Szachistka 2/2 - Osiemnastka Szachistki (2018)


Nad huczne imprezy z wieloma gośćmi Danusia od zawsze przedkładała kameralne spotkania w niewielkim gronie. Od przeprowadzki i rozpoczęcia liceum wzięła udział w dosłownie kilku domówkach z okazji urodzin kogoś z klasy. Na ogół odmawiała przyjścia, znajdując mniej lub bardziej przekonujące usprawiedliwienie. Sama nie organizowała żadnych prywatek, nie świętowała imienin ani urodzin. Wiodła życie nolife’a. Jedyne, czym się wyróżniała w szkole, to dobre oceny i, co wyszło na jaw przypadkiem w Dniu Sportu, genialna gra w szachy.
www.aydemirsaidov.com/en/gallery
Magia liczby osiemnaście jakimś tajemnym sposobem zmusiła jednak Danusię do zorganizowania urodzin. W środku lata, kiedy miasto pustoszeje, każdy wyjeżdża gdzieś na wakacje. Solenizantka zaprosiła cztery osoby: przyjaciół Justynę i Damiana oraz kuzyna Kubę z narzeczoną.
Od burzliwego maja, pod koniec którego Justyna, Damian i Danusia poprzeklinali się nawzajem, oskarżając o zdradę, podstępność i hipokryzję, używając inwektyw najgrubszego kalibru, minęły dwa miesiące. Złość minęła, żal rozpłynął się w powietrzu, pozytywne uczucia odzyskały siłę. Natomiast między Kubą i Klaudią przez ten czas nic się zmieniło. Ich związek nadal przechodził fazę agonalną. Na urodziny przyjechał tylko Kuba.
Jak przystało na tak uroczysty dzień, Danusia ubrała się odświętnie. Założyła różową koszulę z cienkiego jedwabiu, czarny stanik i krótką czarną spódnicę. Włosy zaczesała w kok. Ostatni raz przed przybyciem gości pokazała się rodzicom na dolnym piętrze. Wysłuchała pochwał, przestróg i życzeń, że wygląda przebojowo, żeby nie pić szampana na pusty żołądek i aby impreza udała jak najlepiej. Przywitała kuzyna, który zdążył przyjechać, kiedy ona się szykowała, i porwała go na górne piętro.
Dotrzymując słowa, nie wracali w rozmowie do wydarzeń z poprzedniego spotkania. Wspomnienie wspólnej nocy wyraziło się tylko w mówiących wszystko spojrzeniach i częstych pozornie przypadkowych dotykach, ocieraniem się o rozmówcę wierzchem dłoni albo ramieniem.
- Więc poznam dziś twojego nowego chłopaka? – zapytał Kuba, mrużąc oko, ledwie zamknęli drzwi pokoju. – Twój tata mówi, że to całkiem przystojny gostek.
- Kolega – poprawiła go Danusia. Pchnęła kuzyna na fotel i szybko wskoczyła mu na kolana. – Jak na razie tylko kolega. Znasz moje zdanie o związkach.
- Znam, znam. Miłość dopiero po ślubie.
- Przed ślubem, ale dopiero jak będę pewna, że to ten właściwy.
Roześmiali się. Kuba skomplementował urodę pełnoletniej kuzynki. Porozmawiali jeszcze jakiś czas o tym i o owym, umilając sobie czekanie na pozostałych gości.
- Faktycznie ciacho – Kuba szeptem, by tego nie usłyszał nastolatek, którego dotyczyły te słowa, potwierdził opinię ojca Danusi o możliwym przyszłym zięciu. Bądź co bądź Damian był pierwszym chłopcem odwiedzającym Danusię od przeprowadzki, a to musi coś znaczyć.
- Cicho! – odpowiedziała mu kuzynka, szturchając łokciem pod żebra.
Rzeczywiście, w miarę wysoki, szczupły ale barczysty, ze żwawym błyskiem w oczach, Damian podobał się kobietom. Przykładu nie trzeba było daleko szukać. I Danusię, i jej przyjaciółkę łączyło z Damianem coś więcej niż klasowe koleżeństwo.
Justyna przyszła ubrana w cienką koszulę i czarną spódnicę, z włosami związanymi w kok z tyłu głowy. Zupełnie jakby się umówiła z solenizantką, że będą udawać siostry bliźniaczki. Wyglądała oszołamiająco. Przynajmniej Kuba nie mógł oderwać od niej oczu.
- A więc to jest twój kuzyn, o którym tyle mówiłaś! – Justyna pierwsza wyciągnęła do Kuby rękę na powitanie.
- Co mówiła? – spytał Kuba, przedłużając uścisk dłoni.
- Ach, same dobre rzeczy.
- Na przykład jakie?
- Hm. Że ją rozpieszczasz pralinkami.
- Rozpieszczam? Przywiozłem z Belgii jedno pudełko całkiem symbolicznie.
- Dzisiaj też przywiózł. Częstujcie się – przerwała im Danusia, wskazując na miseczkę z czekoladkami stojącą na stoliku.
- Pyszne! – zawołała Justyna, ugryzłszy pralinkę. – Że też ja nie mam takiego kuzyna.
Kuba z lubością przyjrzał się, jak mleczna czekolada zwilżona śliną rozpływa się między zębami i znaczy usta ciemnym naciekiem. I jak dziewczyna zlizuje ten naciek czekoladowym językiem. Aż mu się słodko zrobiło od tego patrzenia.
Chwilę później, widząc zainteresowanie nowego kolegi, Justyna sięgnęła po drugą czekoladkę i powtórzyła pokaz. Wcześniej nie raz słyszała od przyjaciółki, w żartobliwej formie, że jest w typie Kuby. Justyna nie umiała albo nie chciała wyjaśnić, na czym miało polegać to bycie w typie jej kuzyna, ale zobaczywszy na żywo jego spojrzenie, niczym spojrzenie głodującego na witrynę cukierni, uwierzyła, że coś było na rzeczy. I aż jej się ciepło zrobiło na myśl, że taki zdolny i przystojny student, człowiek światowy, czerpie przyjemność z patrzenia na nią.
- Danuś, co porobimy? Może w coś zagramy? – zaproponowała Justyna po jakimś czasie, kiedy nastąpiła chwila przerwy w pytaniach do Kuby o staż studencki za granicą, z którego dopiero co wrócił.
- W Scrabble? – odpowiedziała organizatorka spotkania.
- W karty? – zaproponował Damian. – W rozbieranego pokera?
- A w co się gra na studiach? – spytała Justyna, uśmiechając się do studenta.
- W butelkę – zaśmiał się Damian.
- W to też. Można w pytania. Tylko trzeba ustalić reguły, żeby nie było pytań od czapy. Ale cztery osoby to może trochę za mało – odpowiedział Kuba wymijająco.
Butelka na zadania i rozbierany poker z dziewczynami mającymi na sobie tylko kilka sztuk ubrań wyglądały kusząco. Tylko jak grać w coś takiego z członkiem rodziny przy osobach postronnych? Jak gapić się na cycki kuzynki w obecności jej przyjaciółki, w dodatku atrakcyjnej, i kolegi? Nie, na tę przyjemność można sobie pozwolić tylko, kiedy się jest we dwoje, bez świadków.
- No, możemy w pytania – tymczasem wbrew obawom Kuby temat podchwyciła Danusia. To przecież tylko żarty. Nikt nie uwierzy w prawdziwość odpowiedzi.
Zgodzili się wszyscy. Ustalili reguły: pytania krótkie, na które można odpowiedzieć tylko tak lub nie, o tym, kto pyta i kto odpowiada, decydują rzuty kostką, należy mówić prawdę. Zagrali.
- Jesteś prawiczkiem?
- Nie.
- Jesteś dziewicą?
- Tak.
- Robiłeś minetkę w tym roku?
- Nie.
- Spałaś ze starszym od siebie?
- Tak.
- Okłamałeś kogoś z obecnych w tym pokoju?
- Tak.
- Zrobiłaś komuś loda?
- Nie.
- A masturbowałaś się, myśląc o kimś, kto jest w tym pokoju?
- Tak.
O dziwo nikt nie skłamał. Ale i tak nikt nie wiedział, która odpowiedź była prawdziwa, a która żartem. Kuba na przykład nie zrozumiał, czy starszym od siebie, z którym jakoby przespała się jego kuzynka, był on sam – co w zależności od tego, jak się rozumie słowo spanie, by się zgadzało, albo nie zgadzało, bo nie doszło między nimi do pełnego seksu, czy też Danusia miała na myśli kogoś innego. Nie dowierzał też, by piękna przyjaciółka Danusi tak długo zachowała dziewictwo. Z jego doświadczeń wynikało, że wiek pierwszego stosunku korelował z wielkością biustu. Im większa pierś, tym wcześniejsza inicjacja. W wypadku Justyny Kuba szacował wiek pierwszego seksu na lat maksymalnie szesnaście. Zastanawiał się, co zrobić, aby dowiedzieć się, jak jest naprawdę.
- Mam chęć zatańczyć. W końcu to moje osiemnaste urodziny. Nie można tylko gadać i siedzieć – solenizantka zarządziła przejście do następnego punktu programu.
Uznała, że skoro już zaprosiła gości, musi się postarać i zaplanować przebieg spotkania. Trzeba szanować gości, zadbać o ich dobre samopoczucie i nie przenosić na nich odpowiedzialności. Nie iść na żywioł, nie liczyć, że impreza sama się rozwinie, nie powierzać zbyt wiele przypadkowi. Także dla własnej wygody i satysfakcji, żeby uniknąć rozczarowań. Miała więc plan rozpisany na godziny. Konsekwentnie go realizowała, mile zaskakując uczestników urodzin.
Włączyła nastrojową muzykę.
- Spotkamy się jeszcze? – spytał Kuba ledwie słyszalnym szeptem, muskając wargami skroń partnerki.
Justyna zadrżała, nie spodziewając się pocałunku. Ostrożnie przybliżyła się do Kuby, zacieśniając obręcz złączonych ramion wokół jego szyi.
- Mam nadzieję, że tak. Kiedy znów przyjedziesz do Danki?
- Niedługo. Może już za tydzień – odpowiedział cicho student pół piosenki później.
Druga para tańczyła, nie zamieniając ani słowa. Stąpali tak bardzo blisko siebie, że między ich tułowia nie dałoby się wcisnąć nawet kartki papieru. Chłopak uginał nieco kolana, żeby zrównać się wysokością z niższą o głowę partnerką i przytulić się policzkiem do jej policzka. Kuba wprawionym okiem dostrzegł jeszcze jeden szczegół. Damian masował Danusię po plecach, naciskając palcami na dolny odcinek kręgosłupa. Raz po raz sięgał dłonią niżej, głaszcząc dyskretnie pupę.
- Chcemy z Danusią spędzić parę dni u mnie. Dlatego przyjadę. Żeby ją zabrać. – Kuba stopniowo wyjaśniał plany na najbliższą przyszłość w trakcie kolejnych melodii.
- A mnie nic nie mówiła. Myślałam, że do końca wakacji będzie siedzieć w domu.
- Trochę rozrywki jej nie zaszkodzi. – Jeszcze raz Kuba dotknął dziewczyny rozchylonymi wargami. Skosztował jej włosów. – Może, jak przyjadę po nią, znajdziesz wolną chwilkę, żeby się ze mną spotkać, co?
- Zobaczymy.
- Proszę.
- No pewnie. Bardzo chętnie. Dodasz mnie do przyjaciół na Facebooku?
- Jak tylko się zgodzisz. – Kuba wziął przykład z młodszego kolegi i też zaczął masować partnerkę po plecach.
- Jasne – potwierdziła Justyna szeptem nasyconym nadzieją. Czuła się dziwnie ze świadomością, że ledwie poznała człowieka i już chce się z nim całować. Dziwnie ale przyjemnie. Odkąd prysł czar Damiana, z którym przez kilka lat wiązała nadzieje na wielką romantyczną miłość, był to pierwszy raz, kiedy na nowo zaczęła wierzyć, że szczęście jest blisko.
Tymczasem Damian i Danusia bawili się w najlepsze. Przez pewien czas chłopak uważnie przyglądał się tańcu Justyny i Kuby, studiując kierunek spojrzeń. W pewnym momencie, wiedząc, że jego gest pozostanie niezauważony, znienacka liznął Danusię po ustach. Po czym z miną niewiniątka tańczył dalej. Chwile potem powtórzył zabieg, zmuszając polizaną do reakcji. Danusia odczekała, aż kuzyna i koleżankę przesłoni głowa Damiana jak księżyc słońce podczas zaćmienia i błyskawicznym ruchem języka naniosła ślinę na usta partnera. Potem on ją liznął. I tak dalej po kryjomu na zmianę atakowali się językami.
- Czy mogę choć raz zatańczyć ze swoim kuzynem? – w końcu solenizantka postanowiła wyrwać się z objęć kolegi. Zresztą zgodnie z planem.
- Wpadłeś jej w oko – szepnęła do Kuby tak, by nikt więcej nie usłyszał.
- Yhy – potwierdził Kuba, że usłyszał. Objął kuzynkę w talii i poprowadził w rytm wolnej melodii.
Danusia nie oparła się pokusie i w odpowiednim momencie figlarnie liznęła też jego usta. Na rewanż jednak nie poczekała. Przerywając tańce, poprosiła Justynę, by udała się z nią do innego pokoju. Panowie musieli uznać bez pytań, że panie miewają tajemnice, których omówienie nie cierpi zwłoki.
Przy koleżance wyciągnęła stanik spod koszuli.
- Co robisz? Chcesz tak iść do nich? – zdziwiła się Justyna. – Wszystko ci prześwituje.
- Przed Kubą nie mam tajemnic. Poza tym przy zgaszonym świetle i tak nic nie widać.
- Ale... A jak włączymy światło?
- Oj tam. Czułaś, jak im stoją antenki? – zaśmiała się solenizantka tak nieprzyzwoicie, jak tylko potrafi wzorowa uczennica, wzór cnót wszelakich.
- Justyś, żartujesz, nie zrobisz tego, prawda?
- Czego nie zrobię?
- Nie pokażesz im się bez stanika.
- Jak się bawić, to się bawić! Ty też ściągaj uprząż i przychodź!
- Nie ma mowy.
- Jak chcesz. Ja idę tańczyć. – Danusia skończyła dyskusję i zostawiła przyjaciółkę samą w pokoju, dając czas do namysłu.
Kontynuowała przerwany taniec tak długo, aż zobaczyła Justynę w progu. Damian w tym czasie zmuszony był spocząć na fotelu i, chcąc, nie chcąc, przyglądać się kątem oka tańcowi-przytulańcowi w półmroku. Patrzeć i zazdrościć.
- O, jest zguba! – ucieszyła się Danusia i przekazała kuzyna w ręce przyjaciółki.
Sama wskoczyła Damianowi na kolana, nie pozwalając mu wstać z fotela. Czas płynął szybko, a w planie wieczora były jeszcze dwa ważne punkty.
- Zgodziłabyś się ze mną pokochać, jak bym kupił prezerwatywy? – zapytał Damian, kolejny raz próbując szczęścia u mistrzyni szachownicy, głaszcząc ją po biuście.
- Nie. – odpowiedziała Danusia stanowczo acz życzliwie. Pomyślała, że właściwie nie ma nic do stracenia. Dodała więc: - Muszę się zastanowić.
- Nie bój się. Zobaczysz jak będzie fajnie. I nie będzie bolało – namawiał dalej Damian, pieszcząc piersi.
Danusia uśmiechnęła się tylko. Wspomniała swój pierwszy raz z nauczycielem, kiedy całkiem bez bólu się nie obeszło. I bardzo fajnie wcale nie było. Co innego potem. Złość i wstyd szybko osłabły, odwaga wróciła. W czerwcu, przed końcem roku szkolnego Danusia odwiedziła Sztachetę jeszcze kilka razy. I kiedy tylko nie było przeszkód związanych z miesięcznym krwawieniem, oddawała mu się bez mrugnięcia okiem. Drżała, gdy wuefista łapał ją za łydki, i wysoko w powietrzu rozchylał nogi, czekała niecierpliwie, aż w nią wejdzie, synchronicznie odpowiadała ruchem bioder na każde pchnięcie. A Damian o tym nie wiedział. Myślał, że miał do czynienia z dziewicą.
- Pomyśl. Mogę przyjść do ciebie jutro?
- Wieczorem? Możesz.
- To kupię prezerwatywy. Dobrze?
- Kup, skoro musisz. Ale niczego nie obiecuję – odpowiedziała Danusia z szachowym, pobłażliwym uśmiechem na ustach.
Utracić raz utraconego dziewictwa już nie mogła. Seks z najlepszym kolegą niczego by więc nie zmienił w sensie anatomicznym. Na szali leżało jednak coś znacznie ważniejszego. Reputacja dziewczyny. Danusia nie czuła się gotowa przyznać, że rzeczywiście kochała się z kimś starszym od siebie, jak powiedziała podczas zabawy w pytania. Kto wie, do jakich wniosków doszedłby Damian.
- Damianku, dla mnie niczego nie kupuj. Nie mogę się z tobą kochać.
- Ale dlaczego? Nie zapłodnię cię przecież. Obiecuję.
- Dlatego, że cię lubię.
- I nie chcesz się zakochać? Weź nie pierdol. – obraził się Damian, nie pierwszy raz i nie ostatni.
- Damian! – Danusia głośnym syknięciem przywołała go do porządku.
- Przepraszam. To mogę przyjść jutro?
- Jasne, że możesz.
- Więc kupię.
Zobaczywszy tę krótką kłótnię, Kuba i Justyna przerwali taniec. Dosiedli się do solenizantki i Damiana, zajmując drugi bok szerokiego fotela. Byli już tak spoufaleni, że Justyna chętnie zajęła miejsce na kolanach starszego kolegi.
- Co chcesz kupić? – zapytał Kuba z cicha pęk.
- Kwiaty – rezolutnie odpowiedziała za kolegę Danusia.
Spędzili na fotelu we czworo jeszcze pół godziny, rozmawiając wesoło i dotykając się ukradkiem parami. Palce Damiana dotarły do majtek Danusi, dłonie Kuby zapoznały się z udami i biustem Justyny. Tym samym plan prywatki został zrealizowany w całości. Pozostało jeszcze tylko powiedzieć dobranoc i pomóc gościom wrócić do domów.
- Ja was podrzucę – zaproponował Kuba. Przezornie nie dopił szampana, żeby móc w razie potrzeby w miarę legalnie usiąść za kierownicą.
- Nie trzeba. Nie mamy daleko. – Justyna skromnie odmówiła skorzystania z pomocy.
- Ja odprowadzę Justynę – zapewnił Damian.
- Późno jest. Podwiozę was – Kuba jakby nie dosłyszał tych przejawów kurtuazji. Postawił na swoim.
- No, długo staliście przed furtką? – zapytała Danusia, śmiejąc się do kuzyna, gdy wrócił z nocnej przejażdżki. – Bo oczywiście najpierw zawiozłeś Damiana, żeby zostać sam na sam z dziewczyną.
- Skąd ty wiesz to wszystko?
- Znam cię jak nikt inny – odpowiedziała i zarzuciła mu ramiona na szyję. – Opowiadaj!
- Co mam ci opowiedzieć?
- Wszystko, co robiłeś z Justyną. To moja najlepsza koleżanka. Muszę wszystko wiedzieć – domagała się Danusia. Przebrana do spania kusiła wyglądem. A pięknym kobietom w skąpej piżamie niczego się nie odmawia.
- Dobrze powiem, ale koniecznie w tej chwili?
- Tak. Najpóźniej za dziesięć minut.
- Więc mogę się umyć?
- Tak, tylko przyjdź do mnie.
Dłużej nie musiała namawiać. Kwadrans potem spotkali się w łóżku.
- No i jak było? Justa nie zaprosiła cię na śniadanie?
- Jakoś, widzisz, zapomniała. Ale co ty właściwie wyprawiasz? Czy po to kazałaś mi przyjechać, żeby mnie z nią wyswatać?! Myślałem, że będzie więcej gości, a nie tylko ty z facetem, ja i ona. I co żeś jej o mnie naopowiadała?
- Hm, powiedzmy, że do siebie pasujecie. To jak, był buziaczek?
- No, był.
- Tylko jeden?
- Więcej.
- Żałujesz? – Zadając kolejne krótkie pytania, Danusia pod kołdrą wplotła nogi pomiędzy kolana kuzyna.
- Mam trochę wyrzutów sumienia. Nie powinienem się tak zachowywać, dopóki mam dziewczynę.
- E tam. Zapomnij o Klaudii.
- Jak to? Mam ją według ciebie zdradzać?
- A czemu nie? Pamiętasz, co mi o niej ostatnio mówiłeś? No, Justysia jest jeszcze dziewicą i chętnie odda ci wianek.
- Danuś, czy ty nie za bardzo kombinujesz? Skąd możesz o tym wiedzieć?
- Wiem i już. A tobie coś się należy od życia. – Podsumowawszy rozmowę, Danusia głośnym cmoknięciem pocałowała Kubę w policzek.
Objęli się czule. Otarli tułowiami.
- Więc chcesz, żebym... – Kuba zaczął zdanie, lecz Danusia weszła mu w słowo, szybkim ruchem przesuwając rękę po jego brzuchu w kierunku bokserek.
- Cały czas ci dzisiaj stoi – zaśmiała się cicho i bezwstydnie objęła dłonią członek.
Tego było za wiele. Kuba energicznym pchnięciem położył kuzynkę na plecy. Obiema rękami chwycił pod biodra i pociągnął za krawędź majtek. Danusia mu spontanicznie pomogła, unosząc najpierw pupę, potem złączone nogi, gdy majtki zjechały do kolan. W ułamku sekundy także męskie bokserki znalazły się na podłodze. Jak w amoku, nie myśląc ani trochę, Kuba wszedł między uda, przybliżył członek do obnażonego łona, potarł nim wzdłuż sromu, wcisnął w bruzdę między wargami i bez zapowiedzi wtargnął do środka.
Jak na zawołanie pierścień mięśni zacisnął się wokół intruza. Danusia w podbrzuszu poczuła wibrowanie. Jęknęła bezwiednie, zdrętwiała. A gdy do niej dotarła świadomość tego, że Kuba się z nią kocha, zaczęła go nerwowo odpychać:
- Nie! Kuba, nie!
Chłopak zastygł w bezruchu. Przerażony własnym bezwstydem, egoizmem i bezmyślnością. Nie powinien przecież doprowadzać krewnej do współżycia. Tym bardziej, że jeszcze niedawno radził jej zachować cnotę dla przyszłego narzeczonego. W uszach usłyszał wspomnienie własnego głosu: „Tak, nie trać. Jeszcze ci się przyda”.
- Danuś, przepraszam – wystękał, zlękniony.
- Wyjdź ze mnie.
Posłuchał natychmiast.
- Danuś, nie chciałem. Nie... – zaczął szukać w myślach słów usprawiedliwienia.
- Mam teraz dni płodne – jeszcze raz weszła mu w słowo Danusia. Objęła za szyję, przyciągnęła do siebie i przytuliwszy się do niego policzkiem, tłumaczyła dalej. – Możemy się kochać ale tylko w prezerwatywie. Dobrze, Kubusiu?
Męski umysł o mało nie eksplodował ze szczęścia i niedowierzania, że kuzynka nie ma o nic pretensji. Że go pragnie tak samo jak on jej.
- Nie boli cię?
- Nie. Tylko czuję pustkę tam na dole.
- Przepraszam. Nie powinienem. Mówiłaś ostatnio, że jeszcze tego nie robiłaś.
- To było w maju. Od tamtej pory co nieco się zmieniło – odpowiedziała Danusia, nie kryjąc satysfakcji.
Kuba natychmiast poczuł niechęć do człowieka, który się przespał z jego kuzynką wcześniej od niego. Znienawidził Damiana.
- Szybko – skomentował Kuba kąśliwie, oczami zazdrosnej wyobraźni widząc blade pośladki nastolatka podskakujące rytmicznie pomiędzy szeroko rozwartymi udami oszołomionej szczęściem dziewczyny.
Danusia nie odpowiedziała od razu. Myślała. Wuefista Milski miał zdiagnozowaną bezpłodność. Jego plemniki ponoć nie umiały pływać. Mogła więc przyjmować tyle jego nasienia, ile tylko zdołały dostarczyć jądra. Ryzyko ciąży, jeśli wierzyć lekarzom, praktycznie nie istniało. W wypadku Kuby nie mogła sobie pozwolić na żadną nieostrożność. A bardzo chciała.
- Kubuś, będziesz uważał?
- Co?
- Daj mi go jeszcze. Na chwilę. Wejdź we mnie.
- Ale – Kubie kołowało się w głowie od nienawiści zmieszanej z miłosnym pragnieniem.
- Chcę cię poczuć.
Więcej już nie trzeba było prosić ani wyjaśniać. Kuba wbił się w gorące ciało i wyszedł z niego po chwili.
- O, jak dobrze – odpowiedziała Danusia szeptem wyrażającym podziw i zadowolenie. – Jeszcze raz!
Kuba spełnił i tę prośbę. I wiele następnych. Wsunął, wziął oddech i wyjął. Stwierdził, że dalej może, więc po chwili przerwy powtórzył, wywołując cichy pomruk zadowolenia. Na koniec złożył daninę spermy, na brzuch kuzynki.
- Musisz to zrobić Justynie. Po prostu musisz. – skwitowała te nocne wyczyny Danusia.
Seksu z Kubą nie miała w planach. Dostała go jako bonus, nagrodę za świetne przygotowanie imprezy. Jako potwierdzenie życiowej zasady, że jak sobie dobrze pościelisz, to i prześpisz się nienajgorzej.

***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz