Kamila przypomina sobie, że Kacper, jego
wspólnik, wchodząc w nią, mówił o żądleniu. Robi jej się słabo. Gęsta mgła wypełnia
źrenice. Im większą rozkosz czuje w pochwie, tym gorzej o sobie myśli. Tym
bardziej martwi się o siostrę.
- Nie – przyznaje Kamila i całkowicie poddaje się
silniejszemu mężczyźnie, poruszając biodrami w tym samym co on rytmie. „Sama
się puszczam” – dopowiada w myślach.
- Jej też nikt nie zgwałci – Kuba pozwala sobie na
jeszcze jedną kpinę, ale zaraz zmienia ton na poważny. – Twoja Maja jest
jeszcze dziewicą, ale Kacper zmieni to w pięć minut. Znasz go. Nie takie cnotki
puka się na pierwszej randce.
- Zostawcie Maję w spokoju – żąda Kamila, zdając
sobie sprawę jak śmieszną w oczach podrywaczy jest jej bezsilność. Pochwą
ściska grubego pytona jak przedtem ściskała go ręką. Traci poczucie równowagi.
Gdyby się nie trzymała blatu biurka, na pewno jak pijana upadłaby już na
podłogę.
- To ty jej powiedz, żeby do nas nie pisała –
odpowiada Kuba, przedstawiając rzeczywistość w barwach nie całkiem prawdziwych.
Jemu też seks zmienia chwilowy obraz świata. – Wiedziałaś, że spała z
chłopakiem na zielonej szkole?
- Nie. Z kim? Kiedy?
- Nie pochwaliła ci się? Nic dziwnego, byłaś za
granicą. Całą noc się z nim miętosiła w śpiworze. Chłopaczek wszędzie jej
dotykał. Tam gdzie pozwalała i tam, skąd przeganiała. Ale cnoty mu nie oddała.
- Skąd ty to wszystko wiesz? – Kamila wierzy i boi
się nie na żarty. Oczyma wyobraźni widzi siostrę ze szkolnym kolegą, który nie
wiedzieć kiedy przyjmuje postać Kacpra. Patrzy na Maję siedzącą okrakiem na
kudłatym brunecie i skacze w ekstazie. Patrzy na diabelski uśmieszek Kacpra.
- Wiem i już. – Odpowiedziawszy krótko, Kuba zwalnia
tempo. Pozwala dziewczynie ślizgać się w przód i w tył na jego sztywnym wężu.
Po chwili uwalnia salwę spermy.
Zaraz po nim szczytuje Kamila. Drga. Wykrzykuje
przenikliwe „Aa!” Opada wyczerpana na biurko.
- Pokaż, co żeście z nią pisali – szepcze, częściowo
wróciwszy do zmysłów.
- Niech ona ci pokaże. To w końcu twoja siostra.
- Skasujesz zdjęcia?
- Zobaczę.
- Chyba żartujesz. – Kamila rozmawia obojętnym tonem.
Wie doskonale, że nic nie wskóra.
- Skasuję, jak porobimy nowe.
- Nie porobimy. Gdzie masz łazienkę? Muszę się umyć.
Kwadrans później Kamila opuszcza mieszkanie szantażysty.
Bez słowa. Nie odpowiada Kubie, ani na prośbę o ponowne spotkanie, ani na
groźbę, że jeśli nie przyjdzie, zdjęcia zostaną upublicznione. Miała upojny
seks, w szarych komórkach panują endorfiny, to nie pora na podejmowanie
decyzji. Dochodzi do auta z trzema myślami, że penis Kuby jest największy i
najgrubszy z tych, które dotychczas miała w sobie, że będzie musiała podać
Sandrze aktualny stan rywalizacji: trzy do czterech, oraz że nie dopuści, by
Kacper przeleciał jej siostrę. „Pierwszy raz trzeba przeżyć z kimś, kto cię docenia,
dla kogo jesteś kimś więcej niż kubkiem na spermę” – filozofuje, przypominając
sobie swoje pierwsze stosunki. Z chłopcem, z którym chodziła przed wyjazdem do
Dublina. Chce, by Maja swój pierwszy raz wspominała z jeszcze większym
rozrzewnieniem.
***
Tymczasem Kevin przystąpił do gry, którą zaczął planować,
jak tylko się pojawiła idea wycieczki do Polski. Do której przygotowywał się,
pilnie studiując słownik angielsko-polski i z którą wiązał pewne nadzieje na
miłość. Podczas spaceru powiedział, że interesuje go język polski, że chce
wykorzystać czas pobytu na naukę najpotrzebniejszych zwrotów i słówek.
Pierwotnie w roli nauczycielki obsadzał Kamilę, do niej zbliżał się w
marzeniach podczas indywidualnych lekcji, aż zaczynali się całować i kochać.
Poznawszy Maję, uznał, że także młodsza z sióstr posiada wszystkie niezbędne
kompetencje. Pod nieobecność Kamili zaczął więc pytać Maję. Na początek o
brzmienie nazw mijanych ulic.
Czym młoda dziewczyna może zaimponować starszemu
chłopakowi? Ciałem, ale nie kiedy pod bluzką zamiast biustu nosi się dwa
naparstki. Wiedzą i intelektem? Próbować oczywiście można, ale liczyć się
trzeba z silną pozycją starszych konkurentek. Pytania o język ojczysty okazały
się strzałem w dziesiątkę. Maja za każdym razem wprost skakała z radości, mogąc
zaspokoić ciekawość kolegi. Zatrzymywali się co kilka minut, żeby wyjaśnić
dokładnie, jak się prawidłowo wymawia poszczególne głoski. Również tłumaczenie
nazw: „Rynek”, „Szewska”, „Piwna”, „ulica Pierwiosnków; wymagało czasu i
zastanowienia. Maja na przemian śmiała się i piekliła na swój za niski poziom
angielskiego. Kevin oczami spijał z jej ust wszystkie słowa. Sandra, kątem oka
obserwując brata i piętnastolatkę, bawiła się przednio. Tylko dla niepoznaki co
jakiś czas przybierała pozę zniecierpliwienia.
W końcu, żeby nie ograniczać brata swoją obecnością,
postanowiła zostawić młodych samych. Poprosiła Maję, by się skierować do
jakiejś cukierni. Powiedziała, że chce spróbować jakiegoś miejscowego ciastka i
wypić kawę. Że posiedzi godzinę, przejrzy maile, a w tym czasie Kevin może
dalej oglądać miasto.
Spacer przeciągnął się o jeszcze godzinę. Sandra zdążyła
skosztować pączka, eklerki, kremówki i jagodzianki, spisać się z Kamilą, podać
przyjaciółce adres cukierni, a Kevina z Mają jak nie było, tak nie było.
- Napadł ich ktoś, wpadli pod samochód? Zadzwonię do
Mai. – zaniepokoiła się Kamila.
- Daj im czas. Pewnie całują się gdzieś za rogiem – odpowiedziała
Sandra, nie kryjąc rozbawienia. Przykrywszy dłonią dłoń przyjaciółki spytała,
jak minęło południe. – Opowiadaj, co dzisiaj załatwiłaś.
- Potem. To temat na długą rozmowę.
- Coś się stało? Masz problem?
- To się dopiero okaże.
Sandra się pomyliła, sięgając wyobraźnią za daleko na
przód. Kevin i Maja nie całowali się za żadnym rogiem. W jej domysłach czaiła
się jednak dola prawdy. Podczas spaceru uczeń i nauczycielka nauczyli się nawzajem,
jak przetłumaczyć na angielski i polski „chodzić za rękę” – „hold hands”, „pod rękę” – „arm in arm” oraz „obejmować wpół” – „to put one’s hands around somebody’s waist”.
Umówili się, że w wolnych chwilach będą kontynuować lekcje z kartką i ołówkiem
w pokoju Mai. Plan Kevina zaczynał działać.
***
Pierwsze popołudnie po przylocie gości cała rodzina
spędziła na kąpielisku miejskim. Sierpniowy żar lał się z nieba. Nie było sensu
siedzieć w domu. I lepiej poznawać się w luźnej atmosferze niż za stołem w
salonie.
Sandra i Kevin promienieli świetnym nastrojem, konkurując
ze słońcem. Długa podróż odbyta dzień wcześniej nie dawała o sobie znać nawet
minimalnym zmęczeniem. Podobnie Maja. Przebrawszy się w kostium, pierwsza
wskoczyła do basenu. Przepłynęła całą długość i zatrzymawszy się w rogu, z
daleka, gestykulując, zachęcała pozostałych do pójścia w jej ślady. Tylko
Kamila, rozłożywszy ręcznik na leżance do opalania, pochmurniała nagle,
powiedziała, że na razie nie ma ochoty się kąpać.
- Coś się stało? Czyżbyś się zakochała? –
zainteresowała się mama.
- Nie. Po prostu chcę chwilę poleżeć.
- Chcesz o tym porozmawiać?
- O tym nie chcę, ale o czymś innym na pewno –
odpowiedziała dziewczyna z filozoficznym uśmiechem.
O czym rozmawiać, kiedy serce boli a w brzuchu pływają
plemniki niewłaściwego bruneta? O wszystkim, tylko nie o tym.
- Mamo, nigdy cię o to nie pytałam, może nie
powinnam. Miałaś kogoś, zanim poznałaś tatę?
- Miałam.
- Opowiesz?
- Opowiem. Ale wszystko zostanie między nami, dobrze?
Sławek jest chorobliwie zazdrosny, jak by miał o co.
- Dobrze, mamo.
- A ty, Kamo? Nie myślałaś, żeby pogodzić się z Danielem?
Dobry był z niego chłopak. – opowiedziawszy o swoim najdłuższym
przednarzeczeńskim romansie sprzed ćwierćwieku, mama uznała, że pora dowiedzieć
się, co trapi córkę.
- Teraz to już za późno.
- Dlaczego?
- Podoba mi się Kevin – odpowiedziała Kamila
częściowo zgodnie z prawdą. Kłamstwo najbardziej skuteczne jest wtedy, kiedy
kłamie się, mówiąc prawdę. – ale nie będę mu tego mówić.
- Byłaby z was całkiem ładna para.
- Nie. Nie chcę związku na odległość.
- Powtarzasz słowa Daniela?
- Miał rację.
W tym samym czasie, gdy mama i córka na trawie prowadziły
przyjacielską rozmowę, w basenach ojciec i druga córka dotrzymywali towarzystwa
Kevinowi i Sandrze, coraz lepiej poznając zagranicznych gości.
Od początku bawili się parami.
- They seem
to like each other – szepnęła Sandra, mrugając okiem.
- Indeed? –
zainteresował się ojciec Mai i Kamili. Pod dywanem wody złapał Sandrę za rękę, niezauważalnie
dla nikogo, kto by ewentualnie patrzył na nich z brzegu, dając znać, że chce
się zatrzymać, aby para nastolatków, którzy like
each other mogła się oddzielić.
Maja, korzystając z okazji, pognała na krętą zjeżdżalnię,
ciągnąc za sobą Kevina. I nie oglądając się za siebie, żeby przypadkiem nie
natrafić na spojrzenie ojca. Kilka razy zjechali oddzielnie, odstając po pięć
minut w kolejce młodszych dzieci. Potem, upewniwszy się, że ani ojciec z
Sandrą, ani mama z Kamilą nie widzą, poprosiła chłopca, żeby wskoczyć do rury we
dwoje.
Nie zawiodła się. Już przy drugim zjeździe Kevin, służąc
dziewczynie za oparcie i obejmując ją w pasie jak pasem bezpieczeństwa,
skierował dłoń na stanik. Przy trzecim ugniótł pierś jak kluska i nie puszczał,
aż nie minęli ostatniego zakrętu. Maja udała, że nic nie poczuła jak zawsze w
takiej sytuacji. Tylko jej roześmiana buzia i bystry błysk w oku pozwalały
poznać, że ślizg w krętej rurze sprawił jej radość.
- Let’s go! – złapała Kevina za rękę i oglądając się
na boki, zaprowadziła pod zjeżdżalnię, żeby jeszcze raz powtórzyć zabawę.
Żeby nie przywyknąć do dobrego i nie być zmuszoną
otwarcie zareagować na obmacywanie, Maja po kilku zjazdach stwierdziła, że musi
iść do łazienki. Potem miała ochotę popływać, a jeszcze potem poleżeć w
jacuzzi.
Dziękowała losowi, że nie spotkała nikogo ze znajomych.
Że nie musiała dzielić się zagranicznym gościem z jakimiś koleżankami. Dzięki
Sandrze i Kamili miała Kevina tylko dla siebie.
W długich przerwach między pływaniem i przemieszczaniem
się z jednego basenu na drugi mogła go wypytywać o irlandzką szkołę, o plany
oraz czy w Dublinie czeka na niego jakaś girlfriend.
„Jeśli czeka, to dobrze, jeśli nie czeka, to jeszcze lepiej”, cytowała w myślach
frazę zapamiętaną z jakiejś rozmowy z nieznajomym friend’em przez internet. Kevin twierdził, że jeszcze nie miał
żadnej girlfriend, a wszystkie
randki, nieliczne zresztą, na jakie udało mu się umówić, były nieudane.
- The same with
me – odpowiedziała Maja z niewinnym uśmiechem, ciekawa, jak znajomość z tym
zagranicznym kolegą jej siostry potoczy się dalej.
Po tym popołudniu spędzonym na kąpielisku pan Sławomir przez
kilka dni nie mógł się nachwalić inteligencji i oczytania irlandzkiej
studentki. Aż żona zaczęła głośno kręcić nosem a starsza córka wpadła na
pomysł, by przepytać ojca z przedmałżeńskich romansów, tak jak przepytała mamę.
***
Najtrudniej jest zacząć. Szczególnie, kiedy się nie wie co
i jak powiedzieć. Albo się boi.
- Maju, muszę cię przed czymś ostrzec – zaraz po
śniadaniu Kamila dyskretnie bierze siostrę pod rękę i prowadzi, milcząc, do
swojego pokoju.
Nastolatka zachodzi w głowę, co mogło spowodować tak
dziwne zachowanie. Skąd ta nagła tajemniczość. Czyżby Kamila poczuła się w
obowiązku zrobić to, czego unika mama, i przeprowadzić lekcję o antykoncepcji?
- Co się stało? – pyta Maja ściszonym głosem, takim
samym jak siostra tajemniczym tonem.
Na język jednak ciśnie jej się już teraz solenne
zapewnienie, że jeśli pójdzie do łóżka z Kevinem, co jest bardzo mało
prawdopodobne, biorąc pod uwagę stałą obecność rodziców i obydwu sióstr, nawet
kiedy każdy śpi w oddzielnym pokoju, sypialnie rozmieszczone są na dwóch
piętrach i wszystkie zawiasy i klamki idealnie naoliwione, będzie się kochać
tylko z użyciem prezerwatywy. Higienicznie.
- Zrobiłam coś głupiego – zaczyna Kamila dłuższe
wyznanie, tocząc słowa jak Syzyf swój mityczny kamień.
I rzeczywiście, początek jest najtrudniejszy. Jak tylko
się przebrnie przez pierwsze zdanie, kolejne toczą się lekko jak koło po
łagodnym zboczu. Kamila włącza Facebook’a, pokazuje konwersację z szantażystą,
który jeszcze nie zdążył usunąć konta, ale pewnie to zrobi dla ukrycia śladów,
przechodzi na zapis czatu z Kacprem, który okazał się Kubą.
- O, rany! Ty też? – wzdycha Maja przejęta
szczerością siostry.
- Też. A ty też? – pyta, przeczuwając najgorsze.
- Też. Jakiś rok temu.
- Wysłałaś komuś?
- Tak.
- Komu?
- Nie wiem.
- Nie wysyłaj, proszę. Nawet jeśli myślisz, że dobrze
znasz faceta, nie wysyłaj. Nigdy nie wiesz, co mu przyjdzie do głowy.
- Co na przykład?
- Ja się wystraszyłam, że pokaże te zdjęcia tobie i
Kevinowi.
- Aha. To chyba nic strasznego?
- Jak to?
- No, teraz mi pokazałaś i coś się stało? Cycki jak
cycki! – uśmiecha się Maja, próbując uspokoić siostrę.
- No, tak.
- Kevin też by nie robił jakiegoś halo. – Maja klepie
siostrę po ramieniu i zanosi się poufałym śmiechem. – Nie bój się. Wszystko
będzie dobrze – zapewnia. A po chwili, zachęcona wyznaniem Kamili, decyduje się
zwierzyć ze swojej najbardziej aktualnej tajemnicy: - Wiesz co, Kamo? Ja się chyba zakochałam w tym twoim
Kevinie.
- Ha, ha! Maju! To masz jeszcze dziewięć dni, żeby mu
powiedzieć – cieszy się Kamila. I zazdrości jednocześnie.
- Myślisz, że to ma sens?
- Na pewno większy niż umawianie się z jakimś
lowelasem z internetu.
- Chyba masz rację. Kocham cię, Kamo! – Maja rzuca
się siostrze na szyję i ściska czule, jak nie ściskała, odkąd przestała być
małym dzieckiem. W ten sposób dziękuje za potwierdzenie własnych myśli. – A ty?
Może on tobie też się podoba. I dlatego go zaprosiłaś. – zadaje po chwili
jeszcze jedno pytanie, kontrolne, żeby się we wszystkim upewnić.
- Podoba. Ale tobie podoba się bardziej. No i ty jemu
się bardziej podobasz. To widać.
- I nie będziesz się gniewać? – nastolatka przerywa w
pół zdania, nie wiedząc, jak nazwać rzecz, za którą Kamila mogłaby się
pogniewać.
- Ani trochę. Masz moje błogosławieństwo, Maju. –
Jeszcze raz siostry rzucają się sobie w ramiona.
Od tej chwili będą je łączyć nie tylko więzy krwi ale też
najgłębsza kobieca przyjaźń i sojusz na całe życie. Sojusz, który przesądzi o
losie Kevina. Bo kiedy dwie rude baby wezmą w kleszcze chłopaka, to on już im
się na pewno nie wywinie.
***
Dwa dni mijają bez spektakularnych wydarzeń. Młodzież
spaceruje po mieście. Kamila zabiera Sandrę i Kevina do lokalnego muzeum. Maja
oprowadza Sandrę po butikach. Kamila i Kevin cierpliwie czekają na nie w
kawiarni, delektując się wielkimi porcjami lodów. Wieczorami cała rodzina wraz
z gośćmi spotyka się w ogrodzie na kolacji z butelką wina. Kevin pobiera nauki
języka polskiego. Niestety, zamiast jednej native
speaker’ki, ma aż czworo nauczycieli.
Między dziewiątą a dziesiątą wieczorem, pokąsani przez
komary, gospodarze i goście rozchodzą się do swoich pokojów. Kamila przed snem
odwiedza jeszcze przyjaciółkę na długie rozmowy. Za to dla Mai i Kevina wieczór
kończy się samotnym surfowaniem w internecie. Rano budzą się z irytującym
poczuciem straconego czasu.
- Maju, uśmiechnij się – przy śniadaniu zwracają
uwagę oboje rodzice, denerwując nastolatkę.
- Maju, chodź, porozmawiamy – siostra zaciąga ją na
górne piętro. – Co się dzieje? Mów, Maju!
- Nic. Co ma się dziać?
- Pokłóciłaś się z kimś? Kevin powiedział ci coś
złego?
- Co miał mi powiedzieć, skoro rozmawia tylko z
wami?! – Maja wyrzuca w końcu z siebie przyczynę naburmuszenia. Wobec siostry,
przyjaciółki i sojuszniczki w jednej osobie może być szczera.
Znalezienie przyczyny bólu to klucz do jego wyleczenia.
Co najmniej połowa sukcesu. Kamila sypie radami jak z rękawa:
- Kto ci broni do niego napisać? Wyślij mu jakąś buźkę,
jakiś filmik moji. Zaczep go, a on
już się postara o resztę.
- Mam go podrywać?!
- Nie. Ale sygnał dać możesz. Nie każę ci przecież od
razu wieszać mu się na szyję.
- A jak mu się nie podobam?
- Podobasz.
- E, tam! Nie z takimi cyckami. – Nastrój nastolatki
już się poprawił. Żartuje.
- Nie przesadzaj. Niczego ci nie brakuje.
- Na basenie nawet nie poczuł, że mnie obmacał –
przybrawszy zrezygnowaną pozę, Maja chwali się zainteresowaniem okazanym jej
przez Kevina. Jednocześnie pytając o zdanie, prosząc o aprobatę i dając do
zrozumienia, że chce więcej takich, rzec można, namacalnych oznak sympatii.
- Na basenie? Obmacywał, powiadasz? Oj, Maju,
opowiadaj wszystko!
Gdy tylko obraz zabaw na kąpielisku stał się mniej więcej
jasny, Kamila zerwała się na równe nogi. Otworzyła szafę z ubraniami. Zawołała
półgłosem:
- Pokaż, co tu masz ciekawego! Zaraz cię ubierzemy.
Gdzie jest ta bluzeczka, w której nas przywitałaś, jak przyjechaliśmy z
lotniska? Dzisiaj zrobimy sobie dzień bez staników.
***
Tego dnia osiemnastoletni Kevin nie miał najmniejszych
szans oprzeć się powabowi Mai wzmocnionemu urodą jej siostry. Na zaczepkę przez
komunikator internetowy odpowiedział prośbą o spotkanie w cztery oczy, pod
pretekstem nauki polskiego. Najlepiej po zaplanowanej na ten dzień przejażdżce
za miasto. Przed kolacją.
Kamila zadbała, by wrócić odpowiednio wcześnie.
Wjechawszy na podwórze, dała głośną komendę, że dziewczyny idą na piętro się
przebrać. Weszła do pokoju siostry. Pomogła wybrać sukienkę. Dopilnowała, żeby
pod spodem nie zabrakło stanika.
- Starczy tego kuszenia. Wolę nie myśleć, co by było,
jak by nas dzisiaj widziała mama – wyraziła słowami myśli, jakie dla jej
siostry też były oczywiste.
Paradując po skałkach na wprost tabunów turystów, w
kusych bluzeczkach założonych na gołe ciało, trochę przesadziły. Wyglądały jak
panienki szukające przygody. Gdyby nie Sandra, odwracająca uwagę mężczyzn
dorodnym biustem i długimi nogami, i Kevin odstraszający ciekawskich panów
bazyliszkowym spojrzeniem, niewykluczone, że by tę przygodę znalazły. Nawet nie
jedną.
Poza tym Kevin w ciągu dnia zobaczył, co miał zobaczyć.
Cel akcji „dzień bez staników” został więc osiągnięty.
Jak bardzo skuteczne były rady siostry, Maja przekonała
się niedługo później, jak tylko uczeń wszedł do klasy.
- You are
beatiful, Maia – powiedział półgłosem, patrząc na nauczycielkę jak
zahipnotyzowany. – Jesteś piękna. –
powtórzył po polsku.
Zaczęli od przypomnienia nazw części ciała. Ręka, noga,
brzuch, plecy. Maja mówiła słowo po angielsku, Kevin tłumaczył na polski, po
czym starał się zapisać. Maja poprawiała błędy fonetyczne i ortografię.
Następnie Kevin poprosił o bardziej systematyczną powtórkę.
Postanowił wypróbować jeden ze scenariuszy obmyślonych jeszcze przed wyjazdem
do Polski. Zaczął od anatomii kończyn górnych. Wziął w rękę dłoń dziewczyny.
Pogładził jej palce i całkiem poprawnie nazwał je, czysto i wyraźnie:
- Palce. Fingers.
Następnie pogładził kciuk:
- Kciuk. Thumb.
Maja musiała poprosić o powtórzenie. Miękkie „ci”
wymagało jeszcze trochę praktyki, ale po paru próbach mogła „kciuk” zaliczyć.
- Palm.
Dłoń – i jeszcze raz „dłoń”: – Hand. Dłoń as well...
Nadgarstek. Wrist... Przedramię. Forearm…
Przedramię wymagało szczególnie wielu powtórek. Przy
okazji zostało gruntownie wymasowane. Maja, spojrzawszy na zegarek, ze
zdumieniem uświadomiła sobie, że od „palców” do „łokcia” minęło aż pół godziny.
Powiedzieć więc, że lekcja ciągnęła się ślimaczym tempem, to tyle co nic nie
powiedzieć. Kevin posuwał się po ręce dziewczyny jak ślimak-narkoman po
przedawkowaniu diazepamu. Ślimacząc się i nieprzerwanie głaszcząc,
niepostrzeżenie uzależniał. Jak narkotyk.
- Kevin? –
Maja spojrzała chłopcu głęboko w oczy.
Scenariusz w głowie Kevina takiej ewentualności nie
przewidywał.
- Yes, Maia?
– zapytał nieco zakłopotany.
- Eh, nothing.
Repeat Ło-ki-e-ci. – dziewczyna się
- Ło-ki-e-ci.
- Great, Kevin.
Do „łokcia” nauka słówek szła ślamazarnie, ale bez poważniejszych
problemów. Palec – finger, łokieć – elbow: odpowiedniki słownikowe są
jednoznaczne. Następny krok jednak stanowił pułapkę.
- Arm.
Ramię. Really? What about shoulders? – Kevin z pewnym wahaniem dotknął ramienia.
Miejsca, na którym opierają się ramiączka sukienki i stanika. – Doesn’t ramię mean shoulder, Maia?
- Yes, it does.
But there is also bark – odpowiedziała Maja po chwili namysłu.
- Bark? What is
this bark, Maia? – Kevin drugą dłoń
przyłożył do drugiego ramienia.
- Bark... it
is... the part of the body… - zająknęła
się nastolatka, w napięciu zerkając na swoje ramiona i na buzię Kevina, czując,
że dzieje się coś niezwykłego, czego nie zapomni do końca życia.
- And how do
you call these things, Maia? – zapytał Kevin, powoli przesuwając na bok cienkie
paseczki materiału.
- Ramiączka,
Kevin... Ra-miącz-ka... Ra-mi-ou-cz-ka... straps
- Ah,
straps. Bra straps? Shirt staps? - dopytywał
Kevin, zsuwając wszystkie straps do
łokci.
- Yes, Kevin.
- And how do
call collarbone in Polish, Maia? – Kevin zadał kolejne pytanie, przesuwając
dłonią po ramieniu i dekolcie.
- It’s
obojczyk. O-boj-czyk.
- O-boj-czyk?
- Yes.
O-boj-czyk.
Powtórzywszy kilka razy słowo „obojczyk”, Kevin wsunął w końcu
rękę pod miseczkę stanika.
- And what’s
this? – spytał jeszcze nieśmiało, ale już przeczuwając, że Maja pozwoli mu
na znacznie więcej niż dotykanie biustu.
- It is my
breast, Kevin. Pierś.
- May I see
your pierś, Maia?
- Yes –
odpowiedziała dziewczyna, szczęśliwa, ale nie dowierzając jeszcze, że Kevin
naprawdę ją rozbiera.
Najpierw trochę niezdarnie chłopiec odsłonił lewą część
biustu. Uważnie przyjrzał się jasnej jak śnieg niewielkiej wypukłości.
Mniejszej niż sobie wyobrażał. Pogłaskał palcami sutek. Uśmiechnął się i,
śmielej już, odsłonił prawą pierś.
- You’re
gorgeous – szepnął z zachwytu.
W tym momencie, Maja, nie wytrzymując rosnącego napięcia,
kilkoma ruchami błyskawicznie uwolniła ręce z ramiączek oplatających łokcie i
opuściła sukienkę do pasa. Półnaga, wyciągnąwszy ramiona, objęła chłopca za
szyję i oddała mu usta.
Całując się, upadli na łóżko. Maja przechyliła się na
plecy. Kevin, oparłszy się na łokciu, znalazł się nad nią.
- Kocham cię
– powiedział po polsku.
- I love you –
przetłumaczyła jego dziewczyna.
Chłopiec władczym gestem położył rękę na piersi
nastolatki. Pomasował, ściskając mocno, jak na pływalni kilka dni wcześniej.
Ponownie złączyli usta.
Zajęci sobą nie usłyszeli cichego pukania do drzwi. Nie usłyszeli
też powtórnego stukania, głośniejszego, ani głosu Kamili. Nie przestali się też
całować, kiedy Kamila nacisnęła klamkę. Maja zauważyła siostrę dopiero po tym,
jak Kevin, znudziwszy się ustami, zaczął całować piersi w przekonaniu, że tak
należy. Wtedy otworzyła oczy, ciekawa, jak wyglądają jej blade kluski między
wargami Kevina.
- Och! – krzyknęła przerażona. – Długo tu jesteś?
- Wystarczająco długo, żeby się zorientować, na czym
polegają wasze lekcje. Sorry for
interruption, Kevin! Nie spóźnijcie się na kolację. – Kamila zaśmiała się
krótko i dodała, poklepując kolegę po ramieniu – Go on, kiss her. You have two minutes left.
***
Jeszcze tego samego wieczora Kamila zrobiła swemu
irlandzkiemu koledze niespodziankę, wyświadczając przysługę wykraczającą poza
ramy zwykłej przyjaźni. Udzieliła mu ważnej lekcji, której oboje nigdy nie
zapomną.
- Kevin, have
you ever had sex before? – zaskoczyła go nagłym pytaniem, zamknąwszy za
sobą drzwi jego sypialni.
- No, never.
- I see.
Zgasiła światło. Zdjęła bluzkę. Stanęła półnaga przed
osłupiałym osiemnastolatkiem. Dopiero co całował się z Mają, a tu druga
rudowłosa piękność ofiaruje mu swoje ciało. Czyżby niektóre marzenia spełniały
się podwójnie?
Kamila położyła sobie jego obie dłonie na piersi.
Chłopiec nie potrzebował instrukcji, co robić. Zaczął masować i szczypać
badawczo miękkie gruczoły, bułeczki tego samego rozmiaru co biust siostry
Kamili.
Odczekawszy chwilę, aż Kevin wciągnie się w macanie,
dziewczyna rozpięła jego spodnie. Wsunęła rękę. Zaczęła masować członek,
rosnący w jej palcach jak na drożdżach.
- Now, it’s
your turn – szepnęła mu do ucha, po czym zaprowadziła chłopca za rękę pod
spódniczkę.
Pomasował krocze najpierw przez majtki. Gdy Kamila
niedługo potem ściągnęła je razem ze spódnicą, zaczął palcami zwiedzać srom
bezpośrednio. Jeszcze chwila i on też był nagi.
- Can you feel
it? – spytała Kamila, oddychając coraz niespokojniej.
- What?
- That I’m wet.
- Yes, I do
feel it. – Kevin środkowym palcem zagłębił się między fałdy sromu. Zlokalizował
otwór pochwy.
Kamila, nie przerywając masować jego męskości, zaczęła
całować go pod uchem. Tak, jak sama uwielbia być całowaną.
- Now, listen. When you feel that Maia is as wet
as I am right now, you must, no, you have to put your thing into her. Do you
understand?
- Well. Do you want me to...?
- Yes, I want you to fuck Maia.
Kamila kucnęła. Przez chwilę popieściła ustami. Po czym
znów wstała, przytuliła się do Kevina i pocałowała w usta. Ręką, niecierpliwie,
pomogła mu trafić członkiem do celu.
Chłopiec złapał ją za pośladki. Zaatakował biodrami i...
- You’re great,
Kevin! – Kamila, poczuwszy na sobie chlust ciepłego płynu, wycałowała
policzki Kevina. – I love you! Next
time, you will get into her. I promiss... My first boyfriend also finished
quickly when we made love for the first time. It’s normal, Kevin. I love you
so much.
- I love you
too, Kamila – odpowiedział Kevin, wstydząc się, że nie wytrzymał. Że dopuścił do eiaculatio
praecox.
- No, you’re
in love with my sister.
Przez pierwszych kilka dni Kamila żyła w przekonaniu, że
jej siostra o tym zdarzeniu nie powinna wiedzieć i nigdy się nie dowie. Po
wyjeździe gości zmieniła zdanie. Opowiedziała Mai o spontanicznej lekcji
udzielonej Kevinowi, ze szczegółami. Zrobiła to w imię prawdy, przyjaźni i
siostrzanej miłości.
- A ja myślałam, że robiliście to w Dublinie – zażartowała
Maja, zanosząc się śmiechem. Człowiek pozbawiony kompleksów nie zazdrości.
***
Innego dnia Kamila była świadkiem pieszczot młodej parki
aż dwa razy.
Najpierw na kąpielisku. W pewnym momencie Maja i Kevin
zostali sami w jacuzzi. Chłopiec położył się na dziewczynie, szeroko
rozsunąwszy jej nogi. Zaczęli się całować. Węzły stanika zostały szybko
rozwiązane. W tym samym mniej więcej czasie Sandra i Kamila, uznały, że dobrze
by było rozmasować plecy pod silnymi strumieniami wody, zwłaszcza, że jacuzzi z
daleka wydawało się puste. Dopiero, gdy podeszły bliżej, nisko nad taflą wody
dało się rozpoznać znajomą czuprynę irlandzkiego blondyna.
- Wait a minute
– poprosiła Kamila przyjaciółkę o chwilę dyskrecji.
Zaszła Kevina od tyłu. Chrząknęła znacząco. Chłopiec jak
oparzony oderwał usta od szyi partnerki, wypuścił pierś z ręki.
- Ubierz się. Nie jesteście sami. – Kamila, żartując,
zganiła siostrę za nieprzyzwoitość. – I
like you, Kevin – puściła oko do Kevina.
Chwilę potem, dyskretnie, pod wodą sprawdziła dłonią stan
slipek. Przyrząd do kochania stał, jak należy. Bez wątpienia podczas całowania
dostarczył Mai silnych wrażeń.
- Dziękuję – śmiejąc się, powiedziała Maja,
zamieniając się z siostrą miejscami. – Gdybyście nie przyszły, nie wiem, co by
się stało.
Za drugim razem Kamila przerwała czułości nastolatków
późnym wieczorem. Jak co dzień wracając od Sandry, usłyszała dźwięki dochodzące
z pokoju siostry. Wydało jej się, że to łóżko skrzypi pod naporem dwojga ciał.
Nie potrafiła i wcale nie chciała powstrzymać ciekawości.
Podekscytowana najpierw zapukała, skrobiąc paznokciem o
drewnianą framugę, tylko pro forma.
Następnie ostrożnie nacisnęła klamkę. Na palcach przeszła przez próg w
przekonaniu, że zaraz zobaczy parę wąskich, napiętych pośladków podskakujących rytmicznie
między zgiętymi w kolanach, mocno opartymi o materac, sprężynującymi nogami
nastolatki. Chciała zobaczyć, jak jej uczeń odrabia pracę domową.
Zobaczyła inny obraz, nie mniej miły dla oka. Kevin leżał
na wznak, nagi lub półnagi, z odkrytym torsem ale nogami schowanymi pod cienkim
kocem. Obok, częściowo na chłopcu, leżała siostra Kamili w samych majtkach.
Usłyszawszy kroki, w panice poderwała głowę znad klatki piersiowej kochanka.
Najwyraźniej tym razem to Maja całowała Kevina. Być może instruując, jakich
pieszczot sama od niego oczekuje.
- A, to ty! – westchnęła Maja głośnym szeptem, z
wyraźnym poczuciem ulgi. – Co chcesz?
Kevin przywykły już do wszędobylskości Kamili spokojnie
uniósł głowę, podpierając się na łokciu.
- Słychać was na całym korytarzu – odpowiedziała
Kamila, mocno wyolbrzymiając siłę dźwięków.
- Na dole też słychać?
- Myślę, że nie. No, to ja już wam nie przeszkadzam.
Nie siedźcie, to znaczy nie pieprzcie się – starsza z sióstr porozumiewawczo
mrugnęła okiem – za długo, żebyście rano nie wyglądali jak para zombie. –
Zrobiła pół kroku w tył, powoli cofając się do drzwi, do ostatniej sekundy
podziwiając piękno młodych ciał.
- Kamo, skoro już jesteś, nie idź jeszcze – w
ostatniej chwili Maja zatrzymała siostrę. Tajemna schadzka przestała być tajną.
Podniecenie narastające stopniowo przez kilkadziesiąt minut rozmyło się w
powietrzu. Wznowić pieszczoty w tej samej formie jak do wejścia Kamili, jak
gdyby problem dźwięko-nieszczelnych ścian i drzwi nie istniał, byłoby
niezręcznie. Nawet gdyby starsza siostra wyszła z pokoju, pozostałaby obecna w
rozmowie o niej. – Zostań z nami.
- Jak sobie życzysz – ucieszyła się Kamila. – Tylko
czy Kevin pozwoli.
Nie czekając, aż Maja przetłumaczy, a chłopiec da
twierdzącą odpowiedź, zaśpiewała kokieteryjnie:
- Surprize, surprize!
Po czym przesadziła przez głowę koszulkę nocną, zostając
jak Maja w samych majtkach. Weszła na łóżko, kładąc się za plecami Kevina.
Siostry przez równe czterdzieści pięć minut, według
wskazań budzika stojącego na szafce, wspólnie głaskały szczęśliwego
osiemnastolatka. Wodziły palcami po torsie, wokół nosa i za uchem, raz po raz drobnymi
piersiami trącając o plecy i ramiona. Bez całowania, bez pośpiechu, nie
pozwalając na odwzajemnienie pieszczot. Kevin miał trzymać ręce przy sobie i
korzystać z dobroci kobiet. Zbierać elektrony miłości jak akumulator.
Po tych czterdziestu pięciu minutach Kamila opuściła
pokój. Poprosiwszy, by Kevin też pożegnał się niedługo i spędził noc w swoim
pokoju. We wszystkim trzeba zachować umiar. Także pieszczot, jak by nie były
przyjemne, nie należy przeciągać w nieskończoność. Żeby się nie znudziły.
Jak tylko zostali sami, Kevin sprawdził, czy Maja była
mokra. Była. Sprawdził też, czy palec środkowy prawej ręki się w niej zmieści.
Zmieścił się bez problemu. Również razem z palcem wskazującym. Ostatni w
kolejce stał, w przenośni i dosłownie, palec miłosny, najdłuższy, najgrubszy. Bolec
uziemienia. Młodzi, wsunąwszy wtyczkę do gniazdka, kurczowo ściskając pośladki
partnera, on the count of three
jednocześnie napierając biodrami, przebili tamę dziewictwa.
Cztery minuty i piętnaście sekund. Tyle czasu dzieliło
Kevina od spełnienia.
Złożywszy daninę, pozostał w dziewczynie, pieszcząc ją w
środku tak długo, jak pozwoliła gasnąca sztywność jego instrumentu.
- That’s all?
– spytała szeptem Maja. Łzy szczęścia pociekły strużkami po jej policzkach.
- Yes.
- Do you
love me?
- Yes. I do.
- That’s
good.
Umywszy się, Maja prosto z łazienki pobiegła do siostry.
- Seks – powiedziała – jest przereklamowany.
Ze wszystkich pieszczot, intymnych dotyków i pocałunków,
jakie zebrała w ciągu tych kilku dni spędzonych z Kevinem, największe wrażenie
wywarła na niej nie penetracja pochwy lecz z pozoru niewinne głaskanie
przedramienia. Wcale nie najbardziej erogennej strefy. Podczas tego głaskania
czuła największe zaangażowanie pragnącego ją posiąść chłopca. Wtedy starał się
ją zdobyć. W przeciwieństwie do finalnego aktu, kiedy to konsumował zdobycz.
- Nie zasłużył?
Maja odpowiedziała znaczącym śmiechem.
- Nie mieliśmy prezerwatywy. Właściwie wcale go nie
spytałam, czy ma jakąś.
- Ja też się nie zabezpieczam – odpowiedziała Kamila,
po matczynemu obejmując siostrę. Po czym opowiedziała pokrótce o swoich
doświadczeniach. Żeby młoda dziewczyna wiedziała jak najwięcej i ewentualnie nauczyła się czegoś na nieswoich pomyłkach. Bo czego się nauczy na cudzych błędach, nie będzie musiała na swoich. – Z Danielem kombinowaliśmy. Braliśmy
jednocześnie prezerwatywę i żel. Dla pewności. No i... udało się dopiero, jak
spróbowaliśmy bez niczego. Za drugim podejściem. Wsadził, poruszał, trysnął. Też
nie było szału. Do po którymś razie założyliśmy gumkę. I wtedy było już dobrze.
- Dlaczego z nim zerwałaś?
- Czegoś mi brakowało. W Dublinie, praktycznie jak
tylko przyjechałam, poszłam do łóżka z innym chłopakiem. Hiszpan. Student
politologii. Ten to był zawsze przygotowany. Esteta. No, ale on traktuje seks
jak rodzaj sportu. Dwa razy na tydzień. Buzi, buzi, szyja, cycek, misjonarz,
kowboj, misjonarz, wytrysk. Zawinąć gumkę i do widzenia.
- Spotkałaś się z tym gostkiem od zdjęć? Nie chciał
nic poza pokazem?
- Chciał.
- I co zrobiłaś?
- Pomyśl chwilę. – Kamila objęła siostrę ramieniem.
- No, nie wiem. Co mu powiedziałaś?
- Śpij. Może jutro ci powiem.
- Jak myślisz, co będzie z nami? Ze mną i Kevinem.
- Co ma być, to będzie.
- Zastanawiam się, czy ja go naprawdę kocham, czy
tylko się zabujałam.
- Zabujałaś. Kochasz. On się zakochał. Dobrze będzie.
- Tak myślisz?
- Tak. Nie wiem. Tak czy owak, drugiej takiej jak ty
nie znajdzie. Śpijmy już – podsumowała Kamila. Biorąc pod uwagę fizyczne
podobieństwo między siostrami, teza o unikalności Mai byłaby trudną do
obronienia. Ale brzmi ładnie. Ładne brzmienie też się czasami liczy. Nawet
często jest ważniejsze od treści.
***
Minął ostatni dzień wizyty. Jutro trzeba będzie odwieźć
gości na lotnisko. Zaprzyjaźnione rodzeństwa spotkają się znowu dopiero zimą.
Podczas ferii. Jednak, czy Kamila poleci do Irlandii sama, z siostrą, czy też
całą rodziną razem z rodzicami i na jak długo, pozostaje jeszcze do ustalenia.
Kamila jak co wieczór mówi dobranoc przyjaciółce.
Przechodząc przez przedpokój, zatrzymuje się przy sypialni siostry.
Podsłuchuje. Głuche jęki świadczą niezbicie, że Maja nie jest sama. Położenie
materaca bezpośrednio na podłodze, z pominięciem drewnianej konstrukcji łóżka nie zlikwidowało wszystkich
źródeł zdradzieckich dźwięków. Dziewczyna siada w kucki. Cieszy się szczęściem
siostry i zazdrości. Czeka, aż gierki za drzwiami dobiegną końca. Wtedy po
cichu schowa się w swoim pokoju. Rozmyśla.
Uległszy prośbom Sandry, przedwczoraj zaprowadziła ją do
Kuby. Dziewczyna, nasłuchawszy się opowieści o masażach językiem, koniecznie
chciała spróbować atrakcji rodem z filmu erotycznego. Anonimowo. Bez
zobowiązań. Od tyłu też jej nikt jeszcze nie brał. A od ostatniego rozstania
minęło aż pół roku. Miała zaległości do nadrobienia.
Mężczyzna, zobaczywszy blondynę, oszalał z radości. Rzucił
się na nią jak dziki lew na antylopę. Mięsistym jęzorem zdzierał naskórek na
karku i bokach, nie mogąc się nasycić. Wgryzał się w pępek, mrucząc jak
rozbisurmaniony kocur, wielką paszczą pożerał piersi. Cyce z prawdziwego
zdarzenia, żadne naparstki jak u Kamili. Wreszcie, rzuciwszy na wpół żywą
zwierzynę na stół, posiadł jej wnętrze.
Sandra, wyczerpana harcami pytona w za ciasnej dla niego
jamie, wyszła z mieszkania na nogach z dygoczącej galarety. Kamila mokra od
wysłuchanych jęków. Takiej sceny, jaką zafundował jej Kuba z udziałem Sandry
jeszcze nie nakręcono do żadnego filmu pornograficznego. Niestety, talent na
miarę Rona Jeremy'ego marnuje się na stacji benzynowej w mieście powiatowym na
prowincji.
Wtem z niższego piętra dobiega odgłos kroków. Ktoś
przechodzi przez przedpokój, zbliża się do schodów, wstępuje na schodek. Kamila
zrywa się na równe nogi. Bez pukania wpada do pokoju siostry. Nie czas na
kurtuazję, czas bić na alarm.
- Uwaga, ktoś idzie – każe kochankom zamienić się w
nieruchome głazy.
Otwiera drzwi ponownie, kiedy kroki słychać z
przedostatnich schodków.
- O, cześć, tato! Co tu robisz? – udaje zaskoczoną.
- Wydało mi się, że coś słyszałem. Jakby coś
ciężkiego się przewróciło. Wszystko u was w porządku?
- A, to nic takiego – odpowiada Kamila, szczęśliwa,
że w panującym na korytarzu mroku nie widać dobrze jej zlęknionej twarzy. –
Wszystko okey. - Kamila ratuje młodszą siostrę przed kompromitacją.
Ratuje Kevina od konieczności okazania skruchy, ratuje swój image w oczach
rodzica, ratuje dobre samopoczucie taty. Ratuje świat, dowodząc, że są też
pozytywne strony podglądactwa, niesłusznie niedoceniane w mainstreamowej
kulturze.
- Cześć, tato – wychyla głowę Maja.
Kevin za drzwiami wciąga spodnie.
- Cześć, Maju. Nie śpisz jeszcze?
- Właśnie się kładłam. - Dziewczyna robi dwa kroki do przodu. Wyciąga ręce, by
się przytulić do rodzica. Pod halką lepi się od potu, w kroczu od innej
wydzieliny, pachnie kobietą, ale lgnie do tatusia, przyjmując pozę niewinnej
dziewczynki. Żeby tylko zachować pozory, żeby tata nie wszedł do jej pokoju.
- Dobranoc, skarbie. Dobranoc, Kamo. – Pan Sławomir
przytula też starszą córkę. Dorosłą, ale córeczkę.
- Tato! – szeptem woła Kamila za schodzącym na dół
rodzicem. Maja właśnie zamknęła się w pokoju. Zajęta swoimi sprawami, nie
usłyszy. – Nie chcesz pożegnać się z Sandrą?
- Z Sandrą?
- Aha. – Córka potwierdza, że spontaniczną myśl
pomyślała poważnie. – Sandra jeszcze nie śpi. Jak byś chciał, możesz... –
Kamila zawiesza głos, nie wiedząc jakim słowem zamknąć zdanie. Zapukać? Wejść?
A może wprost „możesz mieć Sandrę”?
- Jutro rano się chyba jeszcze zobaczymy.
- Mm, niby tak. – Kamila odpowiada dwuznacznym tonem.
Na znak, że się nie naśmiewa, całuje tatę w policzek. Ciśnie jej się na język:
„Co ci szkodzi? Głupi Kuba ją bzykał, a ty nie chcesz? Kto z was bardziej
zasłużył?!” – Wejdę z tobą.
Wprowadza tatę do gościnnej sypialni, a sama, cmoknąwszy
do Sandry, błyskawicznie wycofuje się do przedpokoju. Zatrzaskuje drzwi.
Czeka. Odlicza do stu. Zza drzwi nie dochodzą żadne
dźwięki. Ojciec też nie wychodzi. Liczy jeszcze raz. Nadal panuje cisza.
Kamila oblizuje wargę. Na palcach udaje się do swojego
pokoju. Wysyła wiadomość: „Surprize! 5:4?”
Kevina, z racji, że stosunek był niepełny, nie uwzględnia w rejestrze kochanków.
Rano odczytuje odpowiedź: „Thank you!”
***
Thank
you for reading.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz