Awatary niecnoty.

Awatary niecnoty.


Opis: Dwie kończące gimnazjum przyjaciółki, Julia i Agnieszka, w towarzystwie siostry jednej z nich, maturzystki Natalii wybierają się na otwierający sezon pokaz w warszawskim Multimedialnym Parku Fontann. Po pokazie dochodzi do krótkiej wymiany zdań ze sprzedawcami awatarów - świecących latających zabawek masowo sprzedawanych przez przygodnych handlarzy. W następnym tygodniu Julia spotyka się z jednym z nich - śmiałym i sprytnym podrywaczem Kacprem. Niezależnie od niej, Natalia przyjmuje zaproszenie innego sprzedawcy, Bartka. W ciągu kilku tygodni Kacper uwodzi Julię i wspólnie ze swym przyjacielem Kubą pozbawia ją cnoty. Następnie Kacper i Kuba podstępem zniewalają Agnieszkę. Równolegle Natalia spotyka się z Bartkiem, lecz po pewnym czasie rozstają się bez skonsumowania związku. Na koniec, załamana Natalia znajduje pocieszenie w ramionach swojego kuzyna Tomka.

(wersja robocza)
1. Dzień pierwszy. Piątkowe kuszenie.
żródło: pl.wikipedia.org

Nadszedł maj - najpiękniejszy miesiąc roku, kiedy przyroda na dobre budzi się do życia z zimowego marazmu, a popołudnia i wieczory są na tyle ciepłe, że pozwalają na długie spacery, licealiści przystępują do matur, a uczniowie ostatnich klas gimnazjum odpoczywają już po swoich egzaminach i wypatrują początku wakacji.

Dwie przyjaciółki, Julia i Agnieszka, mieszkające od kilku lat w sąsiednich blokach na jednym z warszawskich osiedli, a przez trzy ostatnie lata siedzące w jednej ławce w szkole postanowiły nie marnować więcej czasu i ładnej pogody. W pierwszy piątek miesiąca wybrały się na Podzamcze, gdzie dokładnie o dwudziestej pierwszej rozpoczynał się pierwszy tego roku multimedialny pokaz w Parku Fontann. O wyborze celu wycieczki tego dnia nie zadecydowała nie tyle wielka miłość obu dziewczyn do sztuki i widowisk świetlno-muzycznych, o ile to, że ich rodzice nie byli optymistycznie nastawieni do nocnych wędrówek po mieście ich lekkomyślnych, niespełna szesnastoletnich córek, a odwiedzenia imprezy bądź co bądź kulturalnej i w odróżnieniu od, na przykład, meczów, nie przyciągającej elementów niebezpiecznych społecznie, nie mogli im zabronić. Towarzyszyć miała im jeszcze starsza siostra Julii, Natalia, za kilka dni przystępująca do matury, co jeszcze bardziej uspokoiło nerwy zatroskanych rodziców.

Dziewczyny doszły na rozległą łąkę rozpościerającą się u podnóża Nowego Miasta grubo przed dziewiątą i przechadzając się powolnym krokiem wtopiły się w tłum turystów i mieszkańców miasta oczekujących na rozpoczęcie pokazu. Julia i Agnieszka szły z przodu, a Natalia pogrążona w myślach kroczyła kilka metrów za nimi. Raz po raz mijały sprzedawców świecących zabawek, którzy równie tłumnie, co turyści, pojawili się na łące. Co i rusz któryś z tych bardziej lub mniej młodych mężczyzn wprawiał w ruch jedną z zabawek, wystrzeliwał ją wysoko w powietrze i milcząc czekał, aż ta kręcąc się wokół własnej osi, opadnie pionowo na ziemię lub, znacznie częściej, wprost do wyciągniętej dłoni adepta przygodnego handlu. Latające zabawki wyposażone były w śmigiełka, których ruch spowalniał i stabilizował wertykalne opadanie, sprawiając przy tym, że przypominały one małe pstrokato rozświetlone helikopterki. W przeciwieństwie do nich, milczący sprzedawcy o niewyraźnych twarzach, których szczegóły coraz bardziej znikały w zapadającym wieczornym mroku, nie przedstawiali sobą niczego interesującego. Zwłaszcza dla młodych dziewczyn byli jakby zupełnie niewidzialni.

Gdy z głośników rozbrzmiała muzyka a wodę fontann rozświetliły mocne lampy i lasery, dziewczyny przerwały bezładny spacer i w miarę spokojnie obejrzały przedstawienie oraz zakłócające je ciągłe starty i lądowania "helikopterków". Gdy muzyka ucichła a światła zgasły, podobnie jak reszta tłumu powolnym krokiem skierowały się w stronę Starówki - znów Julia i Agnieszka z przodu, a Natalia w kilka kroków za nimi. I w tym momencie dała o sobie znać jedna z głównych cech charakteru Julii - ciekawość wszystkiego, wyraźnie odróżniająca ją i od siostry i od przyjaciółki. Brak wiedzy na interesujący ją temat był dla Julii nieznośny jak najgorsza tortura. Tym razem dziewczyna nie wiedziała, jak się nazywają te "helikopterki" i nie czuła się dobrze, nie wiedząc tak prostej rzeczy. Nie namyślając się długo, spontanicznie odskoczyła od Agnieszki w stronę jednego najwyraźniej znudzonego brakiem popyptu sprzedawcy i głośno spytała:
"Proszę pana, właściwie jak się nazywają te zabawki?"
Nim ten zdążył otworzyć usta, inny sprzedawca, znacznie bardziej rezolutny i, jak się wydało Julii, trochę młodszy od pierwszego, dwudziesto-dwudziestokilkuletni mężczyzna, krzyknął:
"Awatary!"
Nie zamykając ust, roześmiany, błyskawicznie podskoczył do Julii wołając:
"Awatary, dla młodej dziewczyny i dla ciasnej szpary!"
Usłyszawszy to Natalia zamarła z przerażenia. Agnieszka nie skojarzyła w pierwszej chwili, o jakiej szparze była mowa i dopiero kilka minut później, szepcząc coś Julii na ucho, skomentowała rubaszne słowa nieznajomego. Julia natomiast zaintrygowana treścią i formą komunikatu natychmiast z błyskiem w oku skierowała wzrok na twarz głośnego nieznajomego, a mimowolny ruch jej ciała niedwuznacznie zdradził jej zainteresowanie.

Mężczyzna trudnił się tego typu handlem już nie pierwszy sezon i wiedział, że zarzucając sieci dostatecznie często można złowić niejedną smakowitą rybkę. Tak właśnie nazywał żądne przygód i ciekawe nowych doznań, a przy tym często nierozsądne i nieświadome czyhających na nie niebezpieczeństw, albo lekkomyślnie lekceważące je, często jeszcze prawie zupełnie niewinne, młode nastolatki, kiedy opowiadał o swoich wcześniejszych "połowach" kolegom i konkurentom - handlarzom. Kacpra, bo tak ma na imię ten człowiek, i jego opowieści zdążyli już zresztą poznać prawie wszyscy sprzedawcy "awatarów" nie tylko w Warszawie ale i w bardzo odległych, nawet egzotycznych, okolicach. Wypowiedziany głośno prowokacyjny tekst był wstępem do zarzucenia sieci na tę młodą osóbkę. Zaraz potem, Kacper zrobił jeszcze krok i zręcznie stanąwszy pomiędzy Julią a jej przyjaciółką, powiedział znacznie ciszej, tak, że jego słowa usłyszała jeszcze tylko Agnieszka i milczący znajomy Kacpra:
"Przyjdź jutro znowu. Będę mieć dla ciebie specjalnego awatara. Takiego tylko dla ciebie, jakiego nie ma nikt inny. Odlot gwarantowany."
"Aha." - odparła Julia pytającym tonem.
Zrobiwszy krok w bok zwiększyła jednocześnie dystans do nieznajomego. Zobaczyła jeszcze jak ten niedwuznacznie oblizał wargi i szybko spytał:
"Będziesz?"
Julia rzuciła kontrolne spojrzenia w stronę przysłuchującej się jej rozmowie Agnieszki oraz w stronę siostry, którą najwyraźniej też ktoś zaczepił i razem ze stojącym obok mężczyzną obserwowała Julię i Kacpra z niewielkiego oddalenia, po czym nieznacznie wzruszyła ramionami i półszeptem powiedziała:
"Okej".

Cały dialog Julii i Kacpra trwał zaledwie kilka sekund, w trakcie których oboje zdążyli jedynie wymienić przelotne spojrzenia. Poza tym na dworze zapadła już nocna ciemność i z trudem można było dostrzec jakiegolwiek szczegóły wyglądu. Julia zapamiętała tylko, że nieznajomy miał ciemne włosy i miał na sobie polarową bluzę, a Kacper zauważył, że Julia była od niego o dwa czy trzy centymetry niższa - mierzyła niecały metr siedemdziesiąt centymetrów, miała proste jasne włosy zachodzące jej na ramiona, jej dolna szczęka była wyraźnie wysunięta do przodu, a na jej czole i na nosie ulokowało się kilka krost. W jej twarzy najbardziej zwróciły jego uwagę usta Julii, lekko rozwarte i rozciągnięte w szczerym, lub naiwnym, uśmiechu. Przez moment mógł też zawiesić oko na jej szczupłych nogach i ponętnie kołyszących się w rytm jej kroku szerokich biodrach. Przyjaciółka Julii była od niej odrobinę niższa i miała węższe biodra, a jej włosy zaplecione były w długi warkocz sięgający jej do połowy pleców. Trzecia z dziewcząt, Natalia, nie była aż tak bardzo szczupła jak obie małolaty, w ślad za którymi kroczyła i miała bardziej obfite pośladki. Na nich skupił się wzrok wszystkich obecnych w tamtej chwili mężczyzn oczami odprowadzający odchodzące w dal nastolatki.

Kiedy zniknęły z pola widzenia, Kacper skomentował jeszcze całe zdarzenie używając przy tym różnych nieprzyzwoitych metafor i porównań i fantazjując na temat czynności seksualnych, którymi należałoby urozmaicić nudne życie trójki dziewcząt. Nie liczył jednak na ponowne spotkanie. Jeszcze lepiej niż jego kolega Kuba oraz Bartek, który zaczepiwszy Natalię, zatrzymał ją na moment z dala od Julii i Agnieszki i tym samym, nie mając wcale takiego zamiaru, pomógł Kacprowi poflirtować z nieznajomą dziewczyną, wiedział, że szansa na ponowne spotkanie była granicznie bliska zeru.


2. Dzień drugi. Sobotnia ciekawość.

Następnego wieczora, w sobotę, Julia i Agnieszka ponownie udały się na pokaz fontann. Tym razem poszły same, bez nadzoru starszej siostry, która zamierzała wyjść na swoją potajemną randkę w niedzielne przedpołudnie.

O ile w piątek, czując na plecach wzrok Natalii, przyjaciółki spacerowały rozmawiając cicho, niemal szeptem, nie spiesząc się i dostojnie, jak damy, o tyle w sobotę ich głośny śmiech i żywa gestykulacja dawały się we znaki innym przechodniom.  Ton nadawała Agnieszka, która za nic na świecie nie chciała zapomnieć sprośnego żartu nieznajomego sprzedawcy. Cel wycieczki też nie był dla niej żadną tajemnicą, więc im bliżej były celu, tym intensywniej wspominała jego słowa. Parafrazowała je na wszystkie możliwe sposoby i układała nowe rymy na temat awatarów:
"Awatary, dla twojej i mojej szpary."
"Dasz jej Awatara, będzie Jula twoja cała."
"Awatary dadzą pary."
"Jula, Jula, cnotka mała, z awatarkiem się... za rękę trzymała."
"Był sobie raz awatarek, co nie lubił mokrych szparek, aż go Julka polubiła i do siebie przytuliła."
"Julka Agusię bardzo kochała, a potem ją z awatarem zdradzała. Niedobra taka."
"Awatara polubiła i Agusię z nim zdradziła, więc co zrobi Aga mała? Też se znajdzie awatara i  z nim trala lala trala lala."

W ten sposób  Agnieszka dogryzała przyjaciółce całą drogę, nie tając swej zazdrości o to, że to z Julią, a nie z nią zaczął flirtować nieznajomy. Pod koniec każdego wierszyka odskakiwała na bezpieczną odległość, by nie dosięgła jej pięść koleżanki udającej zdenerwowanie.Niekiedy dochodziło do krótkiej gonitwy, po której obie dziewczyny wybuchały kolejną salwą śmiechu.

"Nie wiedziałam, że mam tak zboczoną przyjaciółkę." - podsumowała w pewnej chwili Julia zachowanie Agnieszki.
"I kto tu jest zboczony?"
"Jak to? Co masz na myśli? Ha ha."
"Wiesz co. A tak na poważnie poważnie..." - zmieniła na chwilę ton Agnieszka - "A co, jak on cię chce przelecieć?"
"Oj tam, nie wiem. Nie pozwolę... Takie rzeczy to dopiero po ślubie, co nie? Ale skąd wiesz, że on tam w ogóle jest i że nie podrywa każdej jednej? I o kogo ty w ogóle pytasz?" - odpowiedziała Julia z szyderczym uśmiechem na twarzy.
"O niego. Hi, hi."
"A ja bym mu dała. Ale mnie nie zechce, bo jestem brzydka. Bleee!" - dodała po chwili Agnieszka wykrzywiając usta, po czym roześmiała się i wróciła do przerwanych gier słownych.

W końcu zbiegły ulicą Kościelną w dół i wtopiły się w rzadki tłum zaludniający łąkę. Rozglądając się dyskretnie, wolnym krokiem ruszyły w stronę miejsca, w którym dzień wcześniej  Julia zaczepiła sprzedawcę pytaniem o nazwę latających zabawek.

Wkrótce zostały zauważone przez niedowierzającego własnym oczom Kacpra. Widząc dwie rozkołysane pupy ubrane w obcisłe jeansy i kroczące na cienkich nogach nie mógł być jeszcze pewien, że należą one do spotkanych dzień wcześniej nastolatek, nawet jeśli jednej pupie - tej o szerszych biodrach - towarzyszyły rozpuszczone jasne włosy, a nad drugą - węższą - zwisał długi warkocz zaplecionych włosów. By się upewnić puścił w ruch awatara tak, by przeleciał ponad nimi i opuścił się na ziemię tuż pod ich nogi. Podbiegł jednocześnie w ich stronę, lecz zamiast łapać zabawkę, uszczypnął blondynkę w pośladek.
"Aa!" - krzyknęła zaskoczona Julia ku zdziwieniu koleżanki, której lądujący znienacka awatar nie wystraszył na tyle, by usprawiedliwić tak głośny okrzyk.
"O! Dzień dobry! Jaka miła niespodzianka!" - cynicznie przywitał się Kacper.

Na twarz przylepił pewny siebie uśmiech, którym próbował zamaskować wewnętrzne napięcie. Po długiej zimowej przerwie miał wielką ochotę znów zasmakować młodego ciała, dodać kolejną ofiarę do swojej kolekcji uwiedzionych dziewcząt i jeszcze raz potwierdzić swoją męską siłę, którą tak bardzo lubił przechwalać się kolegom. Czuł, że Julia może stać się jego pierwszą ofiarą tego lata i zdawał sobie sprawę, że od tego, jak rozegra sytuację w ciągu następnych kilku sekund zależeć będzie, czy jego marzenie się spełni, czy nie. Musiał sprytnie namówić ją na randkę, ale musiał zrobić to tak, by nie przestraszyć dziewczyny swoją nachalnością. Zdecydowanie ale z zachowaniem ostrożności. I nie mógł jej łudzić długimi podchodami. Cel był przecież jeden - orgazm, i rybka musiała się na to jak najszybciej zgodzić.

"Wy jeszcze studiujecie, czy już się uczycie, jeśli mogę spytać?"
"Uczymy." - odpowiedziała Julia przyglądając się z zainteresowaniem coraz mniej obcemu nieznajomemu.
"Jak na razie w gimnazjum, ale już niedługo." - piskliwym głosem dodała Agnieszka, jakby chcąc zakomunikować, że też jest człowiekiem i że może mieć ochotę na miłą rozmowę.
Długie rozmowy z nastolatkami nie wchodziły jednak w plany Kacpra na ten wieczór. Chciał mieć jedną z nich i pójść z nią na całość, a nie gadać z obiema o pierdołach, patrzeć jak one konkurują o jego uwagę, stopniowo coraz bardziej się denerwują i skończyć rozmowę zwykłym "do widzenia" nawet bez cmoknięcia w policzek. Musiał więc jak najszybciej przerwać konwersację, namówiwszy przedtem Julię do spotkania sam na sam innego dnia. Tak też zrobił.

"A w którym gimnazjum?" - spytał.
Agnieszka podała numer i patrona szkoły. Krótkim "Aha" Kacper potwierdził, że usłyszał i wystrzelił w powietrze świecącą zabawkę. Gdy po chwili zmierzała w dół wystawił dłoń i schwytał ją w locie.
"Spróbuj." - zwrócił się do Julii i wcisnął jej zabawkę w ręce.

Starał się nie być zbytnio uprzejmy. Zwłaszcza przy pierwszym kontakcie Kacper unikał form pytających typu: Chcesz spróbować? Może teraz ty? Ma któraś z was ochotę? Pytanie niesie za sobą niebezpieczeństwo odmowy, na przykład rytualnego "nie, dziękuję" będącego w gruncie rzeczy zaproszeniem do dalszego namawiania, albo skierowania wzroku w dół połączonego z silnym rumieńcem, objawiających lęk i speszenie, na które jakoś  trzeba by zareagować, ale i powoli pomóc przezwyciężyć nieśmiałość, ale na takie podchody akurat nie było teraz czasu.

Zanim Julia zareagowała w jakikolwiek sposób, Kacper pociągnął ją za ramię, odwrócił ją i siebie plecami do Agnieszki, objął ją ramieniem, szybko szepnął:
"W poniedziałek o czternastej pod szkołą. Będę czekać"
po czym poinstruował ją, jak wystrzelić awatara. Udało się. Zabawka wylądowała spokojnie na jej dłoni, a dłoń Kacpra w międzyczasie dyskretnie przemieściła się na biodro Julii po czym szybko ścisnęła mocno jej pośladek.

Po udanej demonstracji, Kacper wręczył awatara Agnieszce, powiedział, że to jest prezent dla niej i upewniwszy sie, że prawidłowo usłyszał numer gimnazjum, pożegnał się życząc dziewczynom udanej zabawy.

Agnieszka i Julia nie doczekały tego wieczora do końca pokazu. Właściwie opuściły łąkę zaraz po jego rozpoczęciu i początkowo milcząc ruszyły pod górę do domu. Szczególnie Agnieszka była zawiedziona przebiegiem spotkania. Rozmowa przebiegła w jej odczuciu stanowczo za krótko, a sprzedawca brutalnie okazał jej brak zainteresowania. Całą uwagę poświęcił Julii, a jej wypowiedź zbył krótkim "Aha.", które w jej uszach zabrzmiało tak, jakby było powiedziane od niechcenia. I nawet podarunek, przypominający bardziej złośliwy żart niż okazanie sympatii, nie łagodził jej urazy.  Żałowała, że w ogóle przyjęła prezent, ale nie przyszło jej na czas do głowy, by zaprotestować i zaproponować mężczyźnie, by wręczył go Julii. Była też smutna z powodu przyjaciółki. Ponieważ nie usłyszała zaproszenia i nie zauważyła łapania za pupę, była przekonana, że nieznajomy pobawił się chwilę i nie doceniwszy zainteresowania Julii szybko zbył ją byle czym i praktycznie odesłał do domu, zamiast poświęcić jej godzinę swojego niezbyt cennego czasu.

Julia zaś milczała z innego powodu. Po głowie chodziła już jej myśl o nadchodzącym poniedziałku.


3. Poniedziałkowa randka.

Julia nigdy wcześniej nie była na wagarach i ucieczka z lekcji, jak każda rzecz robiona po raz pierwszy, wywoływała w niej zarówno lęk jak i podekscytowanie. Nie miała jednak wyjścia. By zdążyć na czternastą musiała opuścić ostatnią lekcję i zaryzykować pojawienie się przy jej nazwisku pierwszej w życiu adnotacji o nieusprawiedliwionej nieobecności. Trudno. Nauczyciel mógł przecież zapomnieć o sprawdzeniu listy, a Julia nie mogła stracić randki.

Nie była to jej pierwsza randka w życiu. Spotykała się już z dwoma kolegami - chodzili za ręce, a jeden z nich odważył się ją nawet pocałować w policzek, nie zdarzyło jej się jednak umawiać z kimś, kto tak niedwuznacznie okazywał zainteresowanie jej ciałem, jak zrobił to Kacper. Nigdy nie spotykała się też z kimś znacznie starszym. Oczywiście bała się tego spotkania, ale mężczyzna intrygował ją w jeszcze większym stopniu. Bez długiego zastanawiania się uznała, że może sobie na nie pozwolić, jeśli tylko uda się zachować wszystko w tajemnicy.

Na przerwie schowała się w łazience. Stamtąd napisała do Agnieszki sms-a z informacją, że rozbolała ją głowa i musi iść do domu - bardzo płytkie kłamstwo, ale na lepsze nie starczyło jej wyobraźni. Punktualnie o drugiej wybiegła ze szkoły i nie spotkawszy nowego znajomego pod bramą, z niepokojem, że do spotkania nie dojdzie, szybkim krokiem przeszła na róg ulicy. Stamtąd dojrzała Kacpra przechadzającego się wzdłuż ogrodzenia szkolnego boiska. "Najgorsze miejsce sobie wybrał. Dobrze, że akurat nie ćwiczy moja klasa." - pomyślała i skierowała się w jego stronę. Gdy była już całkiem blisko, Kacper otworzył drzwi samochodu od strony pasażera, a sam bez słowa przeszedł na drugą stronę i zasiadł za kierownicą. Julia, również milcząc przyjęła zaproszenie do środka.

"Cześć. Zapnij pasy. Teraz cię porywam na krótką wycieczkę. O której musisz być w domu?"
"O czwartej?" - odpowiedziała pytającym tonem.
"Okej. To jedziemy do mnie."
"Ale gdzie?" - zapytała Julia głośno przełknąwszy ślinę.

Uwierało ją poczucie różnicy wieku. Mężczyzna mówił do niej na ty, ale ona wahała się nad wyborem odpowiedniej formy. Per pan nie pasowało juz do roli w jakiej się spotkali i do ściskania pośladków dwa dni wcześniej, forma na ty póki co wydawała jej się trochę nieuprzejmą, przynajmniej dopóty on jej tego wyraźnie nie zaproponował. I nawet nie znali swoich imion.

"Do mnie na działkę. Tam możemy spokojnie porozmawiać i nie tylko porozmawiać. Ale żeby nie było nieporozumień, plan na dziś jest taki, że pojedziemy tam, zjemy paluszki i grzecznie odwiozę cię do domu. Całowanie będzie dopiero następnym razem."
 "Aha." - przytaknęła w pierwszej chwili, po czym całkiem oniemiała.

Burza myśli przebiegła przez jej umysł. Zdała sobie sprawę, że właśnie mimowolnie zgodziła się na całowanie się z zupełnie nieznajomym mężczyzną, który najwyraźniej z niejedną kobietą miał już do czynienia. Siedziała w jego samochodzie i pozwalała się wieźć Bóg wie dokąd, całkowicie zdana na jego łaskę i niełaskę. Mógł ją przecież skrzywdzić, nawet zabić i nikt by jej nie pomógł ani się niczego nie dowiedział. W tym momencie Julia przeraziła się swoją własną lekkomyślnością.

Z drugiej strony, od soboty nie mogła przestać myśleć o tym spotkaniu. Ba, marzyła o namiętnych pocałunkach, o jego pożądaniu i, oczywiście,  o wielkim romantycznym zakochaniu. Przygotowała się też do tej randki najlepiej, jak tylko umiała. Ogoliła się pod pachami i w intymnym miejscu - tak na wszelki przypadek, w łazience zmieniła niezbyt seksowną bluzę na koszulkę z dużym dekoltem i lekko spryskała się dezodorantem. Przed ewentualnym zbliżeniem fizycznym czuła naturalny lęk, ale była go też niezmiernie ciekawa i, co równie ważne, nie chciała zawieść oczekiwań mężczyzny. Chciała mu się podobać i też chciała go uwieść.

Zapowiedź Kacpra, że tego dnia, a także zapewne podczas następnego spotkania, które on przynajmniej brał już pod uwagę, zamierzał oszczędzić jej cnotę, zaskoczyła Julię ale też ograniczyła niepewność, uspokoiła ją i sprawiła, że Julia uznała, że może mu ufać. Poczuła nawet swego rodzaju wdzięczność, że Kacper nie wykorzystał jej naiwności i pozostawiał jej czas do namysłu, na przykład w sprawie przyszłych pocałunków. Zdobyła też pewność co do zamiarów Kacpra - zobaczyła, że planuje coś w dłuższej perspektywie i wiedziała już, że nie odmówi mu kolejnej randki.

Podróż trwała ponad pół godziny. W tym czasie Julię nachodziły kolejne wątpliwości i lęk, a kiedy wjechali w las oczami wyobraźni ujrzała siebie i Kacpra w rolach porwanej dziewczyny i gwałciciela w scenie, jaką widziała w jakimś filmie. Kacper leżał na niej i jedną ręką mocno trzymając jej oba nadgarstki tuż nad głową, drugą ręką zsuwał swoje spodnie. Szybko odgoniła jednak tę myśl i spróbowała zastąpić ją milszym marzeniem, w którym mężczyzna nie miał być brutalny.

W końcu dojechali na miejsce. Celem podróży okazała się duża działka, ogrodzona starą siatką, po części zadbana z krótko wystrzyżonym trawnikiem, a na pozostałym obszarze rosły młode sosny i kilka drzew owocowych. W głębi stała mała altanka - domek rozmiarami przypominający komórkę na narzędzia. Czasu było niewiele, więc Kacper nie tracił go na oprowadzanie nowej koleżanki po działce tylko od razu zaprosił ją do środka altanki. Chciał ją oswoić z tym miejscem. W środku, na wprost drzwi stała podłużna skrzynia przykryta kocami, która mogła służyć jako łóżko, raczej twarde i wąskie, pod małym okienkiem stała mała szafka, a na przeciwko znajdowała się duża szafa bez drzwiczek, zasłonięta szeroką nieprzejrzystą kotarą. W środku był jeszcze mały stryszek, stół, krzesło składany stolik i przenośna drabina.

Kacper już w samochodzie wyjaśnił, że działka należy do jego dziadka i że dziadek latem lubi spędzać na niej tydzień lub dwa w samotności. Poza tym jest prawie nieużywana, a Kacper dba tylko o to, by trawa była wykoszona i że czasem nocuje w domku, gdy ma ochotę uciec od reszty świata. W rzeczywistości, nieruchomość należała do jego kolegi, Kuby, który użyczał jej Kacprowi w zamian za możliwość biernego uczestnictwa w jego damskich podbojach. Kacper pozwalał mu chować się na strychu lub w obszernej szafie i przysłuchiwać się jękom i innym dźwiękom wydawanym przez kochającą się parę. Czasami Kuba dołączał też osobiście do orgii, zwłaszcza wtedy gdy gościem altanki była jakaś bardzo szczupła dziewczyna. Kuba ma po prostu hopla na punkcie nóg chudych jak patyk.

Kacper i Kuba znali się od wielu lat i zawsze wspólnie obrabiali panienki - w szkole, we wsi, na letnich wyjazdach do Hiszpanii i Holandii na truskawki i na winogrona, na zmywaku w Dublinie i, ostatnimi laty, przy okazji handlu świecidełkami. Doskonale się przy tym uzupełniali: Kacper miał wprawę w zdobywaniu zaufania przy pierwszym kontakcie i umiał skutecznie namawiać dziewczyny na ryzykowne spotkania, Kuba, nie umiejący składnie mówić i straszący swą fizjonomią, w szkolne lata służył silnymi rękoma, kiedy przyjacielowi potrzebna była nagła pomoc w unieruchomieniu wybranki i dla przełamania jej oporu przed zdjęciem niektórych elementów garderoby. Gdy dorośli, Kuba rozwinął swój talent organizacyjny. To on przygotowywał wyjazdy, znajdywał pracę i wreszcie to on zdecydował o zakupie działki pod Warszawą, w tajemnicy przed małżonką.

Julia nie mogła nie zauważyć, że Kacper w samochodzie i po dojechaniu na miejsce raz po raz rzucał na nią uważne spojrzenie koncentrując się na jej dekolcie i kolanach. Oczywiście nie było to dla niej żadnym zaskoczeniem - koledzy, zwłaszcza starsi, robili to ciągle, ilekroć tylko rozpięty guziczek koszuli albo głębokie wcięcie bluzki pozwalało im na głębszy wgląd pod odchylony kawałek materiału, szczególnie wtedy, gdy Julia nachylała się do przodu. Wiedziała doskonale, że jej ciało robi wrażenie na rasie męskiej i, z wyjątkiem szkoły, gdzie roiło się od półgłówków i bezczelnych zboków, starała się za bardzo nie skrywać swych wdzięków. W gruncie rzeczy, wzrok skupiony na ładnych częściach jej ciała schlebiał jej i sprawiał jej znacznie większą przyjemność niż wzrok utkwiony w jej pryszczatą i brzydką w jej własnych oczach twarz. W zachowaniu Kacpra zaskoczyło ją więc nie to, że zerkał na jej ciało, lecz to, że robił to nie dostatecznie często. W końcu, w momencie gdy Kacper przekręcał klucz w zamku drzwi altanki Julia zdobyła się na odwagę i spytała:
"Czy ja jestem dla pana ładna?"

Kacper z początku zbył ją milczeniem specjalnie wzmagając jej niepokój. Dopiero po chwili, gdy usiedli na zasłanej kocem skrzyni, dał jej niedwuznaczną odpowiedź. Zwracając się do niej "Skarbie" oświadczył, że ma "zajebiste ciało" i że z każdą minutą Julia podoba mu się coraz bardziej. Że na początku widział w niej tylko zgrabny tyłek, a teraz wie, że każdy kawałek jej ciała jest idealny, że od kilkudziesięciu minut nie myśli o niczym innym, jak o tym, jak Julia wygląda całkiem nago, i że boi się na nią patrzeć zbyt intensywnie, żeby instynkt nie wziął góry nad rozumem i żeby nie doszło do gwałtu już na pierwszej randce.
"Powiedziałem ci na początku, że dziś się do ciebie nie dobieram i mam zamiar dotrzymać słowa. Ale żeby było jasne, mam zamiar cię uwieść i będziesz się jeszcze ze mną kochać."

Julia słuchała tych wyznań jak skamieniała i nadal nie wiedziała, co o tym sądzić: "Czy on na prawdę mnie chce, czy się tylko drażni?" Dla zachowania pozorów przyzwoitości wyprostowała jednak sukienkę, poprawiła koszulkę i zapięła guzik dający do tej pory trochę nazbyt frywolny widok na jej czarny koronkowy stanik.

"Następnym razem się już nie powstrzymam i dasz mi buzi."
Julia znów wybałuszyła oczy:
"A jak nie dam?" - spytała przekornie, a na jej usta powrócił szeroki, aczkolwiek niepewny, uśmiech.
"Raz na pewno dasz, a może nawet dwa razy."
"Skąd pan wie?"
"Zobaczysz skarbie."

W tym momencie Kacper zmienił temat. W końcu przedstawił się i zapytał o imię przyszłej kochanki. Poprosił też, by zwracała się do niego po imieniu, ale nie od razu, a dopiero po pierwszym pocałunku.
"Od następnego razu?" - spytała zbita z tropu Julia.
"Może być od dzisiaj, jak mnie na pożegnanie pocałujesz w policzek."
"Aha, dobrze."
"To teraz ja cię cmoknę, a potem wyciągniesz książkę od historii i zobaczymy z jakiego tematu dziś uciekłaś."
Cmoknięcie w policzek przeciągnęło się na długich kilka sekund i w jego trakcie Kacper zdołał czubkiem języka podrażnić kącik ust dziewczyny, lecz potem, aż do godziny szesnastej, kiedy Julia wysiadła z jego samochodu niedaleko swojego bloku, jedynym tematem rozmów była szkoła. Julia zgodziła się nawet poczytać mu w trakcie jazdy fragment podręcznika, z pożytkiem dla siebie gdyż dzięki temu była przygotowana na następną lekcję, lecz zupełnie zaskoczona, bo czytanie książek, a tym bardziej podręcznika historii nie mieściło się w ramach jej wyobrażeń o romantycznych randkach.

Gdy się zatrzymali i Julia powoli, zwlekając z opuszczeniem auta, odpięła pas bezpieczeństwa i pociągnęła za klamkę drzwi, Kacper odezwał się ostatni raz, wskazując palcem na swój policzek:
"A nie zapomniałaś o czymś?"
Na ten znak Julia objęła go dłońmi za szyję i na policzku Kacpra złożyła kilka krótkich pocałunków. W odpowiedzi Kacper nie omieszkał położyć ręki na jej nodze i ścisnąć jej udo wysoko nad kolanem. Od tej pory byli już po imieniu. Następne spotkanie Kacper wyznaczył na czwartek.


4. Druga randka.

Tego dnia Kacper odebrał Julię spod jej bloku, zaraz po tym, jak wracająca z nią do domu Agnieszka zniknęła w swojej klatce. Od razu pojechali na działkę i spędzili tam trochę więcej czasu niż poprzednio. W czwartki Julia i Agnieszka chodziły na prywatne lekcje angielskiego zaczynające się o osiemnastej i dziewczyny umówiły się, że Julia wpadnie po przyjaciółkę po wpół do szóstej. Do tego czasu miała wolne, a do lekcji przygotować się mogła w towarzystwie Kacpra.

Spotkanie przebiegało nadzwyczaj spokojnie. Rozmawiali trochę o podróżach Kacpra, o ciekawostkach języka angielskiego, o głosce "th" i podobnym dźwięku w języku hiszpańskim. Długo ćwiczyli artykuację tych dźwięków, co dostarczyło Kacprowi dodatkowych wrażeń estetyczno-erotycznych - widok zaciśniętego pomiędzy zęby języka Julii i kropelek śliny tryskających z jej ust w trakcie prób poprawnego wymówienia oddzielnych dźwięków i pełnych słów takich jak "chorizo", "azafata", "facilota", rodził w nim błyskawicznie rosnące podniecenie i przypominał o zaplanowaną na ten dzień pierwszą próbą zasmakowania ust dziewczyny.

Kacper zaczął zastanawiać się, czy nie zmienić planu i nie polizać jej ust już w tym momencie, ponieważ jednak czuł, że zrobiwszy to nie dałby rady powstrzymać się przed dalszymi, bardziej intensywnymi pieszczotami, na które Julia jeszcze nie była gotowa, postanowił powstrzymać się jednak jeszcze kilka chwil, by nie przedobrzyć. W poniedziałerk zapowiedział przecież jeden, maksymalnie dwa pocałunki, i chciał w stu procentach dotrzymać słowa. Tego dnia znów zamierzał zapowiedzieć, do czego posunie się na kolejnej randce i chciał, by Julia potraktowała jego zapowiedź poważnie i świadomie się zgodziła na spotkanie.
"Masz seksowny języczek." - powiedział tylko wywołując śmiech i lekki protest Julii:
"Oj weź! Nieprawda."

Następnie Kacper znów zmienił temat:
"Zapomniałem, zaproponować coś do picia. Wolisz słabe piwo czy cydr?"
"Trochę piwa nie zaszkodzi, bylebyś mnie nie upił, a ten cydr to co takiego?"
"Dobra rzecz, coś w rodzaju słodkiego szampana, też gazowany ale o wiele słabszy. To jak?"
"To może ten cydr spróbuję."

Kacper wyciągnął małą butelkę z szafki pod oknem, usiadł obok Julii, zrobił gest, jakby miał odkręcić korek i w ostatniej chwili zatrzymał się. Z teatralną wątpliwością w głosie powiedział:
"Ale wiesz co. Alkohol jest tylko dla pełnoletnich. A czy ty już jesteś pełnoletnia?"
"Oj tam. Nikt się przecież nie dowie." - podjęła nową grę Julia.
"No może i nie, ale jakbyś udowodniła, że jesteś to byśmy nie mieli żadnego problemu."
"Ale jak?... Już wiem. Mogę przeprawić datę urodzenia w legitymacji."
"Fałszerstwo dokumentu? Nie, nie. To byłoby jeszcze gorzej. Trzeba jakoś inaczej."
"Jak? Pocałunek?" - trochę niespodziewanie dla Kacpra Julia przypomniała jego słowa sprzed trzech dni, sygnalizując jednocześnie zgodę na ten kierunek konwersacji. Uśmiechnęła się przy tym szeroko, lecz jej uśmiech tym razem nie był spontaniczny. Zdradzał niepewność.
"To nie wystarczy." - odpowiedział przekornie Kacper. - "Pocałujemy się bezpośrednio przed odjazdem i pocałunek to nie dowód. Całować mogą się przecież umieć zupełne małolaty, nawet z podstawówki."
"Aha. To jak?" - spytała znów Julia.
Jej głos był znów spokojny. Z jednej strony ucieszyła się, że Kacper nie zapomniał o swej zapowiedzi sprzed trzech dni. Z drugiej strony była rada, że moment jej pierwszego pocałunku przesunął się o dodatkowe minuty. Niewątpliwie miała tremę przed tym debiutem. Zwyczajnie, jak każdy początkujący w dowolnej dziedzinie wstydziła się braku doświadczenia i bała się, że pierwsza próba może wypaść nienajlepiej.
"Na przykład biustem. Z miseczką C jesteś na sto procent dorosła. Wystarczy podnieść bluzkę i potwierdzić."
"Hmmm." - mruknęła - "Chyba widzisz, że nie mam C."
"Na razie nic nie widzę." - kontynuował zastanawiając się nad kolejnym krokiem.
Na szczęście dla niego Julia nie zamierzała się długo bronić. Lubiła prowokować chłopaków i korciło ją, by pokazać Kacprowi swe wdzięki. Chciała tylko zachować pozory i nie zachować się zbytnio puszczalsko.
"B nie wystarczy?"
"Zależy jakie. Daj sprawdzimy."
Powiedziawszy to Kacper sięgnął ręką za rąbek bluzy Julii. Ona jednak złapała go za dłoń i patrząc mu głęboko w oczy powiedziała:
"Ale ja sama. Dobrze?"
Kacper nie mógł się nie zgodzić. Julia uniosła bluzkę i oczom Kacpra ukazał się czarny stanik skrywający dwie kształtne niezbyt duże ale wyraźnie zarysowane piersi. Sięgnął ręką do miejsca, gdzie stykają się obie miseczki i opuszkiem palca powoli przejechał wzdłuż górnej krawędzi jednej z nich lekko łaskocząc jej czułą skórę.
"I jak?" - spytała Julia.
Była gotowa pokazać się całkiem toples. Czekała tylko na prośbę Kacpra. On jednak tego nie zarządał. Odchylił tylko na chwilę jedną miseczkę by móc spojrzeć na sutka, dotknął palcem brodawkę i powiedział:
"Po niedzieli do tego wrócimy. Następnym razem poliżę ci obydwa suteczki."
Następnie Kacper poprawił Julii stanik, opuścił jej bluzkę i pogłaskał po policzku.
"Jesteś najśliczniejsza na świecie." - powiedział i w końcu nalał jej pół szklanki cydru.

Julia nie mogła ukryć zdziwienia powściągliwością Kacpra. Popijając napój zauważyła:
"Wiesz co, jakbym zrobiła taki striptease przed kimś ze szkoły, to by mi przez parę godzin nie dał spokoju, tylko by marudził, żeby mu więcej pokazywać i w ogóle by chyba nie przestał molestować."
"Przestałby, jakby dopiął swego."
"No właśnie. Dlatego z nikim nie chodzę."
"Ale ja też nie przestanę. Tylko rozłożę to w czasie. Ale cię w końcu uwiodę."
"Kiedy?"
"Nie wiem jeszcze, ale na pewno w te wakacje." - skłamał Kacper. Nie miał przecież zamiaru aż tak długo czekać.
Powiedziawszy to chwycił ją za rękę i wyprowadził z altanki.

Chodzili po działce jeszcze kilka minut kontynuując rozmowę o niepohamowanym zachowaniu gimnazjalistów. Dobiegała już pora odjazdu i Julii zaczęło się robić smutno z tego powodu. Wtem Kacper objął ją i bezceremonialnie przywarł ustami do jej warg. Ścisnąwszy ją  w biodrach przycisnął ją mocno do siebie i kontynuował pocałunek. Zszokowania Julia w pierwszej chwili nie wiedziała co robić i przyglądała się tylko temu, jak Kacper wilgotnymi wargami przywierał do jej ust, zasysał powietrze i starał się chwytać jej górną wargę pomiędzy swoje. Po chwili przekręcił głowę na bok i wznowiwszy atak zaczął przesuwać koniuszkiem języka po jej zaciśniętych jeszcze wargach, aż Julia rozchyliła usta i jego język wsunął się nieco głębiej. Po chwili ich języki spotkały się, zatańczyły swój pierwszy krótki taniec, po czym Kacper wsunął swoją dolną wargę pomiędzy wargi Julii i, dla odmiany, na koniec delikatnie i zmysłowo ją pocałował.

"Chyba się dawno nie całowałaś." - powiedział cicho przesunąwszy ręce z bioder Julii na jej pupę. Nie czekając na odpowiedź ścisnął jaj pośladki i złożył ponowny pocałunek na jej rozchylone wargi. Rozległo się ciche mlaśnięcie.
"Jeszcze nigdy."
"Jesteś wspaniała. Pyszna i słodziutka." - znów ją krótko pocałował jednocześnie ściskając pośladki.
Julia tylko zamknęła oczy i zacisnąwszy ramiona wokół jego szyi wystawiła coraz szerzej otwarte usta do dalszego całowania. Stopniowo zaczynało jej to sprawiać przyjemność.
"Obietnica spełniona." - zażartował na koniec Kacper. - "Pora się zbierać."
"Szkoda że tak szybko."
"Szkoda, ale to dopiero nasz pierwszy raz. Za tydzień pocałuję cię znowu i nie tylko w usta. Pamiętasz?"
"Tak."

Tego wieczora na angielskim Julia była rozkojarzona jak nigdy wcześniej. Nie docierały do niej ani słowa nauczyciela, ani uwagi Agnieszki. Myślami była w zupełnie innym miejscu.


5. Dzień bez stanika.

Minął kolejny weekend, który Kacper i Kuba spędzili na Podzamczu i na stoisku Kuby na jednym z warszawskich bazarków, a Julia z Agnieszką przeznaczyły na odpoczynek i imprezę urodzinową jednego z kolegów z klasy. W dalszym ciągu Julia nie zwierzyła się przyjaciółce z rozwijającego się romansu i dla niepoznaki nawet zaczęła przyjmować umizgi jubilata. Usiadła mu na kolanach i pozwoliła się głaskać po udach. Nie zeskoczyła nawet gdy poczuła na szyi jego ciepły, wilgotny oddech zdradzający, że chłopak był wyraźnie podniecony. Na pożegnanie, na oczach Agnieszki pocałowała go w usta całkowicie zaskakując i jego i Agnieszkę nagłym przypływem śmiałości. Doszła przy tym do wniosku, że Kacper całuje tysiąc razy lepiej i że nie może się już doczekać spotkania z nim.

W czwartek wypadało akurat Boże Ciało, więc umówili się wyjątkowo na środę. Jednakże, już w poniedziałek, jakoby stęskniony Kacper pojawił się pod jej blokiem i zabrał ją na krótką przejażczkę. Julia, w wielu szczegółach mijając się z prawdą, opowiedziała mu o zakochanym w niej koledze z klasy, który dopiero po trzech latach wyznał jej miłość i którego uczucie musiała z bólem serca odrzucić. Kacper zwierzył się, że Julia śni mu się po nocach i że nie może się doczekać środy. Nie wychodząc z auta wymienili naście długich pocałunków, w trakcie których dłonie Kacpra bez skrępowania ściskały uda i biust dziewczyny. Dopiero gdy jego dłoń wędrując po wewnętrznej stronie jej uda dotarła pod sukienkę, tak że palce znalazły się w bezpośredniej bliskości jej intymnego miejsca, Julia odruchowo zacisnęła nogi. Po krótkiej chwili rozluźniła uścisk i nawet rozchyliła nieco kolana, jakby chcąc wynagrodzić przejaw swojej nieśmiałości. Kacper jednak nie skorzystał z okazji, by wymacać palcami rozkoszne zagłębienie jej ciała. Uznał, że z leginsami poradzi sobie innym razem, a tymczasem rozpoznawszy gdzie leży granica dostępności dziewczyny wycofał rękę i powiedział:
"Widzę, że nie jesteś jeszcze gotowa. To nie szkodzi. Możemy z tym zaczekać."
W odpowiedzi na to, Julia rzuciła mu się na szyję, a następnie, zachęcona przez Kacpra ułożyła głowę na jego kolanach, zamknęła oczy i pozwoliła, by Kacper pogłaskał ją po włosach. W milczeniu spędzili tak wiele minut, aż nadeszła pora powrotu do domu.

Wbrew temu, co powiedziała Kacprowi, Julia nie umiała zdobyć się na zdecydowane odrzucenie zalotów klasowego kolegi. Bawiła ją jego nieporadność i zazdrosne spojrzenia koleżanek. Kiedy w środę pociągnęła go za rękę pod schody i tam pocałowała, chłopak nie wytrzymał. Klęknął przed nią, objął za biodra i ekstatycznie wyznał miłość. Odruchowo, z koleżeńskiej sympatii przytuliła jego głowę do swojego brzucha i dopiero poczuwszy jego nos uciskający jej kość miedniczą i zobaczywszy, że jego usta są tuż tuż obok jej łona wystraszyła się swego własnego zachowania i przeprosiła zdezorientowanego chłopaka. Powiedziała mu, że jeszcze nie jest gotowa na miłość i że nie chce z nikim chodzić. Rzekomym powodem miało być to, że nie skończyła jeszcze szesnastu lat, czego zakochany chłopak nie mógł nijak zrozumieć. Zaczął błagać ją o to, by dała mu szansę, prosił żeby się z nim umówiła na spacer, na cokolwiek, ale to skomlenie tylko ją zdenerwowało tak, że w końcu bezceremonialnie zakończyła dyskusję. W odpowiedzi, pospiesznie odchodząc, usłyszała za plecami głośne: "Dziwka!", ale zdanie wzgardzonego chłopaka już jej nic a nic nie obchodziło.

Pomyślała, że chłopak powinien zmienić adres swoich zalotów: Agnieszka by do niego wspaniale pasowała. Ona jednak miała inne pomysły. Myśląc, że Julia jest zajęta kolegą z klasy, zaproponowała jej ponowne wyjście do Parku Fontann. Pretekstem było to, że chciała oddać sprzedawcy swojego awatara. Jej tok rozumowania był nawet logiczny. Dostała go jako zaproszenie. Mężczyzna wcale nie chciał jej upokorzyć. Wstydził się tylko poprosić ją o numer telefonu w obecności jej koleżanki. Wręczył jej więc zabawkę jako zaproszenie do poznania się w innym terminie. Agnieszka bała się co prawda iść do niego sama, ale Julia mogła jej wyświadczyć wielką przysługę idąc z nią razem na pokaz, chociażby po to, by nie wzbudzać podejrzeń rodziców, i oddalając się na kilka kroków w odpowiednim momencie. Agnieszka zwróciłaby zabawkę, zrobiła maślane oczy, pouśmiechała się i może coś by z tego wyszło.

Julia potraktowała te wywody przyjaciółki jak żart i powiedziała, że nie może jej pomóc w ten sposób. Poza tym, faceci są na pewno zajęci i żaden z nich nie będzie zainteresowany taką małolatą. Lepiej będzie jakoś przetrzymać do września, a potem zakręcić się za jakimś ciachem w liceum - podsumowała. Później jeszcze, wróciwszy do tematu w drodze do domu Julia skomentowała wynurzenia przyjaciółki swędzeniem cipki, przypomniała jej nieprzyzwoite rymowanki o awatarach i poleciła praktykę cyberseksu. Zaoferowała nawet swoją pomoc. Szły do domu roześmiane tak, jakby im zaraz miały wyskoczyć płuca z piersi. Nieporozumienia związane z Parkiem Fontann i uczucie zazdrości o powodzenie Julii wśród chłopaków definitywnie przeszły do historii. Agnieszka i Julia znów były najlepszymi przyjaciółkami.

W końcu nadszedł wyczekiwany przez Julię dzień spotkania z Kacprem. Tak jak tydzień wcześniej umówieni byli pod blokiem Julii. Tym razem jednak, Julia weszła na chwilę na górę by się przebrać i trochę odświeżyć. Zbiegła na dół po kwadransie, przyciągając wzrok mijanego na schodach sąsiada i, przede wszystkim, czekającego w samochodzie Kacpra. Wygląd Julii zapierał dech w piersi. Miała na sobie dość luźny top na wąskich ramiączkach i krótką zwiewną sukienkę. Nawet niezbyt wprawne oko w mig mogło dojrzeć, że Julia zrezygnowała z górnej części bielizny. Tego dnia postanowiła zaszaleć i porazić Kacpra swoją urodą. Chciała też dać mu dobitnie znać, że pamięta o jego planach na ten wieczór i że ma jej pełną zgodę. Ośmielona namiętnymi pocałunkami i szalonym błądzeniem rąk Kacpra po jej ciele kilka dni wcześniej była ciekawa nowych pieszczot. Chciała się wreszcie dowiedzieć, w praktyce, co ludzi kręci w tym całym całowaniu piersi.

Kiedy dojechali, Kacper od razu zauważył, że tego popołudnia nie będą sami. Rower oparty o drzewo świadczył niezbicie o tym, że Kuba postanowił skorzystać z prawa własności, a drabina rozłożona pod otwartym lukiem strychowym zdradzały miejsce jego kryjówki. Kuba już od tygodnia przekonywał Kacpra, żeby się przestał ceregielić i brał wreszcie na ruszt tę małolatę. W razie problemów oferował wszelką pomoc. Teraz przyszedł do swojej altanki i oczekiwał od kumpla dobrego przedstawienia.
"Jeszcze nie tym razem. Trochę cierpliwości." - powiedział Kacper po wejściu do domku, uprzednio przezornie wysławszy Julię do ogrodu, by sprawdziła, czy już dojrzały pierwsze truskawki.
"Zobaczysz, że nie będziesz żałował." - dopowiedział i odstawił drabinę pod ścianę. - "Siedź teraz cicho z łaski swojej."

Po chwili weszła Julia z półzieloną truskawką w dłoni. Nie do owoców było jednak Kacprowi. Chwycił ją ramieniem pod kolana i energicznie uniósł do góry. By stanąć z powrotem na ziemię musiała wykupić się pocałunkiem.

Zamiast postawić dziewczynę na podłogę, Kacper usiadł na skrzyni i posadził ją sobie na kolana. Szybko przesunął obie dłonie na jej piersi i zaczął delikatnie głaskać przez cienki materiał koszulki.
"Smacznie wyglądasz. Jeśli tak się ubierasz do szkoły to nie zazdroszczę twoim kolegom."
"Dlaczego?"
"Bo im stoi bez przerwy na twój widok."
Julia, zamiast cokolwiek odpowiedzieć pocałowała Kacpra w policzek.

Mężczyzna szybko wyczuł twardniejące sutki. Nie spieszył się z rozbieraniem kochanki.  Według  jego planu, lizanie sutków miało stanowić kulminację tego popołudnia, a nie być wstępem do czegoś poważniejszego. Bawił się więc długo biustem Julii szepcząc jej co chwilę  jakiś komplement, chwytając koniuszek ucha między wargi, całując ją w szyję i od czasu do czasu sięgając ręką niżej, na brzuch, kolana i uda.

Następnie poprosił ją by Julia usiadła bokiem do niego.  Objął ją ramieniem dając jej tym samym pewne oparcie pod plecy, drugą rękę położył na jej zgięte kolano. Lekkim uciskiem dał jej znać, by rozluźniła uda i rozchyliła kolana, a gdy Julia spełniła tę prośbę delikatnie podciągnął jej sukienkę do góry całkowicie obnażając jej nogi i zapewniając sobie widok na jej majtki.  Dziewczyna z najwyższą uwagą obserwowała każdy ruch ręki i każde spojrzenie Kacpra. Widziała, że jego uwaga skupiła się na jej kroczu, w którym sama od dłuższego już czasu czuła zbierającą się wilgoć.
"Mmmm, czarne majtusie." - skomentował Kacper, informując przy okazji schowanego na stryszku Kubę o postępach w procesie uwodzenia małolaty.
Powoli skierował dłoń w kierunku jej najczulszego miejsca i tym razem Julia kontrolując wzrokiem jego poczynania powstrzymała obronne odruchy. Pozwoliła się dotknąć. Kacper nacisnął lekko i przejechał palcem po jej rowku, centymetr w dół i centymetr w górę.
"Jamka rozkoszy" - powiedział półszeptem i powtórzył powolny ruch palca kilka razy, a zaznaczywszy w ten sposób swoje terytorium powrócił do zabawy piersiami.

Tym razem wsunął dłoń pod bluzkę, bezpośrednio chwycił pełną dłonią jedną pierś i zaczął ją niezbyt mocno uciskać.
"Powiedz szczerze, ilu chłopaków je już widziało." - zadał dość nieoczekiwane pytanie.
"Chyba żaden. Ja nie robię stripteasów." - odpowiedziała Julia i szeroko się uśmiechnęła.
Oczywiście nie była to stuprocentowa prawda, bo nie raz zdarzyło jej się specjalnie nachylić się tak, by ten lub inny chłopak mógł jej zajrzeć w dekolt, przy czym nie raz zapominała założyć stanik. Nie doprowadziło to jednak nigdy do niczego więcej niż do dość niewinnego podrażnienia samczych zmysłów.
"I słusznie. Skromność to podstawa." - powiedział Kacper po czym przesunął dłoń na jej drugą pierś i przystąpił do macania sutka.
"Macali cię w szkole?" - spytał ponownie.
"Co? Kto?"
"No, chłopaki. Ja jak byłem w twoim wieku to miałem wymacane wszystkie cycki w klasie."
"Jak to?"
"Normalnie. W technikum już się tak nie dało. Można było tylko na dyskotekach, ale w gimnazjum to normalnie na przerwach żeśmy je obłapiali. Zwłaszcza przed w-f`em. Oczywiście broniły się laski, ale kto by na to zwracał uwagę."
"Ha, ha. Chyba się za bardzo przechwalasz."
"Możesz tak myśleć skarbie, jeśli chcesz. Poza tym to już stare dzieje. Daj buziaka."

Po czułym pocałunku Kacper obrócił Julię przodem do siebie i głaszcząc jej plecy zapytał się o jej przyjaciółkę i opowiedział trochę o Kubie nie wspominając oczywiście ani słowem o jego obecności w altance ani o żadnych ekscesach erotycznych. Przedstawił go jako miłego fajtłapę, który jest bardzo uczuciowy, ale zupełnie nie potrafi znaleźć sobie kobiety. Zgodnie z prawdą powiedział, że największym problemem Kuby jest zrobienie pierwszego kroku.
"Zobacz, ja mam ciebie, całujemy się, dotykamy, niedługo zaczniemy chodzić do łóżka, a on jest ciągle sam. Też by mu się przydała jakaś fajna dziewczyna. I ta twoja Agnieszka też tylko piszczy, żeby dostać faceta, więc może ich spikniemy?"
"No nie wiem, ona jest raczej nieśmiała."
"To się ją ośmieli. I Kubę zresztą też."
"Jak?"
"No nie wiem. Poprosimy ją żeby zdjęła koszulkę i pokazała piersi."
"Ha, ha. Ona nigdy nie zdejmie."
"E tam. Jak ty zdejmiesz, to i ona zdejmie."
"Ja mogę. A ona nigdy nie pokaże."
"Oj kusisz skarbie, kusisz. Twoje cycuszki zaraz sobie obejrzymy. A ona dlaczego by miała nie pokazać?"
"Bo żeby pokazać to trzeba je najpierw mieć!" - odpowiedziała głośno Julia i zaniosła się śmiechem.

Gdy się uspokoiła Kacper pomógł Julii zdjąć bluzkę i przeszedł do podziwiania jej biustu. Znów zaczął delikatnie ugniatać jedną pierś i przywarł ustami do warg Julii w gorącym pocałunku. Następnie nachylił się niżej i językiem polizał najpierw jednego sutka, potem drugiego.
"Zaprosimy ich kiedyś na grilla. Niech się chociaż poznają. Dobrze?"
W tej sytuacji Julia nie mogła już się nie zgodzić. Od teraz brodawki jej piersi znikały na przemian pomiędzy wargami Kacpra. Mężczyzna wciąż siedząc i trzymając Julię na kolanach zasysał delikatnie jej sutki, coraz bardziej lubieżnie lizał podstawy piersi, całował jej biust z każdej strony, a Julia z coraz większym podnieceniem obserwowała ruchy jego głowy oraz wędrówkę jego języka i ust po jej ciele. Wsłuchiwała się w głośne mlaśnięcia i komentarze zachwyconego Kacpra:
"Ale mięciutkie."
"Pychota."
"Mogę je tak lizać bez przerwy."
"Julcia, ja cię chyba zaraz zgwałcę. Powinnaś uciekać."
"Uwielbiam te twoje guziczki."
"Żeby nas teraz widziała ta twoja Agnieszka. Zaraz by wszystkie ciuszki zrzuciła."
"Następnym razem wezmę twoją cnotę."
"Wspaniałe, mięciutkie." itd.

Szczególnie przedostatnia zapowiedź zapadła Julii w pamięć i nie uszła też uwadze Kuby perwersyjnie podsłuchującego zabawy Kacpra z nową znajomą.

Czas przeznaczony na randkę nieubłaganie dobiegał końca. Nasyciwszy się biustem Julii Kacper przechylił ją jeszcze na plecy i zszedł pocałunkami na brzuch. Czując, jak jego usta schodzą coraz niżej, Julia oparła się na ramionach by móc wzrokiem wszystko kontrolować. Kacper szybko dotarł do majteczek. Przez ich materiał pocałował jej łono, po czym zwinnym ruchem dłoni pozbawił ją bielizny i przez kolejnych kilka chwil pieścił ustami jej kobiecy klejnot.
"Tego nie mieliśmy w planach." - powiedział wyraźnie podniecony, oderwawszy język od jej sromu.
Później, przez cały tydzień Kuba miał za złe Kacprowi, że ten nie doprowadził sprawy do końca i pozwolił Julii opuścić altankę z nienaruszoną błoną. Kacper jednak nie dbał o to. Z Julią chciał dokonać cudu. Chciał ją doprowadzić do mega orgazmu, a to, w jego wyczuciu, wymagało od niej jeszcze paru lekcji i dodatkowego przygotowania jej ciała.

Przed pożegnaniem Julia zwierzyła się Kacprowi, że w najbliższych dniach miał się zacząć jej okres. W związku z tym, następne dwie randki odbyły się bez udziału Kuby, a na kolejnej, dokładnie dwanaście dni potem, Julia stała się kobietą.

Na wieczornej lekcji angielskiego, tym razem to nauczyciel miał problemy ze skupieniem się na pracy. Tak bardzo rozpraszała go skąpa bluzka Julii i wyglądające spod niej swobodne piersi dziewczyny. Na szczęście starczyło mu rozumu, by domyślić się, że ten widok nie był przeznaczony w pierwszej linii dla niego. Na pytanie Agnieszki, co jej odbiło, żeby się tak ubrać, Julia odparła, że jest zakochana i że niedługo wszystko jej wyjaśni.


6. Inicjacja Julii.

W ten poniedziałek Julia po raz drugi uciekła z ostatniej lekcji w szkole i udała się z Kacprem na podmiejską działkę. Kuba już tam był i czekał na przedstawienie schowany za kotarą obszernej szafy. Kacper nie zwlekał. Już na dworze ściągnął koszulę i obnażył Julię od pasa w górę. Do altanki miała wejść toples. Julia domyślała się, że tego dnia jej kochanek posunie się jeszcze dalej niż poprzednimi razy i myśl ta napełniała ją wstydliwym lękiem.

Aby zagłuszyć niepokój, półnaga rzuciła się Kacprowi na szyję i obsypała go gradem pocałunków. On nie pozostał dłużny. Mocno chwycił Julię za pośladki, przycisnął jej biodra do swoich i zamknął jej usta swoimi. Namiętnie całowali się dłuższą chwilę stojąc w mocnym uścisku i wzajemnie czując wszystkie wypukłości swych ciał. On czuł delikatny ucisk na klatce piersiowej, ona twardy punkt drażniący jej krocze.

To był dopiero początek namiętnych pieszczot. Kacper posadził wnet Julię na skrzyni i pochyliwszy się do niej przystąpił do całowania jej tułowia. Jego usta i język powoli wędrowały dosłownie wszędzie. Dziewczyna została wycałowana po kilka razy z każdej strony, aż Kacper położył ją na plecy i również ułożywszy się obok niej skierował swe pieszczoty na jej majteczki. Po chwili jego dłoń swobodnie penetrowała ciasną przestrzeń pomiędzy jej ciepłym ciałem, a materiałem bielizny. Kacper palcami stopniowo poznawał najdrobniejsze szczegóły jej anatomii, aż po długim badaniu zaczął coraz intensywniej drażnić jej łechtaczkę, zupełnie tak, jak robiła to sama podczas  masturbacji.

W pewnej chwili rozochocona dziewczyna przerwała mu i zwinnym ruchem pozbyła się majteczek.
"Tak będzie wygodniej." - powiedziała zalotnie i rozłożyła nogi dając mu dogodny dostęp do swojej kobiecości.
Gdy tylko ręka Kacpra wróciła na poprzednie miejsce, Julia złapała ją kurczowo w obie dłonie, przycisnęła i poczuwszy środkowy palec Kacpra zaczęła poruszać biodrami. Bezwstydnie ocierała się o niego górną ścianką pochwy. Rytmicznie spinając pośladki, kurcząc nogi i napinając mięśnie brzucha nabijała się na niego imitując pełny stosunek. Towarzyszyło temu ciche pojękiwanie w formie krótkich: ech, ech, ech ech...        

Kuba dostał wreszcie swoje show. Opuściwszy szorty z satysfakcją podziwiał swojego dumnie wyprężonego, stojącego na baczność członka. Zacierając ręce czekał na kulminacyjny akt przedstawienia. Plan Kacpra sięgał jednak jeszcze dalej, a zbyt szybkie spełnienie Julii mogłoby przekreślić jego zamiary. Pocałował ją i zabrał dłoń z jej krocza.
"Jeszcze nie teraz, skarbie." - powiedział czule,
po czym prowadził jej dłoń w swoje bokserki, by zaznajomiła się z jego narządem. Julia nie mogła ukryć zdziwienia graniczącego z zachwytem.
"Tak właśnie na niego działasz." - stwierdził Kacper i pozwolił jej pomacać się jeszcze trochę.
"Fajny."
"Możesz go pocałować."
Julia zgodziła się dość niepewnie i bez przesadnego entuzjazmu. Niemniej, już po chwili nachyliła się nad siedzącym w rozkroku Kacprem, zgarnąwszy dłonią swoje luźne włosy i przytrzymując je, by nie opadały jej na oczy, pytająco ostatni raz spojrzała się Kacpra, na którego twarzy malowało się pełne nadziei oczekiwanie na jej finalny ruch i objęła ustami czubek jego wystającego spod opuszczonych bokserek penisa.
"Nigdy tego robiłam." - przyznała nieśmiało i trochę szerzej otworzywszy usta pochłonęła całą żołądź.
"Wiem skarbie. I teraz też nie musisz. Chciałem tylko żebyś go poczuła ustami."
"Ale ja mogę. Nie podoba ci się?"
"Podoba aż za bardzo."
A ująwszy w dłonie policzki Julii Kacper dopowiedział:
"Ale na razie starczy. Jeszcze parę sekund a wbiłbym ci się głęboko i byś miała całe gardło w spermie. A ja nie chcę jeszcze kończyć... Ufasz mi?"
Kacper znał odpowiedź. Wiedział też, że Kuba nie może się wprost doczekać na skrzypienie desek i stukot spowodowany obijaniem się skrzyni-łóżka bokiem o ścianę. Kacper jednak bezlitośnie zwlekał. Miał jeszcze bardziej perwersyjne plany.

"Tak." - odpowiedziała Julia.
Kacper, zadowolony korzystnym obrotem sprawy, poprosił ją by stanęła przy drzwiach w szerokim rozkroku i zgiąwszy się w biodrach o dziewięćdziesiąt stopni mocno oparła się dłońmi o drzwi i maksymalnie wypięła pośladki do tyłu.
"Tylko na chwilę, skarbie." - uspokoił ją Kacper.
Wsadziwszy dłoń wysoko między jej uda, podrażnił palcem jej czułe miejsce sprawdzając jednocześnie dostępność jej szparki, po czym poprosił, by zamknęła oczy, a sam podszedł do okna, wyciągnął coś z szafki, zrobił krok w stronę szafy i wyszperał coś zza kotary i powrócił do niej. Julia, odwrócona tyłem i z zamkniętymi oczami, nie mogła tego dostrzec, że przedmiotem wyciągniętym z szafki była zapieczętowana torebka z prezerwatywą, którą Kacper wręczył ukrywającemu się przyjacielowi. Z szafy zaś wyjął naszykowany uprzednio czarny jedwabny szalik. Wróciwszy do Julii Kacper zawinął jej szalik wokół głowy szczelnie zakrywając jej oczy i ścisnąwszy jej nagie pośladki powiedział:
"Jeszcze chwileczka."
"Co chcesz mi zrobić?" - spytała Julia, której głęboki oddech zdradzał jednoczesne podniecenie, niepewność i ciekawość.
"Drobną pieszczotę" - odpowiedział, po czym odwrócił się i odkrył kotarę szafy.

Po chwili Julia znowu poczuła na biodrach dotyk silnych męskich dłoni, lecz tym razem należały one do Kuby. Mężczyzna natychmiast przylgnął swoim ciałem do wypiętych bioder i pupy dziewczyny, ustawił swojego penisa wprost u wejścia do jej pochwy i zaczął jeszcze bardziej przyciągać Julię do siebie. Poczuwszy jego erekcję Julia sapnęła tylko:
"Kacper, aaach..."
Po czym wydała z siebie długi trudny do opisania dźwięk "Aaaaa" zakończony krótkim głośnym piskiem.
"Och, Kacper." - powtórzyła Julia błogim tonem.

Następny kwadrans upłynął na, ni mniej, ni więcej, dzikim, frenetycznym, szalonym i zupełnie bezlitosnym wyładowaniu spotęgowanych długim oczekiwaniem żądzy Kuby w do niedawna dziewiczej cipce młodej dziewczyny. Pod koniec stosunku, wymęczona Julia nie miała już siły stać na nogach i gdyby nie silne ręce Kuby mocno trzymające ją za biodra, dawno by osunęła się na podłogę. Kiedy ostatkiem sił zdołała wyszeptać:
"Kacper... Ja już nie mogę."
Kuba oparł Julię na skrzyni i wdarłszy się w nią ponownie szybko dokończył, a odebrawszy w ten sposób zapłatę za dzierżawę altanki, bardziej niż zadowolony z powrotem odstąpił w dalszym ciągu niczego nie podejrzewającą, podstępnie wykorzystaną dziewczynę wiernemu przyjacielowi. Wrócił do szafy, a Kacper zajął jego miejsce.

Również Kacper nie dał Julii wytchnienia. Gdy ta myślała, że nadszedł już koniec jej pierwszego w życiu kochania, Kacper obrócił ją na bok, uniósł wysoko jej nogę i kontynuował to, co rozpoczął Kuba, jedynie z tą różnicą, że Julia pozbyła się zasłaniającej jej wzrok opaski. Po jakimś czasie zmienili pozycję na misjonarską i po paru pchnięciach Kacper zastygł w bezruchu i powiedział:
"To teraz."
Po paru sekundach było już po wszystkim, a wymęczona Julia ze zdziwieniem zauważyła, że wytrysk Kacpra, choć podbudował jej kobiece ego, wcale nie podniecił jej do orgazmu. Że w momencie defloracji prawie w ogóle nie czuła bólu. Że najprzyjemniejsza dla niej okazała się przypominająca masturbację gra wstępna, a największe podniecenie czuła kiedy była dziko penetrowana, właściwie "walona" od tyłu. W sumie, z półgodzinnego seksu zapamiętała bardzo niewiele. Wiele się jednak tego dnia nauczyła. Była oszołomiona i szczęśliwa. Czuła, że sprawdziła się jako kobieta. Tylko dający o sobie znać dopiero fakcie ból i pieczenie cipki, które miało się jeszcze utrzymać przez parę dni, sprawiały jej fizyczny dyskomfort. I wypowiedziane przez Kacpra niby mimochodem zdanie: "Teraz kolej na twoja Agniesię.", dawało jej sporo do myślenia -Kacper, Julia, Agnieszka i Kuba byli już umówieni na wspólne grillowanie.


7. Kolej na Agnieszkę.

Już trzy dni potem Kacper i Kuba zorganizowali grilla, na którym Agnieszka miała poznać nowego chłopaka swojej przyjaciółki oraz jego najlepszego przyjaciela. Kuba zajął się przygotowaniem ogrodu i altanki, a Kacper przyjechał po dziewczyny. Ofiarą grillowania padły dwie ostatnie lekcje, ale nauczona bezkarnością poprzednich wagarów Julia bez trudu namówiła Agnieszkę do ucieczki ze szkoły. Dziewczyny musiały przecież dobrze wyglądać, a umycie włosów, ubranie się i wypachnienie zajmuje dużo czasu.

Julia na imprezę założyła znany już Kacprowi top i krótką spódniczkę, Agnieszka zaś przywdziała cienki różowy sweter z rzadko dzierganego materiału i obcisłe szorty. Nie mając się czym chwalić w kategorii biustu, pod sweter założyła stanik z grubą warstwą gąbek mających wizualnie powiększyć, jeśli nie zastąpić, jej wypukłości. Jednym słowem postarały się wyglądać bosko.

Na początku rozmowa zeszła na temat szkoły i plotek. Dziewczyny nawzajem opiewały swoje powodzenie u płci przeciwnej i przypominały, maksymalnie wyolbrzymiając, każdą przygodę z zakochanym, lub tylko podrywającym jedną z nich chłopakiem. Właściwie, wystarczyło, by ktoś kiedyś się uśmiechnął do jednaj z nich, albo dwa razy poprosił do tańca, a już w opowieści przyjaciółki, mogła pojawić się sugestia, że doszło do całowania lub bliżej nieokreślonych czułości podczas wieczornego spaceru w parku. Tak oto przyjaciółki z jednej strony wzajemnie podkreślały swoją atrakcyjność, z drugiej strony, podświadomie walcząc o względy mężczyzn, głównie Kacpra, przedstawiały dotychczasowe prowadzenie się konkurentki w nienajlepszym świetle. Po trzecie, ich przekaz brzmiał: Nic co ludzkie nie jest mi obce. Jesteśmy dorosłe.

Kacper i Kuba od pierwszej minuty bawili się świetnie. Oczywiste jest, że chcieli uwieść Agnieszkę, ale zamiar ten był raczej ogólnym wyznacznikiem kierunku działań i nie przybrał jeszcze formy żadnego konkretnego planu. Traf chciał, że mieli osiągnąć cel znacznie szybciej niż myśleli.

Rozpalając węgiel na grillu Kuba zdjął koszulkę. Było już po wstępnych rozmowach, którym towarzyszyły duże dawki śmiechu i po opróżnieniu dwóch butelek słabego piwa, więc atmosfera była już na tyle luźna, że zdjęcie koszulki nie mogło zasiać zgorszenia. Zaraz po nim swoją koszulkę zdjął Kacper i półżartem powiedział:
"No dziewczyny, myśmy zdjęli koszulki, a wy?"
"No tak, to niesprawiedliwe, że tylko my dwaj jesteśmy toples." - dodał Kuba.
"Nie chcecie się opalić?" - kusząco spytał Kacper i wymownie spojrzał się na Julię.
Puścił jej jeszcze oko i poruszył głową w sposób jednoznacznie komunikujący jej, że naprawdę chce ją zobaczyć bez bluzki i że obecność Kuby mu nie przeszkadza. Że nie będzie zazdrosny. Julia rozejrzała się jeszcze po zebranych i zachęcona wystraszoną miną Agnieszki oraz ognikami w oczach obu mężczyzn podniosła bluzkę do góry i odłożyła ją na krzesło. Dla wzmocnienia efektu zakołysała się jeszcze kilka razy na przemian stając na palce i przenosząc ciężar ciała na pięty, tak by jej dumnie wyprężone piersi zatrzęsły się na oczach zaintrygowanych mężczyzn.

Widząc, że jej zabieg nie pozostał niezauważony, Julia zaśmiała się serdecznie. Kuba skomplementował jej urodę głośnym "Łał", a Kacper popatrzył jeszcze chwilkę, powiedział z angielska: "Yummie" i obrócił wzrok na jej przyjaciółkę.
"Co na to Agnieszka?" - spytał z lubieżnym uśmiechem na twarzy?
"Aga, zdejmuj!" - zaśmiała się Julia przewrotnie.
"Chodź Kuba, pomożemy!" - zawołał Kacper i ruszył w stronę Agnieszki.
Ta zrobiła krok w tył, a zobaczywszy, że zbliża się do niej również Kuba krzyknęła:
"Nie!" i roześmiawszy się zaczęła uciekać.
"Popilnuj grilla." - zwrócił się Kuba do Julii i rzucił się w pogoń po ogrodzie.

Pościg nie trwał długo. Szczęście złapania Agnieszki przypadło Kubie, a że udało mu się schwytać ją w pobliżu domku, podniósł ją do góry i szamoczącą się wniósł do środka. Agnieszka na przemian z wybuchami śmiechu piszczała i krzyczała wniebogłosy.
"Zdejmiesz?" - pytał Kacper.
"Nie" - odpowiadała Agnieszka i zanosiła się śmiechem powodowanym też łaskotkami Kuby.
"Pokażesz?"
"Nie. ha, ha, ha."
"To my zdejmiemy."
"Oj nie. Ha, ha, ha..."
Aż w końcu Kacper rzucił krótką komendę:
"Trzymaj ją."

Dwa razy Kubie nie trzeba było powtarzać. Chwycił Agnieszkę za nadgarstki i pociągnął jej ręce do góry.
"Ała!" - zaprotestowała Agnieszka, lecz Kuba nie znał litości. Kurczowym uściskiem nadgarstków blokował wszelkie ruchy jej rąk.
"Twarde balony." - powiedział, szyderczo komentując rozmiar biustu dziewczyny.
Niosąc ją do altanki i łaskocząc ją nie omieszkał sięgnąć dłonią w okolice piersi, więc komentarz ten był też karą za założenie stanika z grubymi i twardymi miseczkami zupełnie nieprzyjemnymi w dotyku.

Kuba i Kacper stanowili zgrany tandem, a ten sposób dobierania się do panienek mieli doskonale opanowany już od lat szkolnych. Kacper wiedział co robić i bez zwłoki przystąpił do wykonania swojego zadania. Klęknął przed Agnieszką i szybkimi ruchami palców rozpiął zapięcie jej szortów.
"Nie! Co robisz? Nie!" - krzyknęła, lecz w mgnieniu oka jej protest stał się bezprzedmiotowy.
Stała przed Kacprem półgoła, z zablokowanymi przez Kubę rękami, bez możliwości zasłonięcia dłonią łona.

Krzyknęła jeszcze dwa razy: Kiedy Kuba z Kacprem położyli ją na wznak na skrzyni oraz po tym, jak trzymana za ręce przez Kubę, przegrała stoczoną w milczeniu szamotaninę z Kacprem w trakcie której wierzgając się i zaciskając kolana broniła się przed jego próbami usadowienia się pomiędzy jej udami i Kacper mocnym pchnięciem wprowadził napiętego członka w jej wnętrze. Ostatni okrzyk był najcichszy ze wszystkich. Właściwie był zaledwie głośnym westchnięciem.

Julia w tym czasie spokojnie pilnowała ognia. Dokładała węgiel, dmuchała, przewracała żar i z rozbawieniem nasłuchiwała śmiechów i pisków dochodzących z domku. Kiedy piski ustały po raz pierwszy pomyślała, że bluzka została zdjęta i cała trójka za moment wyjdzie z altanki. Kiedy po chwili ciszy krzyki rozległy ponownie, uznała, że panowie próbowali namówić dziewczynę do samodzielnego zdjęcia odzieży i usłyszawszy odmowę ponownie wzięli sprawę w swoje ręce. Dopiero gdy po trzeciej fali pisków nikt nie wyszedł z domku czując, że nieobecność Agnieszki, Kacpra i Kuby przeciąga się za długo poczuła się opuszczona i ze zniecierpliwieniem zaczęła spoglądać w stronę altanki. W końcu zreflektowała, że drzwi zostały zamknięte i postanowiła sprawdzić, co się tam dzieje.

Gdy weszła do środka ujrzała dramat koleżanki w pełnej krasie. Agnieszka leżała na skrzyni z rękoma skrzyżowanymi nad głową w mocnym uścisku Kuby. Sweter miała wciąż na sobie, choć był on podwinięty wysoko pod szyję. Również stanik - pomarańczowy w kwiatki, cały czas był na swoim miejscu. Niżej natomiast, Agnieszka była goła. Z rozkraczonymi nogami leżała oparta pupą o nogi Kacpra, który nachylony nad nią, opierając się jednym łokciem o skrzynię, a dłonią drugiej ręki trzymając ją za biodro, klęczał pomiędzy jej udami. Całkowicie gołe pośladki Kacpra zdradzały, że na styku ich ciał działy się rzeczy daleko wykraczające poza normalny kontakt koleżanki i kolegi.

"Co wy tu robicie?!" - zapytała Julia ze złością.
"O! Julcia przyszła." - zauważył Kuba zupełnie spokojnym głosem.
Odstąpił jednocześnie od Agnieszki, obszedł Julię i zajrzał do szafki pod oknem.
"Gwałcą mnie." - odpowiedziała piskliwie Agnieszka.
Po policzku spłynęła jej łza, ale najwyraźniej była już pogodzona ze swoim losem. W końcu od tygodni marzyła o fizycznej miłości i każdego wieczora spędzała kilka godzin na erotycznej konwersacji z dwoma internetowymi kochankami i również od tego wyjazdu za miasto wiele oczekiwała. W każdym razie wcale nie byłaby szczęśliwa, gdyby Kacper akurat w tej chwili przestał ją posuwać. Martwiła się tylko tym, że robił to bez zabezpieczenia i starała się w myślach ustalić dokładnie, ile dni wcześniej rozpoczął się jej cykl - piętnaście czy szesnaście. Nie wyglądało na to, by Kacper przejmował się takimi szczegółami.
"Nie przesadzasz trochę?" - cynicznie spytał Kuba.
"Myśmy tylko chcieli zobaczyć twoje cycuszki, a ty nam żałujesz." - dodał Kacper.
"Nie żałuję!" - automatycznie zaprotestowała Agnieszka z głupiej przekory.
"To pokażesz?" - pociągnął ją Kacper za język.
"No tak. Pokażę."
Zarzut o dokonanie gwałtu tym samym upadł.

"Pomóż jej zdjąć stanik, bo Kuba miał z tym najwyraźniej poważny problem." - poprosił Kacper zdezorientowaną Julię.
Kiedy ta rozpięła strzemiączko i nachyliła się nad Agnieszką, by zdjąć z niej resztki ubrania, Kacper wydał jeszcze bardziej szaloną komendę. Polecił Agnieszce pocałować biust Julii i prośba ta została spełniona. A gdy tylko Julia nachyliła się nad twarzą Agnieszki, by podsunąć jej pod usta swoją pierś, Kuba wręczył jej złotko po prezerwatywie, stanąwszy za nią, dłonią przycisnął jej plecy i zapowiedział:
"Zrobię ci tak, jak lubisz. Od tyłu."
Skąd Kuba wiedział, że jej się to podoba, Julia nie miała pojęcia. Mogła się tylko domyślić, że Kacper zapewne się zwierzył przyjacielowi. A w sytuacji, kiedy jej chłopak uprawiał seks z jej najlepszą przyjaciółką, a Kuba w obecności Kacpra bez skrępowania robił takie zapowiedzi,  nie miało to już żadnego znaczenia. Julia nie zaprotestowała.

Z tego grilla dziewczyny wróciły wymęczone i głodne, Agnieszka w dodatku straciła stanik, który się gdzieś zawieruszył w altance i nie udało się go już odnaleźć, a nauczyciel angielskiego po raz kolejny nie mógł się skupić na prowadzeniu lekcji.

Dziewczyny złożyły wizytę na działce Kuby i Kacpra jeszcze dwa razy w czerwcu. Potem panowie gdzieś wyjechali w ważnej sprawie związanej z ich biznesem, a po zakończeniu roku szkolnego rozpoczął się sezon wyjazdów wakacyjnych i kontakt z jurnymi sprzedawcami awatarów się urwał. Okazało się, że Julia miała rację radząc Agnieszce przetrzymać do września, a potem zakręcić się za jakimś ciachem w liceum. Dziewczyny na pewno tak zrobią, ale to temat na oddzielne opowiadanie, do napisania kiedyś w przyszłości.


8. Natalia i Bartek.

Zupełnie inaczej potoczył się wiosenny romans Natalii z Bartkiem.

W pamiętny piątek, jak tylko siostra Natalii i jej przyjaciółka wdały się w rozmowę z Kacprem, idącą z tyłu Natalię zaczepił Bartek - trzydziestodwuletni przygodny sprzedawca awatarów. Nasłuchawszy się opowiadań Kacpra o wyrywaniu małolat i zobaczywszy, że wbrew pozorom nie muszą to być jedynie jego czcze przechwałki, postanowił samemu spróbować szczęścia. Kilka razy lekko stuknął Natalię w ramię, przeprosił za to, że niepoproszony śmie ją niepokoić i powiedział:
"Jak chcesz, mogę ci opowiedzieć sporo ciekawych rzeczy o twoich koleżankach."
W pierwszej chwili dziewczyna nie zrozumiała, o co chodzi dziwnemu mężczyźnie, lecz gdy ten wskazał na Kacpra skaczącego wokół Julii i powiedział:
"Przyjdź w niedzielę, a nie pożałujesz. Sporo ci o nich opowiem. Pasuje ci o dwunastej?"
"Tego jeszcze nie wiem." - odpowiedziała zmieszana.
"Dokładnie w południe."
"Na prawdę nie wiem, czy mogę. Przepraszam. Do widzenia."
Tymi słowy Natalia zakończyła rozmowę. Odchodząc obejrzała się jednak w stronę nieznajomego, który najwyraźniej nie spuszczał jej z oczu. Pomachał jej na pożegnanie. Zrobił nawet krok w jej stronę, lecz w tym momencie Natalia ruszyła, idąc w ślad za Julią i Agnieszką, w swoją drogę.

W niedzielę jednak stawiła się na naznaczone spotkanie. Sama się sobie zdziwiła, że idzie na randkę z nieznajomym, odmówiwszy mu już i w tajemnicy przed domownikami. Czymś ją musiał zaciekawić, a czym? Natalia nie potrafiła udzielić sobie odpowiedzi na to pytanie. Po prostu poszła na łąkę w nadziei, że mężczyzna mimo wszystko będzie na nią czekać. Czekał. Przechadzał się w miejscu robiąc na przemian kilka kroków w prawo i kilka kroków w lewo. W garści miał czerwoną różą i ten kwiat przeznaczony był dla niej. Chyba właśnie tą różą - pierwszym kwiatkiem wręczonym jej na randce - zauroczył ją bardziej niż czymkolwiek innym.

Natalia i Bartek zaczęli się regularnie spotykać, ale ich rozmowy nie przypominały rozmów typowej zakochanej pary. Natalia mówiła mu coś o maturach, o świeżo ukończonej szkole i o przyszłych studiach. Bartek zaś powtarzał jej historie zasłyszane od Kacpra, opowieści Kuby o Kacprze i plotki o dwojgu przyjaciołach-awatarowcach krążące wśród sprzedawców świecideł na Pozdamczu. Natalia i Bartek nigdy się ze sobą nie całowali ani nawet nie przytulali się intymnie. Natalia słuchała tylko jego erotycznych opowieści rumieniąc się przy tym często, a późnymi wieczorami, pod osłoną kołdry, jeszcze raz w samotności dokładnie analizowała i przeżywała usłyszane w ciągu dnia nowe treści. O wizytach Julii i Agnieszki na działce Kuby, zwłaszcza ostatnich, również nabyła pełną wiedzę. Nie mogła potem usnąć przez kilka nocy fantazjując na ten temat i wyobrażając sobie samą siebie w sytuacji deflorowanych dziewcząt. Przez myśl jej nie przeszło, że mogła odtwarzać  przygody własnej siostry.

Natalia spotykała się z Bartkiem w parkach i nad Wisłą. W końcu jednak, w pewne przedpołudnie, korzystając z tego że Julia chodziła jeszcze do szkoły, a rodzice jak codzień byli w pracy, zaprosiła go do siebie do domu. Przyjęła go ubrana, tak jak zazwyczaj chodzi po domu, w luźnej spódnicy i znoszonym, powyciąganym na wszystkie strony T-shircie. Przy każdym schyleniu się, czy to po, by sięgnąć po szklankę stojącą daleko na stole, czy po to, by poprawić narzutę, czy choćby po to, by podrapać się po nodze, przed rozmówcą okrywał się niesamowicie atrakcyjny widok na jej nieskrępowane niczym piersi. Ojciec Natalii, czyli jedyny mężczyzna w domu, był do takich widoków przyzwyczajony i nie zwracał większej uwagi na powaby nastoletnich córek. Na Bartku zaś, osiemnastoletnie ciało Natalii wywierało piorunujące wrażenie, co starał się przed nią skryć, lecz na tyle nieudolnie, że Natalia z lubością mogła napawałać się każdym jego przelotnym spojrzeniem. Doskonale wiedziała, w które miejsca najchętniej zaglądają jego oczy.

 Tego dnia Bartek nie wytrzymał. W pewnej chwili, niepewnie i bardzo ostrożnie, obawiając się, że zbytnia nachalność może Natalię obrazić i niemiło zaskoczyć, objął ją ramieniem, a przekonawszy się, że jego obawy okazały się płonne spytał nieśmiało, czy może ją pocałować.
"No pewnie!" - zawołała, po czym zamknęła oczy i otworzyła usta w oczekiwaniu na pocałunek.
Jak tylko poczuła dotyk ust Bartka zaczęła go namiętnie całować. Zarzuciła mu ręce na szyje, przyciągnęła jego głowę do swojej najmocniej jak mogła i zachłannie pieszcząc ustami jego wargi niemal odcięła mu dostęp powietrza.
"jasne, że możesz." - dodała, gdy po dłuższej chwili poluzowałą uścisk i pozwoliła Bartkowi i sobie złapać oddech.

"Zaskakujesz mnie." - powiedział zdziwiony nieoczekiwanym wybuchem namiętności.
"Czym?"
"Że tak dobrze całujesz."
"Oj tam. Już dawno chciałam."
"Ja też, ale bałem się, że się wystraszysz."
"Przecież to tylko pocałunek. Kochasz mnie?" - spytała.
"Przecież wiesz, że tak, kochanie."
Ostatnie zdanie wypowiedziane jeszcze parę minut wcześniej byłoby w stu procentach prawdziwe. Po pocałunku, paradoksalnie, w umyśle Bartka zrodziła się wątpliwość. Poczuł, że minął się z prawdą.

Następny pocałunek był jeszcze bardziej namiętny. W jego trakcie Natalia włączyła do miłosnej gry swój język i zaczęła drażnić nim wewnętrzną stronę górnej wargi Bartka. On zaczął ściskać jej piersi.
"Nie są największe." - szeptem skomentowała Natalia.
"Są wspaniałe." - odpowiedział Bartek zabrawszy rękę.
"Nie za małe?"
"Idealne. Miseczka B?"
"Dokładnie... Fachowiec."
Natalia zaśmiała się cicho, lekko pchnęła Bartka na łóżko i położyła się obok niego wtulając głowę w jego ramię. On zaczął ją gładzić po włosach.
"Cieszę się, że z tobą jestem." - wyznała Natalia i pocałowała Bartka w policzek.
Dalsze pół godziny spędzili w milczeniu, przerwanym przez Bartka nieśmiałym pytaniem o poprzednie związki Natalii.

"Nie byłam z nikim. Jeszcze nie miałam żadnego chłopaka, jeśli nie liczyć jakiegoś tam chodzenia w gimnazjum."
"Myślałem..."
"Że co?"
"Nic... Po prostu tak dobrze całujesz, że pomyślałem, że byłaś z kimś długo."
"A nieee!"
Natalia roześmiała się i wciąż leżąc na boku podparła się na ramieniu i spojrzawszy na Bartka z góry powiedziała:
"Nie byłam. Na koloniach mnie nauczyli?"
Bartek przełożył jedną rękę pod jej brzuchem i objął ją łapiąc dłońmi jej oba pośladki.
"Powiesz coś więcej?" - cicho spytał.

"W zasadzie nie ma co opowiadać... To było po szóstej klasie. Miałyśmy pokoje trzyosobowe. Mi akurat trafiła się taka Sandra i Anka, obie między drugą a trzecią gimnazjum. No i jak była cisza nocna zaczęli do nas wbijać chłopaki, też trzech. Wszyscy w wieku dziewczyn."
"Aha. Rozumiem. Czyli miałaś wakacyjną miłość."
"Ech, nieee... Fajni byli, ale z żadnym z nich nie chodziłam. I Sandra z Anką też nie. Po prostu gadaliśmy, graliśmy w karty, aż oni wymyśleli żeby grać na coś. No wiesz... Na rozbieranie żeśmy się nie zgodziły, to wymyślili żeby grać w wojnę, a kto przegra będzie musiał odbyć karę."
"Jaką? Całować się? Ciekawe... To wychodzi na to, że graliście w wojnę tak jak w butelkę?"
"Ale nie na całowanie. W butelke było potem."
"To na co?"
"Oj! Teraz to zabrzmi pewnie strasznie, ale wtedy wyglądało to całkiem niewinnie. Chociaż wcale takim niewinnym nie było, ale nie wiedziałam - nikt nie wiedział, że to wyjdzie tak... no... śmiało... Wiesz, kto przegrał musiał się położyć na plecach i przykryć się kocem. Jak to był chłopak, to myśmy go ujeżdżały po kolei... No nie patrz tak! Najczęściej żeśmy nie wchodziły pod kołdrę tylko żeśmy na nich skakały - siadały okrakiem na brzuchu albo bokiem i żeśmy podskakiwały. A jak któraś z nas przegrała, to chłopaki nas... - Tylko sobie czegoś nie pomyśl. Ha, ha... - gwałcili. Wchodzili pod kołdrę, kładli się na nas i ruszali tak, jakby nam robili seks, ale w sumie, to było całkiem niewinne... Tylko jeden z nich, taki Adam robił to inaczej. Nie wiem, czy Sandra i Anka też tak miały, jak ja - pewnie tak, ale żeśmy o tym nie rozmawiały. On miał erekcję. Marek i Paweł też, ale dopiero pod koniec, a Adam cały czas. I on jakoś tak robił, że zawsze trafiał tym swoim twardzielem prosto w środek... i naciskał... Dobrze, że przez spodnie."
"I długo tak graliście?" - spytał Bartek z wyczuwalną zazdrością w głosie.
"Chyba trzy razy. Nie wiem jak długo. Może z dziesięć rund. W sumie długo się gra w sześć osób całą talią, aż ktoś ostatecznie przegra. Więc nie myśl, że mieliśmy jakieś orgie. Ha, ha... No a potem graliśmy w butelkę - na pytania, a jak ktoś nie chciał odpowiedzieć to dostawał jakieś durne zadanie, aż doszliśmy do całowania - najpierw jako kara, a potem już normalnie."
"Aha."
"No. To ten Adam nas wtedy powycałowywał. Normalnie przelizał nas. A tamci dwaj nie umieli..."
"Biedaki."
"No. A ty wyrywałeś laski na koloniach?"

"Mi to nie za bardzo wychodziło. Chodziłem raz z jedną dziewczyną. Jakoś pod sam koniec wyjazdu."
"O! Casanova! I co? Pewnie ją wykorzystałeś. Co? Przyznaj się."
"Ech nie. na prawdę chcesz wiedzieć?"
Natalia poprawiła jedną z dłoni Bartka przesuwając ją sobie wyżej na biodro. Uśmiechnęła się i zapewniła, że chce stanowczo.
"Skończyło się na buziakach i pokazaniu piersi... To były pierwsze cycki, jakie kiedykolwiek widziałem. Całkiem duże, miękkie..."
"Aha. Czyli ją też obmacałeś... O! Niedobry. Ha, ha."
Powiedziawszy to, Natalia pocałowała bartka czule w usta.
"Poczekaj." - powiedziała.
Następnie Natalia wstała, odróciła się plecami do Bartka i zdjęła koszulkę.
"Pewnie miała balony, nie to co ja." - powiedziała,
po czym usiadła na łóżku po turecku.
"Może i miała większe. Całkiem możliwe. Ale ty  jesteś idealna."
"E tam. Mogę się wymieniać z siostrą na staniki, a ona jest o trzy lata młodsza. Takie mam małe."
"Natka... Kusisz żebym ci je pocałował i powiedział, że są wspaniałe?"
"Może." - uśmiechnęła się szeroko - "Ale innym razem."
"Dlaczego?"
"Potem ci powiem... No, dziś nie mogę... Możesz się domyśleć dlaczego."
"Nie wiem, Natka... A ci chłopacy na kolonii nie chcieli cię obejrzeć? Nie pokazałyście im biustów? Ten Adam się do ciebie nie dobierał?"
"Dobierał, ale nic nie dostał."
"Nic a nic?"
"Trochę podotykał, ale dostał po łapach... Może mu któraś z dziewczyn dała. Tego już nie wiem."
"Aha. Czyli jeszcze nikt cie nie widział półnago? Żadnemu chłopakowi nie pokazałaś?"
"Chłopakowi nie."
"O dziewczyny nie pytam."
"Wiem."
"To komu? Jak lekarzowi, to też nie ważne."
"Nie lekarzowi."
"To komu?"
"Też na kolonii, tylko dwa lata później. Jednemu opiekunowi."
Tym razem Bartek nie wiedział, co odpowiedzieć. Był przekonany, że bałamuci zupełnie niewinną dziewczynę, tygodniami się powstrzymywał nawet przed najbardziej niewinnym pocałunkiem, myśląc, że Natalia nie była jeszcze gotowa, a tymczasem okazało się, jakie z niej było niewiniątko i co w praktyce znaczy, to że z nikim jeszcze nie chodziła. Aż strach pomyśleć, czego jeszcze nauczyła się od kolegów i - O zgrozo! - od wychowawców na koloniach.

Tymczasem Natalia tłumaczyła dalej:
"Teraz bym wiedziała, że nie muszę nic pokazywać, ale wtedy głupia byłam i się trochę bałam."
"Czego?"
"No właśnie nie było czego, bo nic złego nie zrobiłam. Zatrzymał mnie z kolegą, jak wyszliśmy z dyskoteki - takiej kolonijnej dyskoteki, żeby pospacerować. Może ten chłopak chciał mi wyznać miłość? Nie wiem. W każdym razie ten opiekun nas zatrzynał i kazał temu chłopakowi iść, a mnie zatrzymał na krótką rozmowę. Myślał, że szliśmy się całować w krzakach, albo coś jeszcze... I powiedział, że może nic nie mówić naszej pani, ale ja muszę w zamian pokazać, że mi na tym zależy, żeby milczał. Chciał właśnie żeby mu pokazać piersi. No to pokazałam."
"A to świnia z niego!"
"No tak... Ale, szczerze mówiąc, w sumie nie mam do niego pretensji o to. Jeśli już, to bardzij do tego chłopaczka, co stchórzył i mnie zostawił. Dziś bym oczywiście na coś takiego nie poszła, ale wtedy serce mi skoczyło do gardła i nie miałam ochoty tłumaczyć się facetowi... Ta, facet - to był student jakiś."
"A ty byłaś w gimnazjum. Dopiero w gimnazjum."
"No tak. Młoda i głupia, jak te laski, które obracają twoi koledzy."
"Onie są moimi kolegami... To on wtedy sobie popatrzył i cię puścił? Pewnie nie byłaś pierwsza."
"Możliwe. Z grubsza tak, popatrzył, pomacał trochę i poszliśmy razem z powrotem. Ale masz rację: mógł zrobić krzywdę, jak nie mnie to komuś innemu. To był paradoks: Oskarżył mnie, że się idę gzić w krzaki, a sam mnie tam zaciągnął i zmacał... Nikomu o tym nie mówiłam. Kocham cię, Bartek."

W tej chwili Natalia pochyliła się i pocałowała Bartka, a on w myśli zaklął po angielsku: Fuck! W jego przypadku oznaczało to maksymalne poirytowanie. Fuck! Popatrzył i pomacał. Zmacał trochę w krzakach? Fuck! Pomacał tylko? TYLKO? Pewnie jeszcze jej fajnie było. Fucking bitch! Zmacał tylko, czy może ruchnął sobie? Fuck! Fuck! Fuck! Teraz moja kolej.

Bartek energicznym ruchem podniósł się z pozycji leżącej, przysiadł przed Natalią, złapał  ją za obie piersi i ugniatając je popchnął, tak by upadła na plecy. Po chwili, opierając się na łokciach zawisł nad nią i zaczął łapczywie całować jej biust, a myśl o ruchaniu błyskawicznie wpompowała krew do jego penisa. Poczuwszy przyrost wigoru, Bartek potraktował językiem jeden z sutków, a jednocześnie wsunął obie dłonie pod górną krawędź jej spódnicy i zaczął ciągnąć w dół, z zamiarem, by do końca obnażyć łatwą dziewczynę. Natalia jednak niespodziewanie zaprotestowała. Chwyciwszy go za nagdarstki powiedziała bardziej zdecydowanie niż wcześniej:
"Nie teraz, Bartek. Nie dziś."
Bartek nie chciał słuchać: Kobieto! Nie dziś? A niby kiedy? Włożył rękę pod spódnicę, sięgnął wysoko między nogi i... zrozumiał: Shit! Wymiana oleju, przegląd okresowy. Shit, shit, shiiit!

"Bartuś, ja też chcę, ale nie dzisiaj, dobrze?"
"Jasne." - mruknął niezadowolony i dla ukrycia frustracji chwycił w wargi koniuszek jej ucha.
"Bartek... Jak chcesz... mogę ci zrobić loda."
Fuck! Kurwa! Fuck! - pomyślał już całkiem rozwścieczony. - To taka z niej dziewica! Fuck! Odpowiedział jednak czule, najbardziej jak umiał delikatnie:
"Kochanie, nie o to chodzi. Możemy poczekać."
"Zrobię wszystko co zechcesz."
"Nie chcę, skarbie. Pokochamy się potem, jak będziesz mogła."
"Dziękuję Bartuś. Za parę dni. Obiecuję."

Poleżeli jeszcze jakiś czas, przytuleni, pogrążeni w myślach - każde w swoich, a następnego dnia Bartek zostawił jej na Facebook`u wiadomość, że dostał się do kryzysu osobowości i musi sobie wszystko poukładać w głowie. Może to potrwać parę dni, a potem jej wszystko powie. Jej natychmiastowe pytanie: Czy coś zrobiłam źle? - nigdy nie doczekało się odpowiedzi. Bartek wyłączył komórkę i zniknął. Na zawsze zniknął z jej życia.


9. Natalia i Tomek.

Natalia przez ponad tydzień nie wychodziła z pokoju. Nie chciała nic jeść, pojechać na zakupy, wyjść na rolki, romawiać z nikim, do nikogo się uśmiechać. Leżała tylko wpatrzona w sufit, a na pytania o przyczynę stuporu nie odpowiadała nic, lub co najwyżej:
"Nic mi nie jest.", "Zdrowa.", "Nie boli.", "Muszę odpocząć.", a przy powtarzającym się pytaniu: "Zostaw mnie.", "Nie męcz mnie już.", "Dajcie mi spokój!"  
Dopiero gdy nie na żarty wystraszona mama Natalii zaalarmowała swoją siostrę cioteczną i jej syna, z którym Natalia zawsze idealnie się rozumiała i wciąż, mimo znacznych odległości i rzadszych niż kiedyś spotkań, miała doskonały kontakt, a ten natychmiast zarezerwował letni domek nad jeziorem i zaprosił ją i jej siostrę, obowiązkowo w towarzystwie przyjaciółki nierozłączki, na wspólną wakacyjną wycieczkę, Natalia wyszła z pokoju w innym celu niż pójście do łazienki. Nawet się ucieszyła, że znów zobaczy dalekiego kuzyna. Tym bardziej, że miał być sam. Jego narzeczona była akurat na stażu doktorskim w USA, w związku z czym Tomek miał dużo swobody w gospodarowaniu wolnym czasem i mógł bez ograniczeń poświęcić uwagę Natalii. Podczas wcześniejszych wyjazdów, jeszcze zanim zamieszkał z narzeczoną, nie raz zdradzał swym zachowaniem, że nie kocha Natalii wyłącznie jak siostrę. W jego stosunku do niej było coś więcej, coś co bardzo schlebiało jej kobiecej dumie i sprawiało, że po każdym spotkaniu, zwłaszcza takim, kiedy mogli spędzić więcej czasu tylko we dwoje, bardzo za nim tęskniła.    

W domku były dwie sypialnie. Jedną zajęła młodzież, czyli Agnieszka i Julia, drugą zajęła starszyzna. Łóżka były oczywiście oddzielne, więc zachowane zostało minimum przyzwoitości. Poza tym, Natalia i Tomek byli, wprawdzie daleką, ale jednak, rodziną,   spędzili ze sobą nie jedno lato i znali się jak łyse konie. Nikogo więc nic nie zdziwilło.

Pierwszej nocy, zmęczeni podróżą turyści udali się wcześnie na spoczynek, uzgodniwszy, że rano nie będą się budzić nawzajem przed południem. Przyjaciółki zajęły się głośnym wesołym plotkowaniem, a Natalia z Tomkiem usłyszawszy ich harce za ścianą wymienili porozumiewacze spojrzenia i zaczęli szeptem rozmawiać. Od ich ostatniego spotkania nazbierało im się przecież wiele tematów do omówienia.

Pytanie o ostatni kryzys nie dało na siebie długo czekać, a Natalia nie miała zamiaru niczego skrywać przed Tomkiem. On był tym właśnie mężczyzną, który mógł i miał o niej wiedzieć (prawie) wszystko. Ostrzegła tylko, że będzie to długa opowieść, wstała by zgasić światło i zamiast wrócić do swego łóżka, wskoczyła pod kołdrę Tomka. Przytuliła się do niego,  drażniąc przy tym wszystkie jego neurony i poddając się przyjemnemu głaskaniu po plecach i po głowie, i opowiedziała mu o tym, jak poznała Bartka i jak się ich miłość skończyła. By wiernie odtworzyć opowieści Bartka, które usłyszaław czasie spotkań z nim, nie starczyłoby czasu, ani tego, ani kilku kolejnych wieczorów. Natalia zgodziła się więc, by po powrocie do domu spisać te opowieści w formie pamiętnika i jego fragmenty stopniowo, w miarę pisania, wysyłać Tomkowi.

"Więc zrobiłaś przed nim strip tease? Oj, oj, oj. Nie poznaję kuzynki."
Tym żartobliwym stwierdzeniem Tomek sprowadził rozmowę na inne tory. Zaczął jednocześnie, początkowo jedną ręką, masować plecy Natalii.
"Ano zrobiłam. Ale tylko toples." - przyznała z uśmiechem i zamknąwszy oczy błogo poddała się przyjemnemu masażowi.
"Ty też mnie nie raz widziałeś. Nie masz więc o co być zazdrosnym." - dodała.
"Ja cię znam od dziecka. To co innego. Poza tym, nigdy mnie nie uwodziłaś takimi pokazami."
"Skąd wiesz?" - zalotnie zaprzeczyła i po chwili dodała:
"Chyba się nie podobam starszemu kuzynkowi. Zaraz będę płakać."
"Nawet jak cię pocałuję?"
"Wtedy może nie." - odpowiedziała. - "Ale tego nie zrobisz."
Po tym zdaniu, Tomek nabrał pewności, że dostał na to pełne przyzwolenie. Masaż pleców płynnie przeszedł w masaż boków, Tomek położył się na leżącej na brzuchu Natalii, przycisnął ją całym swym ciężarem i zaczął całować jej policzki, uszy i szyję. Dłońmi wciskał się pod brzuch i piersi, a po kilku minutach takiej zabawy powiedział wreszcie:
"Daj mi usta."
i Natalia mu je z chęcią dała.

Pieścili się dalej. Najpierw ona na dole, on na górze. Ona plecami na łóżku, on na niej. Ona z szeroko otwartymi ustami i dużym rozkroku, on całując ją po całej twarzy i szyi, ze złączonymi nogami, poruszając biodrami uciskał swą twardą częścią jej miękkie miejsce, przez materiał bokserek i jej majtek, niebezpośrednio, lecz mimo to celnie.
"Co ty wyprawiasz?" - wyszeptała w pewnenym momencie Natalia.
"Całuję cię. Przecież pozwoliłaś."
"Och tak... Ale przerwij na moment."
"Dlaczego?"
"Bo się robi niebezpiecznie... Och Tomek!"

Tomek zszedł z niej i przerwał pieszczotę. Lecz już po chwili sprawdził dłonią stan jej bielizny i tego, co kryło się pod nią. A było tam gorąco i miękko.
"Mokro tu." - stwierdził.
"To przez ciebie... Ale zostaw, proszę. Chcę to zostawić dla męża."
"Oczywiście." - zgodził się Tomek, lecz ręki nie zabrał. Musiał tam jeszcze pilnie coś załatwić. Popieścić Natalię, trochę mocniej ją podrażnić. Jak długo jeszcze? Nie wiedział. W każdym razie, nie krócej niż do następnego westchnięcia Natalii. Skończył dopiero, gdy trzeci raz z rzędu usłyszał swoje imię:
"Tomuśśś!"

 "Niesamowity jesteś."
"To ty jesteś sexbomba... Chodź, teraz na górę." -
zaproponował Tomek i po chwili to on leżał na plecach a ona, już bez koszulki, w samych majteczkach, kucała nad nim okrakiem i ocierała się o jego męskość. Tomek zostawił jej całkowitą swobodę. Mogła nadawać tempo pieszczocie i zwalniać w dowolnej chwili. Miała całkowitą kontrolę. I w pełni korzystała z chwili. W pełni ufała Tomkowi. Z zamkniętymi oczami, koncentrując się tylko na swoim wejściu do pochwy, z lubością oddawała się rozkoszy. Bezwstydnie się Tomkiem masturbowała. Długo i namiętnie.

"Mam najlepszy widok w życiu." - pochwalił ją w pewnej chwili Tomek.
"Ach, ach, ach..." - usłyszał w odpowiedzi.
"Bez ciuszków by było jeszcze lepiej." - dodał, gdy kolejny raz przerwała zabawę, by zmiejszyć napięcie.
"Na pewno, ale i tak już za daleko się posunęliśmy. Ja już ledwie żyję."
"Masz rację. W tym stanie bym i tak za szybko doszedł i nie miałabyś z tego żadnej przyjemności."
"Co chcesz przez to powiedzieć?" - spytała.
Tomek wyjaśnił, co skończyło się wytryskiem w jej ręce. To był koniec emocji na pierwszy wieczór. Umyli się po kolei i poszli spać.

Nad ranem wznowili koncert pieszczot. Tym razem, to Natalia zagrała w finale główne skrzypce. Dość powiedzieć, że w finale to nie Tomek ją pieścił, lecz ona nabijała się swym wilgotnym miejscem na złączone palce jego dłoni. Do końca wyjazdu powtórzyli to jeszcze wiele razy.

Uwadze Natalii nie mogło ujść, że również młodsze dziewczyny przyciągały uwagę Tomka. szczególnie na Agnieszce często zawieszał oko, tak że Natalia nie powstrzymała się od komentarzy:
"Chyba wpadła ci w oko ta mała.", "Zdrajca.", "Ciekawe co twoja Mariola powie."
Były to jednak z jej strony tylko żarty.
Na ostatnią z uwag odpowiedział jej pytaniem:
"Przecież nic nie wie. Ważne, co ty powiesz."
"Że poznałam mistrza." - odpowiedziała i obiecała mu wszelką pomoc, jak tylko mogłaby mu się z jej strony przydać.

Sielankowy pobyt nad jeziorem dobiegł końca zdecydowanie zbyt szybko. We wspomnieniach Natalii i Tomka zleje się kiedyś w jedną upojną niezapomnianą chwilę. Tak samo będzie w przypadku Julii i Agnieszki, którym udało się dobrze odpocząć i trochę zapomnieć o przygodach majowo-czerwcowych i o awatarowcach, którzy zranili ich serca.

Dobry humor Natalii nie utrzymał się długo. Zaraz po powrocie do domu znów posmutniała, na szczęście jednak nie tak bardzo, jak przed wyjazdem. Rodzice oczywiście widzieli, że coś gryzie ich córkę, jednak o nic już nie pytali. A ona zaczęła po prostu żałować pewnego detalu. Zrobiło jej się żal, że w miłosnych zbliżeniach z Tomkiem nie odważyła się pójść na całość:
"Ja chyba do końca życia pozostanę dziewczynką." - myślała.
Z czasem jej przeszło i jesienią pełna życiowego optymizmu weszła w świat akademicki.  


10. To jeszcze nie koniec.

Jak każde dziecko wie, z końcem wakacji awatary zapadają w sen zimowy, z którego budzą się kolejnej wiosny i wymyślają nowe figle migle. Tak więc czekajmy na nowe przygody. Awatary na pewno nie zawiodą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz