Znów ten durny Sylwester! Znów ta paranoja Nowego Roku: wspólne czekanie do dwunastej, rytualne odpalanie petard, otwieranie szampana w środku nocy i udawana radość z jakiejś nic nie znaczącej daty. Do tego jeszcze życzenia noworoczne, plany i wymyślanie marzeń, które by się miały spełnić w nadchodzącym roku. Myślenie magiczne, zaklinanie rzeczywistości, czysta głupota. Bawiłem się w w to rok temu i przed dwoma laty. Musiałem, bo Marylka to lubi. Właściwie słowo "lubi" nie opisuje dobrze jej stanu ducha. Ona tym żyje. W tę jedną chwilę szczerze wierzy, że wypowiadając w myśli swe tajne marzenie i zapijając tę myśl szampanem w pierwszej sekundzie pierwszego dnia roku może pomóc spełnieniu się tego marzenia. Ech, w co ona tylko nie wierzy? Prawda, są też dobre strony tego rytuału. Dwa lata temu oboje pomyśleliśmy ponoć o skonsumowaniu naszego rozkwitającego dopiero uczucia i wkrótce, w czasie ferii zimowych, pod nieobecność rodziców i siostry Marylki w jej mieszkaniu, udało nam się to życzenie skutecznie zrealizować. Ale ileż można?! Tym razem mówię: Stop, koniec, basta!
Z Marylką rozstaliśmy się definitywnie trzy miesiące temu i wraz z tym rozstaniem zginął ostatni powód do świętowania Sylwestra. Nie idę więc nigdzie i nikogo nie zapraszam. Zostaję sam w domu i zajmę się spokojnie swoimi rzeczami. Zupełnie sam w domu nie będę. Rodzice wybierają się do znajomych, lecz Agnieszka - moja siostra, zostaje i zaprasza kilkoro swoich znajomych. To dzięki mnie dostała pozwolenie na zrobienie małej imprezki. W oczach rodziców, obecność w pokoju obok starszego o sześć lat brata ma zapewnić bezpieczeństwo domowi i działać otrzeźwiająco na młode umysły świętujących nastolatków. Robię więc dobry uczynek i zostaję jako stróż i przyzwoitka. Mam też pojechać do niedalekiego miasteczka, z którego wyprowadziliśmy się dwa lata temu, i przywieźć koleżankę Agi Monikę.
Siostra przyjaźni się z nią od wczesnej podstawówki. Po przeprowadzce dziewczyny spotykają się rzadko, lecz odwiedzają się nawzajem kilka razy w roku, głównie w wakacje i ferie oraz z okazji urodzin. Kiedy mieszkaliśmy na jednym osiedlu, Monika była niemal codziennym gościem w naszym mieszkaniu. Bez pukania wpadała do mojego pokoju i drażniła rybki. Stukała w szybę akwarium i chcąc zrobić mi na złość zapowiadała najokrutniesze tortury dla moich skalarów i glonojada. Za karę wynosiłem ją z pokoju, a gdy się opierała, siłowaliśmy się, a łaskotkami i ukłuciami palców pod żebra powalałem ją na podłogę lub na łóżko i, pękającą od wymuszonego śmiechu, maltretowałem nie raz dalszymi łaskotkami, aż do utraty tchu, albo do momentu, aż Aga wstawiła się za swoją przyjaciółką i wybawiła z opresji. Tak się bawiliśmy, kiedy dziewczyny kończyły podstawówkę i w pierwszej klasie ich gimnazjum, a dzięki tym przekomarzankom mogłem z bliska i na bieżąco śledzić zmiany dokonujące się w jej dojrzewającym ciele. Monika z miesiąca na miesiąc stawała się coraz ładniejsza i sprawiała moim oczom i rękom niezaprzeczalną radość. Muszę przyznać: Zawsze miałem słabość do tej dzierlatki. Podobnie z resztą, rzecz się miała z moją siostrą i bratem Moniczki. Dziewczyny "dokuczały" mu przy każdej nadarzającej się okazji.
Przez ostatnie dwa lata Monika wydoroślała, nabrała mocno kobiecych kształtów i stała się wyjątkowo ponętną szesnastolatką. Nasza znajomość również zmieniła charakter z dziecięcego na bardziej dorosły. Widywaliśmy się okazjonalnie, lecz utrzymywaliśmy kontakt przez internet i pisaliśmy do siebie od czasu do czasu na tematy bardziej lub mniej poważne. Monika pisała mi o drobnych podrywach swoich koleżanek, o puszczalskim zachowaniu się innych dziewczyn, spieraliśmy się czasem o ocenę ich postępków, żartowaliśmy, wymienialiśmy się opinią o filmach itp. Nie codziennie oczywiście i tylko w ramach luźnej znajomości. Nigdy nie pisaliśmy też o swoich własnych perypetiach uczuciowych. Mój związek z Marylką oraz jej "chodzenia" z chłopakami, o których co nieco słyszałem od siostry, były zawsze tematem tabu. Z innych ciekawostek: Monika od roku śpiewała w chórze młodzieżowo-dziecięcym przy parafii. Zawsze uważałem, że takie kółka i schole tylko z pozoru mają cel religijny, a w rzeczywistości służą swataniu dziewcząt i młodzieńców nie reagujących alergicznie na religię i takiemu wpływaniu na ich kształtujące się umysły, by szybko tworzyli rodziny i byli w nich do końca życia posłuszni kościołowi. Monika jest kolejnym potwierdzeniem tej tezy, gdyż jej ostatniego chłopaka poznała właśnie w tym kościelnym chórze i spotykała się z nim przez kilka miesięcy. Na szczęście coś nie wyszło i się rozstali. Być może miałem w tym też swój własny mały udział? Jak tylko się dowiedziałem o tym śpiewaniu, zacząłem raz po raz wysyłać Monice co pikantniejsze fragmenty z Biblii i linki do obrazów słynnych malarzy uwieczniających biblijne sceny gwałtu i przemocy. W trosce o dobro i równowagę intelektualną młodszej koleżanki, oczywiście.
2. Dialog w aucie.
Ja: - "Paskudna ta zima."
Monika: - "A mnie się podoba. Pamiętasz jak kiedyś lepiliśmy z Agą bałwany?"
- "Oczywiście. Natarłyście mnie wtedy śniegiem tak, że miałem wtedy mokro wszędzie pod swetrem"
- "I kto kogo natarł? Poza tym trzeba było nie rzucać w nas śnieżkami. I dzisiaj też cię natrę, haha."
- "Za co?"
- "Za to, że zimy nie lubisz. A kto nie lubi zimy, ten nie lubi mnie."
- "Dobrze, ale jak mi znów nawrzucasz śniegu za kołnierz, to będziesz mnie potem grzać i suszyć."
- "Haha. Uważaj bo się zgodzę. Haha. A tak właściwie, to o co ci chodzi z tą zimą?
- "Że w lato byś założyła miniówkę i jakąś fajną koszulkę i byłoby na co popatrzeć, a teraz to ci tylko łydki wystają spod tej grubej kurtki i też okutane w te rajtuzy. Nawet włosów ci nie widać spod tej czapy."
- "Haha. Nie rajtuzy tylko leginsy i zdejmę je jak dojedziemy. A od kiedy ty się tak interesujesz, co mam na sobie? Haha."
- "Od zawsze."
- "Haha. Tylko nigdy nic nie mówiłeś. Wiesz co, fajnie, że cię dziewczyna w końcu rzuciła."
- "Tak myślisz? A słyszałem, że i ty jesteś znów wolna. Hihi. Co się stało?"
- "A nic i zawsze byłam wolna, jakbyś nie wiedział."
- "No ale podobno chodziłaś z kimś ostatnio przecież. Kochałaś go?"
- "Ale pytanie... Może przez jeden dzień tylko, a potem to już tak tylko chodziliśmy."
- "Kochałaś przez jeden dzień, czy przez jedną noc? Hihi... To pewnie wtedy, jak cię odprowadził do domu po kinie i tak pocałował pod drzwiami na pożegnanie, że się odlepił od ciebie dopiero po pół godzinie. Co?"
- "Haha. Nie całowałam się z nim na klatce, jeśli chcesz wiedzieć. I kto ci powiedział, że byliśmy na "Obietnicy"?"
- "Nie wiedziałem. Zgadłem... A to pewnie go wpuściłaś wtedy do domu i się przyssał do ciebie w twoim pokoju, na łóżku. I wtedy się zakochałaś. Tylko dlaczego tylko na jeden dzień?"
- "Oj weź... Haha. No dobra, masz rację. Pocałował mnie wtedy na klatce."
- "Z języczkiem? Hihi."
- "Za drugim razem. Ale to było tylko zauroczenie, nie zakochanie. I na drugi dzień Piotrek wszystko popsuł... Wiesz co? Przywitał się tak jak zawsze, a może nawet jeszcze bardziej na dystans, drętwo się rozmawiało i dopiero jak wychodził to się zapytał, czy może mnie znowu pocałować. To powiedziałam: "dziś nie" i się obraził... No i potem już tylko sobie chodziliśmy za rękę, tak że każdy myślał, że jesteśmy razem. Tak na pokaz tylko."
- "Na pokaz? To nie myślałaś, że znów cię czymś zaskoczy?"
- "Ale się dopytujesz... Pewnie, że myślałam, ale nie zaskoczył. Haha... A ty się z każdą całujesz z języczkiem, że się tak spytałeś?"
- "Z każdą ale nie zawsze. Hihi."
- "A kiedy?"
- "Różnie... Na przykład z tobą teraz to bym się tak lizał, że byś się dusiła od mojego języka. Do samego gardła bym ci go wepchnął... Ale tylko dzisiaj. A po północy to cię tylko w policzek pocałuję."
- "Hmm... Mogę spytać ile już miałeś dziewczyn?"
- "Od trzech lat już nie liczę. Hihi. Ze sto. A ty chłopaków ilu?"
- "Oj weź. Myślałam, że ta Maryla była twoją pierwszą. Haha."
- "Ale nie ostatnią. Hihi... A jak tam u twojego brata?"
- "A nijak. Żadna go nie chce. Haha."
- "Tylko ty masz powodzenie. Teraz był Piotrek. Tak ma na imię? Wcześniej słyszałem o kimś z klasy i na koloniach..."
- "Chyba zabiję Agę za te plotki. Haha... No nazbierało się ich już chyba sześciu... Ale to nic nie znaczy. Wiesz przecież... A wiesz, że Aga też miała chłopaka na kolonii? Sama widziałam jak się lizali... I teraz też jej się podoba jeden. Zaprosiła go dzisiaj."
- "Czego to je się dziś nie dowiem! Już ja jej dam amory... Do książek i lekcji a nie o miłościach myśleć! Który to?"
- "Marek... Ale co? Tylko tobie wolno mieć dziewczyny? A nam nie? Haha."
- "Mi wszystko wolno. Hihi. I ja w waszym wieku się nie uganiałem za spódniczkami."
- "Akurat. Haha. Starszy mądrala się znalazł. Haha"
- "Szkoda, że już jesteśmy na miejscu. Na pewno jeszcze sporo możesz mi opowiedzieć."
- "Aha. I ty mi też. O tym całowaniu, na przykład."
- "O którym?"
- "O tym z języczkiem. Haha."
- "Może kiedyś. Hihi."
- "Dziś. A jak nie, to cie natrę."
- "Obiecanki cacanki. Hihi"
- "Hahaha"
3. W przedsionku.
Monika: - "Gdzie mogę powiesić kurtkę?"
ja: - "Daj, ja powieszę... O kurtka! Dlaczego nie uprzedziłaś, że się tak seksownie ubrałaś?"
- "Co? Haha. To tylko sweter."
- "Ale jaki obcisły i tak podkreśla twoje kształty. Mmmm. Ten biuścik i pupcia... Myślałem, że mesz mini, a tu taki sweterek zachodzący na biodra. Mniam jesteś."
- "Oj nie nabijaj się ze mnie."
- "Nie nabijam się, tylko cię zaraz złapię i pocałuję. Masz trzy sekundy żeby uciec... raz, dwa, trzy."
- "Zagrodziłeś mi drzwi. Haha. Nie mam jak uciec."
- "Twoja strata."
Chwytam policzki Moniki w obie dłonie, nachylam się do niej i szybko składam wilgotny pocałunek na jej zmarznięte wargi. Ogrzewam ją swoimi ustami i nie przerywam pocałunku tak długo, aż ona go nie odwzajemni.
- "Aaach. Słodko. Ale mówiłeś, że będzie z języczkiem."
Monika nerwowo nasłuchuje, czy nikt się nie zbliża do drzwi i upewniwszy się, że jeszcze przez chwilę będziemy sami, zawisa mi na szyi i całuje w policzek. Przerywa i ponownie przywieramy do siebie ustami.
- "Aaaach, Jarek."
- "Moniaczku, jeszcze raz."
Ostentacyjnie kładę dłoń na jej lewą pierś, przysuwam buzię do jej ust i czubkiem języka drażnię i rozchylam jej wargi. Ostatni raz zastygamy w silnym uścisku i złączeni ustami. Pora wejść do domu.
4. Przed północą.
W pokoju Agi oprócz niej i Moniki bawią się jeszcze cztery osoby: nasze sąsiadki - szesnastoletnia Alicja i piętnastoletnia Dagmara oraz dwóch szesnastoletnich kolegów z klasy Agi i Alicji: Marek i Darek, z których Darek mieszka na naszym osiedlu, a Marek mieszka bliżej centrum miasteczka, około kilometr od nas. Ja siedzę w swoim pokoju na tym samym piętrze domu i nie niepokoję "dzieciaków".
Po kilku godzinach słyszę pukanie. Drzwi się uchylają i do pokoju wsuwa się Monika.
- "Nie przyjdziesz do nas?" Co robisz?"
- "Piszę opowiadanie."
- "O czym? Pokażesz mi?"
Uśmiechnięta nachyla się nad biurkiem i zagląda na ekran laptopa. Nie omieszkam złapać ją za biodra i przysunąć do siebie, tak by usiadła mi na kolanach.
- "O miłości. Ale pokażę ci je dopiero jak będzie gotowe."
- "Wow! Pokaż kawałek."
- "Dobrze, ale nie za darmo."
- "Za co?"
- "A jak myślisz?" - uśmiecham się zalotnie i kładę dłonie na jej pełne uda. Tym razem ma na nogach cienkie ciemne rajstopy.
- "Za buziaka?" - cicho się śmieje.
Całuję Monikę w policzek po czym proszę by obróciła się do mnie bokiem tak, by wygodniej nam było spotkać się ustami.
- "Wystaw jęzorek." - Monika z ciekawością otwiera usta i wystawia czubek języka na spotkanie z moim. Przez chwilę bawimy się języczkami, robimy kółka, splatamy je i kończymy pieszczotę ognistym pocałunkiem.
- "Zarobiłaś na jedno zdanie."
- "Na dwa."
- "Na dwa będzie teraz... Wystaw znów jęzorek."
Teraz przesuwam czubek swojego języka od góry wzdłuż jej wysuniętego ozorka, wsuwam język za linię zębów, przez chwilę drażnię jej podniebienie, a na koniec zasysam górną wargę Moniki. Zduszone "Aaach" wydobywa się z jej gardła po zakończeniu całej operacji.
- "Ty naprawdę chcesz mnie udusić."
Znów się zwieramy ustami, a po dłuższej chwili mówię:
- "Ale pamiętasz? Zabawy języczkiem są tylko dzisiaj. Po północy będzie tylko całowanie w policzek"
- "Aha, pamiętam. Haha"
- "No, jak zechcesz... ewentualnie... tutaj też" - dodaję, położywszy wskazujący palec na jej piersi i wiercąc kółko w miejscu, gdzie powinien skrywać się jej sutek. Wydaje mi się nawet, że czuję go przez cienki materiał swetra i stanika - mały twardy orzeszek do zgryzienia. Monice na chwilę, chyba pierwszy raz w życiu, odbiera mowę. Czytamy początek tworzonego właśnie przeze mnie opowiadania i umawiamy się, że póki co, nie będę dołączać do zabawy. Do dwunastej "dzieciaki" planują pograć jeszcze w karty. O północy przyjdę rozlać szampana i zostanę z nimi pooglądać razem jakiś film. Całujemy się jeszcze minutkę i Monika opuszcza mój pokój. Lekkim klepnięciem w pośladek dopełniam jeszcze nasze chwilowe pożegnanie.
5. Po północy.
Z napełnionymi szampanem kieliszkami uroczyście wkroczyłem do pokoju. Korzystając z okazji, że sam rozlewałem trunek, wzmocniłem go jeszcze ćwiartką wódki, a dla siebie przygotowałem kieliszek rozcieńczony wodą gazowaną. Ja sam nie lubię się upijać, chłopakom się spodoba, a dziewczyny i tak pewnie zanurzą tylko zęby, więc im też nie zaszkodzi parę procent więcej. Poza tym, zostaję z nimi na film, więc w razie problemów, na które i tak się nie zapowiada, na pewno dam radę w porę zareagować. Dokładnie o dwunastej przystąpiliśmy do składania rytualnych życzeń i policzki każdej z dziewczyn zostały skrupulatnie wycałowane: prawy policzek, lewy, i znowu prawy, dokładnie tak, jak każe tradycja. W sumie rozległo się trzydzieści sześć cmoków.
Siadamy do filmu. Aga i Monika siadają na jednej sofie i w mgnieniu oka, z obu stron obsiadają je dwaj kawalerzy. Z tego co mówiła Monika, wyższy z nich, brunet Marek powinien być zainteresowany moją siostrą, co by się zgadzało - Marek siedzi obok Agi. Niższy blondyn, Tomek, od dłuższej chwili nie spuszcza zaś z oczu mojej Monisi i siada obok niej. Czyżbym miał konkurencję? Najwyraźniej tak. Na moment łowię wzrok dziewczyny i puszczam do niej oczko, co powoduje uśmieszek w kąciku jej ust. Porozumiewawczo odmryguje okiem. Ale się porobiło. Dopiero co udało mi się zbliżyć do tej rusałki, która do tej pory odwiedzała mnie tylko w najtajniejszych snach, a już pojawia się zagrożenie. Przez dwie godziny będzie się do niej przystawiał ten chłopaczek. Miejmy nadzieję, że bezskutecznie. Siadam więc na szerokim fotelu obok.
- "Dziewczyny, mogę do was? Zrobicie mi miejsce?" - i nie czekając na odpowiedź, ładuję się pomiędzy Alicję z lewej i Dagmarę z prawej strony. Obie chude kózki o cienkich nóżkach i rączkach. Alicja trochę wyższa, z długimi jasnymi włosami i nienagannej cerze. Dagmara bardziej drobna, również blondynka lecz z włosami przyciętymi na wysokości szyi. Buzię ma upstrzoną kilkunastoma krostkami, których w ciemności na szczęście nie będzie widać. Biedne nastolatki. Ich wredni rówieśnicy najwyraźniej wybrali trochę lepiej zbudowaną Agnieszkę i, co mnie nie dziwi ani trochę, "mojego Moniaczka" - piekielnie pociągającą pannicę. Rozsiadam się pomiędzy tymi chudzinkami, które przyjęły już pozycję półleżącą, ale i tym razem nie opuszczają mnie szatańskie pomysły. Pod plecy podkładam sobie dwie poduszki. Będę więc siedział trochę z przodu i tym samym będę miał kolanka dziewcząt na wyciągnięcie ręki. Chwycę je niepostrzeżenie bez zbędnego wyciąganie się i nachylania się do przodu.
- "Aga, rzucisz nam koc?" - proszę siostrę.
Po minucie zakrywa nas gruba narzuta, co natychmiast wykorzystuję do bliższego zapoznania się z kolanami koleżanek. Obie mają na sobie luźne spódnice, co zachęca do głaskania nie tylko kolan ale i wyższych partii dolnych kończyn. Jako pierwszy cel obieram udo Alicji. Pierwszeństwo należy jej się chociażby z racji wieku. Powoli przesuwam dłoń coraz wyżej. Centymetr po centymetrze badam jej gładką z początku chłodną, lecz w miarę przesuwania się głębiej pod jej spódnicę coraz cieplejszą skórę. Czuję jak serce mi wali mocno w odczuciu ryzyka i w oczekiwaniu na ruch dziewczyny. Kiedy zaprotestuje? Jak daleko mogę się posunąć? Czują pod palcami rosnące napięcie jej mięśni. Zatrzymuję się w połowie uda, gładzę je przez moment, przesuwam dłoń o dwa palce w dół, potem znów w górę. W odpowiedzi na te ruchy ręki, oddech Alicji to uspokaja się, to znów przyspiesza. Mijają minuty i zdobywam się na kolejne przesunięcie frontu. Przenoszę dłoń na jej drugie udo. Następuje pierwsze muśnięcie materiału bielizny. Ciało Alicji przebiega dreszcz - wreszcie dotarłem do granicy niemożliwego. Dziewczyna pospiesznie wsuwa ręce pod koc, chwyta dłonią moją natarczywą dłoń i wyraźnym ruchem w dół prosi mnie o wycofanie się w bezpieczne dla niej okolice. Wracam tuż nad kolanko.
Chwilę się uspokajam i zaczynam podobną grę z Dagmarą. Z sąsiedniej sofy na pewno nic nie widać i tylko Alicja, czując niespokojne wiercenie się młodszej koleżanki może domyśleć się, co jest przyczyną niespokojnych ruchów po drugiej stronie fotela. Po pewnym czasie ruchy te ustają, by w połowie filmu, zaraz po śmiałej scenie "łóżkowej" się ponowić w nieco innej formie. Zamiast nerwowego wiercenia się co kilka minut, ruchy Dagmary są bardziej regularne. Powtarzają się w krótkich odstępach czasu i są bardzo słabe - tylko ledwie wyczuwalne przez uwrażliwione teraz neurony czuciowe Alicji. Ala mogłaby teraz przysiąc, że te delikatne regularne wibrowania sprężyn fotela odbywają się z tą samą częstością, z którą Dagmara wdycha i wydycha powietrze. Przypuszczalnie również mój oddech zgrał się z rytmem oddechu młodej dziewczyny. Nie będę jednak pytać Alicji o potwierdzenie.
W drugiej połowie filmu nasz fotel uspokoił się. Dagmara objęła ręką moje prawe ramię. Trzyma je kurczowo i wtula głowę między poduszkę a mój bark. Jest na granicy zaśnięcia. W pewnej zaś chwili, blisko do końca filmu, Alicja chwyta moją lewą dłoń i przesuwa ją po cichu w górę. Nagle i nieoczekiwanie moje palce znajdują się ponownie pomiędzy jej udami, które teraz są jednak, w odróżnieniu od sytuacji sprzed godziny, luźne i w miarę szeroko rozchylone. Za chwilę Ala zacznie oddychać równie głęboko, jak jej przyjaciółka kilkanaście minut temu.
Dobiega druga w nocy. Ala i Dagmara muszą już wrócić do domów. Mieszkają blisko, kilka domów od nas. Mimo to, odprowadzam je, by nie szwędały się same po nocy. We troje dochodzimy najpierw do domu Dagmary. Żegnamy się niewinnym "cześć - cześć" i buziakiem w policzek. Następnie odprowadzam Alę trzy domy dalej. Przed furtką jej domu komentuję, już mniej niewinnie, nasze wspólne oglądanie filmu i kradnę jej słodkiego buziaka.
- "Jesteś wspaniała i piękna" - dopowiadam jeszcze, gdy jest już za ogrodzeniem.
6. Noc.
Wracam do domu, wchodzę na piętro i co ja widzę? Moja siostra, jej przyjaciółka Monika i dwóch kolegów zaczęli grać w butelkę na całowanie. Dobre rzeczy!
- "Grasz z nami?!" - woła Monika.
- "Ech nie... To nie wypada. Pójdę do siebie. Tylko nie przesadzajcie z tymi pieszczotami, O.K.?"
Mija niespełna godzina i słyszę, że nastąpił koniec gry. Panowie zbierają się do domów. Aga odprowadza ich do wyjścia, a Monika zajmuje łazienkę i szykuje się do snu. Zaraz położymy się spać. Monika dostała trzeci pokój na naszym piętrze do swojej dyspozycji. Po niej, łazienkę zajmuje Agnieszka, a gdy tylko zaczyna szumieć woda prysznica, Monika po cichu przenika do mojego pokoju i mówi:
- "Nie gniewasz się? Myślałam, że z nami zagrasz."
- "Nie Moniaczku. Ale z tobą wolę zagrać sam na sam. Nie zasypiaj jeszcze, dobrze?"
- "Yhy. A co chcesz zrobić?"
- "Chcę ci dać buzi na dobranoc. Mogę? Iiiii, wiesz co? Zajebiście wyglądasz w tej piżamie."
- "Haha. Poczekam na ciebie."
Pokój Moniki opuszczam około piątej nad ranem. W szybie drzwi do pokoju siostry dostrzegam skąpe światełko. "O kurde!" - myślę sobie - "Chyba nie daliśmy jej zasnąć. To teraz bryndza będzie, jak się wszystko wyda." Pukam po cichu: brak odpowiedzi. Wchodzę.
- "Nie śpisz jeszcze?"
- "O! Hej!" - Aga wyjmuje słuchawki z uszu. - "Coś się stało?"
- "Nie, nic. Tylko widziałem, że się światło pali... Pewnie w fejsie siedzisz. Z chłopakami flirtujesz?"
- "Eee, nie. Z Alą i Dagą jeśli już."
- "To chłopaki się nie odezwali? To skurdupce... Przelizali się z wami i nawet nie podziękowali? "
- "Hihihi. No chyba tak."
- "Nie zależy im najwyraźniej. Szkoda. A który z nich ci się bardziej podoba? Który lepiej całuje?"
- "Oj, no wiesz... Marek. Ale nikomu nie mów. Dobrze? Hmmm... Ciekawa jestem coś ty naopowiadał Ali i Dadze. Ala się pytała, czy bym się obraziła, jakby zaczęła chodzić z tobą, a Daga się pytała, co robisz. He?"
- "I co? Pozwolisz jej ze mną chodzić?"
- "Nie, Hihi"
- "To odpisz Dagmarze, że kładę Monię do snu."
- "Hihihi, chciałbyś... Ale ona woli Tomka, nie ciebie."
- "To się jeszcze okaże. Haha. Śpij słodko."
- "Pa."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz