Kiedy po trzech
miesiącach od przeprowadzki odwiedza cię siostra, wypada to uczcić. Zwłaszcza,
gdy okazji do świętowania jest więcej, na przykład podjęcie pracy w poważnej
kancelarii adwokackiej i pomyślnie zaliczony kolejny semestr studiów kochanej siostrzyczki.
Wtedy już obowiązkowo trzeba zorganizować coś wyjątkowego, a może nawet coś z
odrobiną szaleństwa. A kiedy jeszcze dość blisko nowego mieszkania znajduje się
duży aquapark z olbrzymim kompleksem saun, wybór jest oczywisty.
- Nawet
nie chcę słyszeć słowa sprzeciwu. Pamiętasz, jak było w Turcji? A ten Sauna
Paradise jest jeszcze parę razy większy. Więc szykuj się. Przed południem
idziesz po kostium, a wieczorem jedziemy się pocić i trochę popływać. Ustalone!
- Tylko
mi nie szukaj żadnego kawalera, bo cię zabiję - zastrzega Kamila, po czym rozmowa schodzi
na tematy damsko-męskie.
Inga, od niedawna
pani adwokat z dobrymi widokami na błyskotliwą karierę, była już w drugim
poważnym związku, który, pomimo pewnych wątpliwości, jakimi jednak nie chciała się dzielić z nikim,
oprócz rzeszy internautów, śledzących jej anonimowe wpisy na prowadzonym regularnie
przez wiele lat blogu, planowała przekształcić w związek małżeński. Kamila natomiast, przeżywszy
kilka zawodów miłosnych w burzliwym okresie szkolnym, na ogół polegających na
tym, że obiekt jej westchnień z niezrozumiałych powodów kierował uwagę w stronę
innej dziewczyny, zdążyła zwątpić w moc swojej urody i pomimo wesołego
usposobienia, jej zachowanie w coraz większym stopniu cechowała przesadna skromność
i nieśmiałość. W przeciwieństwie do starszej siostry, Kamila bardziej stroniła
od mężczyzn, niżby szukała ich towarzystwa. Nie znaczy to jednak, żeby nie
miała pojęcia o miłych i niemiłych aspektach kontaktów z męską połową świata, a
dzięki genialnej wręcz spostrzegawczości i ciętemu językowi była mistrzynią celnego
komentarza. Inga uwielbia zaskakujące riposty autorstwa młodszej siostry.
Pierwszy wspólny wieczór po przyjeździe Kamili upływa więc na długiej rozmowie
do późna w nocy. Na sprośnych żartach, plotkach i wspomnieniach. Następny
wieczór jest już zaplanowany od dłuższego czasu. Taksówka zawiezie siostry do
aquaparku.
Basen, jak to
basen, można trochę
popływać, spłynąć rurą, poskakać. Po sporcie czas na główną atrakcję - strefę saun. A tam niespodzianka: napis przy
wejściu, uprzejma prośba do szanownych gości o przestrzeganie etykiety kultury
swobodnego ciała.
- Co? Na
goło? Chyba jaja sobie robią.
- No...
Słyszałam, że tak tu jest, ale nie byłam całkiem pewna... To co robimy?
- Przepuśćmy
najpierw tych państwa - odpowiada Kamila, na której twarzy, po chwili przerwy, znów gości uśmiech.
Obok nich
przechodzi pewna starsza para, na oko w wieku emerytalnym, oboje goli, jak ich
pan Bóg stworzył, z ręcznikami pod pachą. Dziękują za udostępnienie przejścia.
Z nieskrywanym zainteresowaniem przyglądają się zdezorientowanym
dziewczynom. Kiedy znikają na końcu wąskiego korytarza, Kamila odzywa się
ponownie:
- Może
wrócimy? Ja się na pewno nie rozbiorę.
- A może
jednak wejdziemy, skoro już tu przyjechałyśmy.
- Możesz
sama. Ja na ciebie poczekam.
- No, nie
wygłupiaj się. Wstydzisz się staruszków?
- Chyba
tak. Poza tym, chyba nie muszę chcieć ich oglądać?
- Nie
musimy, jak nie chcesz... Znowu ktoś lezie.
Tym razem Kamilę i Ingę mija jakiś facet z dwójką dzieci.
- Ale się
dziś napatrzysz - mówi szeptem Inga, dając do zrozumienia, że zwróciła
uwagę na ten sam szczegół anatomii, na który ukradkiem zerknęła młodsza siostra.
- A w
ręcznikach nie można wejść?
- Raczej
nas nie wyrzucą.
- No to okey.
Tak oto, nie
pozbywając się kostiumów, a jedynie kryjąc je pod zawiniętymi wokół ciał
ręcznikami, wchodzą do środka.
Wygrzewają się to
tu, to tam, w saunie mokrej i w saunie suchej, z powietrzem nasyconym olejkiem
lawendowym i z zapachem opium, przechodzą obok basenów z golasami pławiącymi
się w wodzie zimnej, letniej, ciepłej - do wyboru, do koloru. Niektórzy mijani goście
patrzą na nie jakoś dziwnie, dwie osoby czują się nawet zobowiązane zachęcić
młode panie do okazania większej odwagi - oczywiście w trosce o ich zdrowie i samopoczucie,
wystarcza jednak odpowiedzieć uśmiechem i iść dalej.
- To nie
takie straszne - przyznaje wreszcie Kamila po pewnym czasie. - Przywieź tu Jarka - dodaje po chwili, przypominając siostrze
o jej chłopaku, a swoim przyszłym szwagrze.
Kamila, przy
całej swej ostrożności wobec mężczyzn, kiedy tylko Inga przedstawiła ich sobie,
natychmiast polubiła Jarka. Szybko pojawiła się także zazdrość, lecz do tego
uczucia za nic w świecie nie umiałaby się przyznać siostrze.
- Oj,
tak. Jeszcze jeden przyzwoituś. Byście tu do siebie pasowali - odpowiada Inga bez namysłu.
Tak... Myśl o
tym, by spędzić z Jarkiem trochę czasu, właśnie w takim miejscu, a jeszcze
lepiej, żeby Inga wtedy nie była obecna, okazuje się nie być wcale taka
przykra.
- Mogłabyś
wreszcie pobiec do tych golasów, a my byśmy się już gdzieś zaszyli.
Po takiej
replice, siostry muszą zamilknąć na chwilę. Stają naprzeciw siebie, badają się
czujnym wzrokiem i po spełnieniu tego rytuału, chwyciwszy się za dłonie,
pogodzone, wesoło ruszają dalej.
Wchodzą w jedną z
licznych, ślepo zakończonych alejek odchodzących od głównego korytarza. Jej
koniec ma formę obszernej sali, na środku której stoi fontanna w kształcie
niskiego, rozłożystego drzewa. Z zakończeń gałęzi tego drzewa raz po raz silnym
strumieniem wypływa przyjemnie chłodna woda, toteż fontanna ta, będąc
dekoracją, pełni także rolę dużego prysznica, pod którym można zmyć pot po
wyjściu z sauny, lub po prostu popieścić ciało wartką wodą. W tym miejscu siostry
po raz pierwszy rozdzielają się na dłuższą chwilę. Różnice temperamentu muszą
przecież kiedyś dać znać o sobie. Gorącokrwista Inga decyduje się na wejście do
parowej sauny tuż obok tego miejsca, podczas gdy spokojna Kamila postanawia
spędzić więcej czasu w chłodzie fontanny.
Oddawszy siostrze
ręcznik na przechowanie, wchodzi pod jedną z gałęzi. Zamyka oczy i pozwala
wodzie spływać po jej szczupłym ciele. Raz po raz odgarnia swe długie włosy z
czoła i twarzy, rozczesuje je palcami i przekłada z ramienia na ramię. Co
chwila przesuwa się trochę, to w jedną, to w drugą stronę. Dzięki tym ruchom
stale może zmieniać kierunek głównego strumienia wody, który pada, na przemian,
na jej plecy, ramiona, mostek, i znowu na plecy. Od czasu do czasu Kamila robi
krótką przerwę w myciu i przechodzi pod inną gałąź, by tam oddać się rozkoszom
kąpieli.
Wtem, w dali
pojawia się mężczyzna. Nie pierwszy tego dnia i nie ostatni. W ciągu ostatniej
godziny Kamila zdążyła się już przecież przyzwyczaić do ich obecności i
powszechnej nagości. Z początku nie zwraca więc na niego większej uwagi. Lecz,
co to? Dlaczego on nigdzie nie skręca? Czemu nie chce otworzyć żadnych drzwi i
zniknąć w jakiejś saunie? O Boże, czy on idzie do mnie? - dopada ją niespokojna myśl. By o niej
zapomnieć, Kamila zamyka oczy. Gdy je otworzy, faceta już nie będzie. Prawda?
Niezupełnie...
Gdy Kamila
otwiera oczy, intruz stoi dwa kroki przed nią i bezczelnie się gapi. Ba, nie
tylko to. Pierwszą rzeczą, jaką zauważa Kamila nie jest przecież twarz
mężczyzny. O nie. Tą rzeczą jest jego środkowa noga, znacznie krótsza od
pozostałych dwóch, nawet nie sięga do kolan, mimo wszystko jest ona dość
znacznych rozmiarów, nie do niezauważenia. Dalej: lekko zarośnięty tors, umięśnienie
średnie, nie jest to ani paker, ani typ sportowca. Twarz niemłodzieńcza z
kilkoma piegami, oczy błękitne, włosy rzadkie, długie, proste, ten szeroki
uśmieszek, szyderczy,
zadziorny! Milczy. Lecz to bardzo wymowne milczenie. Bez słów słychać głośny
zarzut: "Naruszasz etykietę, młoda panno!" Jak na to odpowiedzieć?
Kamila odwraca wzrok, facet stoi
dalej. Kamila stara się uśmiechnąć niewinnie, przeprosić go miną, wyrazem
twarzy, także bez
skutku. Mężczyzna nie rusza się z miejsca. Gorzej jeszcze: w pewnej chwili
bezczelnie wciąga kroplę śliny, jaka zebrała mu się w kąciku między wargami, a
jego penis... Ten już nie wisi, a dumnie wyprężony sterczy w jej kierunku.
Teraz to już naprawdę żadnych słów nie trzeba.
Co robić?
Powiedzieć coś do niego? Przecież to śmieszne. Czego by Kamila nie powiedziała,
w tej sytuacji, to ten facet we wszystkim ma rację. W tym miejscu powinna być
nago. A że mu stoi? No cóż... O to pretensji mieć nie można, to przecież zdrowa
reakcja na piękną kobietę. I co dałaby rozmowa? Załóżmy, że by przeprosił. I co
dalej? A jeśli się przedstawi i zacznie słowami komplementować urodę oraz
grzecznie poprosi o zdjęcie bikini? Aż strach pomyśleć, do czego to może
doprowadzić. Całe szczęście, że Inga tego nie widzi... Więc co, uciekać? Ale
jak, dokąd, po co? Nikt przecież nie goni, a jak zechce złapać, to złapie. A
jak złapie, to i zgwałcić może, nim ktokolwiek z ochrony zdąży przybiec na
ratunek. Ale czy ten człowiek mógłby się uciec do przemocy? - kolejna myśl
przebiega. To mało prawdopodobne. On jest zbyt spokojny i dobrze mu z oczu
patrzy.
Kamila robi więc
dwa kroki w bok i nie spuszczając go z oczu, próbuje obejść łukiem, lecz on
złośliwie powiela, a nawet uprzedza jej ruchy. Dla kogoś patrzącego z daleka,
te ich manewry przypominałyby dziecięcą grę w "nie przejdziesz", lecz
korytarz jest pusty i nikt na nich nie patrzy. W trakcie tej krótkiej gry, odległość
dzieląca nieznajomego i Kamilę nie zmniejsza się, ale też nie zwiększa ani na
centymetr, co z jednej strony rozbudza złość w Kamili, lecz jednocześnie
uspokaja, gdyż świadczy o tym, że mężczyzna mimo wszystko panuje nad sobą i nie
planuje zrobić jej krzywdy, że tylko się bawi. Zabawa to jednak w pełni
erotyczna i z pewnością podpada pod jakiś paragraf, lecz narzekanie wyglądałoby dziecinnie. A bo to źle,
że się facet ma czym pochwalić? I gdzie jeszcze i kiedy będzie można pobrać
taką lekcję anatomii? Nie do takich myśli jednak Kamili w tym momencie. Na
szczęście, nieznajomy szybko daje sobie spokój. Robi zdecydowany krok w tył i
zakrywa dłońmi przyrodzenie, co mu się nijak nie udaje, przez co wygląda nad
wyraz komicznie. Jedno jest jednak pewne: zabawa skończona. Kamila może się wreszcie
uśmiechnąć bezpiecznie, co robi natychmiast. Dla żartu, obiema dłońmi zakrywa
swe łono, powtarzając ostatni gest nieznajomego i także się cofa. Rozstają się
w idealnym milczeniu.
Dopiero po chwili
Kamila zaczyna świadomie odczuwać przyspieszone tętno i silne bicie serca.
Ogląda się za siebie, lecz nieznajomego już nie odnajduje wzrokiem. Może to i
dobrze? Za chwilę nawiedzą ją jeszcze inne myśli, o tym, co mogłoby się ewentualnie było
przed chwilą zdarzyć pod tym prysznicem, gdyby Kamila jakimś gestem
zachęciła nieznajomego do zrobienia kroku wprzód. Jakby się on zachował, gdyby
zdjęła kostium i stanęła przed nim cała goła? A co by robił, gdyby tylko
odchyliła lekko staniczek, pozwalając mu, tylko ciut-ciut, rzucić okiem na mały
fragment biustu? E tam, jak się czegoś nie ma, to lepiej się nie chwalić, Kamila odgoni tę ostatnią myśl i zastąpi ją retorycznym pytaniem, jaki mógłby
być przebieg ich pierwszego pocałunku i w jakiej pozycji mogłoby się dopełnić
to niespodziewane spotkanie.
Tak oto,
podekscytowana i cała w myślach dziewczyna uchyla drzwi do pomieszczenia, do
którego wcześniej weszła jej siostra. Rzeczywiście, Inga jeszcze tam jest.
Położyła się na na ławce i zażywa gorącej pary. Pod plecami ma jeden ręcznik,
biodra i uda przykryła drugim. Poza tym jest goła. Na przeciwległej ławce
siedzą jacyś studenci zajęci cichą rozmową, lecz nie wygląda na to, by na
cokolwiek więcej zwracali uwagę.
- Ach, tu
jesteś zdrajco - oznajmia szeptem Kamila o swoim przybyciu. - I jak leci?
- Posiedź
tu parę minut i też się rozbierzesz. - Pada odpowiedź.
- Ja tu
nie wytrzymam nawet minuty.
- Dobra,
nie namawiam. A jak prysznic? Podejrzanie długo cię tam coś zatrzymało. - Inga zaczyna żartować, nie wiedząc
jaką przygodę dopiero co przeżyła Kamila.
- Całkiem
miło było. Nie chciał mnie tylko puścić jakiś ekshibicjonista. Poza tym
najzupełniej zwyczajnie
- Oj,
Kama, Kama. Skąd ty bierzesz te swoje dowcipy? Jak ty to robisz?
- Jak
Bozia cycków poskąpiła, to musiała inteligencją wynagrodzić - odpowiada Kamila wesoło. Ostentacyjnie
przestępując z nogi na nogę, daje znać, że pora wyjść na korytarz.
- No, nie
przesadzaj, Kama. Są tylko o dwa numery mniejsze od moich - odpowiada Inga, a wstawszy z ławy, pyta: - To co tam z tym ekshibicjonistą? I
ilu ich było?
- W domu
ci powiem -
odpowiada Kamila.
„Powiem potem” oznacza zazwyczaj, że rzecz jest nieistotna i
nie warto sobie strzępić języka. Tym razem jest inaczej, co sygnalizuje
znaczące mrugnięcie okiem.
- A nie
mówiłam, że ci się tu spodoba? - podsumowuje rozmowę Inga i wybucha serdecznym śmiechem.
Krótko potem
siostry rozdzielają się po raz wtóry, tym razem na dłużej. Ponieważ nawet
przykład Ingi nie wystarczył, by przekonać Kamilę do zastosowania się do
panujących zasad dotyczących ubioru, siostry umówiły się, że Inga ciekawa
wszystkich dostępnych atrakcji jakiś czas sama pozwiedza resztę kompleksu, a
Kamila, by nie drażnić innych klientów swym niestandardowym strojem, spędzi ten
czas w dwóch mniej gorących saunach, znajdujących się obok znanej im już
fontanny. Z ich ust padają jeszcze żartobliwe słowa pożegnania:
"Wstydzioch" oraz "Baw się dobrze i nie wracaj prędko",
po czym każda z sióstr udaje się w obranym przez siebie kierunku.
Inga popływa
chwilę w basenie, po czym skieruje kroki w stronę, skąd dochodzą dźwięki
muzyki. Mozart w takim miejscu? Wstyd byłoby nie sprawdzić, co się dzieje i nie
posłuchać nawet części koncertu. Będzie też czym podrażnić potem Kamilę, fankę muzyki klasycznej i całkiem niezłą skrzypaczkę.
Kamila zaś
zajmuje miejsce w jednej z saun. W dość obszernym pomieszczeniu jest przyjemnie
ciepło i sucho, w jednym rogu jest zbiornik wodą - miniaturowy basen lub
brodzik, nie podchodząc blisko nie można stwierdzić, co to jest dokładnie;
wzdłuż wszystkich ścian ciągną się drewniane ławy, panuje półmrok. Właściwie,
zwłaszcza w porównaniu do intensywnie oświetlonych korytarzy, w tej saunie jest
wyjątkowo ciemno. Jest też niemal pusto. Oprócz jednej sylwetki majaczącej za
oczkiem wodnym oraz dwóch trzymających się blisko siebie sylwetek w najbardziej
oddalonym od wejścia rogu, w saunie nie ma żywej duszy. Z ukrytego głośnika
sączy się cicha monotonna muzyka. Dla unikającej wzroku obcych Kamili to wprost
idealne miejsce, zwłaszcza, że siedząca daleko para najwyraźniej zbiera się do
wyjścia.
Lecz wtem, co to?
Drzwi uchylają się, a w ich prześwicie pojawia się znajoma już skądś postać...
Tak, to on! To ten niespokojny mężczyzna, który kilka chwil wcześniej raczył
zaprezentować się Kamili w pełnej krasie, co poskutkowało rozbudzeniem kilku
niegrzecznych myśli. "Wejdzie do środka, czy nie wejdzie", z niepokojem zastanawia
się Kamila. Na chwilę nieśmiało odwraca wzrok w przeciwną stronę. Patrzy na
oczko wodne, po czym znów ukradkiem zerka na niego. Wszytko jasne: mężczyzna rozpoznał ją ponad wszelką
wątpliwość.
Lekkim ukłonem
wita się z Kamilą, uśmiecha się do niej i natrętnie się na nią patrząc, wolnym
krokiem rusza do środka. Bez słowa przechodzi mimo i zmierza tam, gdzie
wcześniej siedziała para, z dużą dozą prawdopodobieństwa, para małżeńska. Facet
kroczy na tyle wolno i na tyle blisko, by umożliwić Kamili dokładne przyjrzenie
się jego figurze, a w szczególności jego cennym klejnotom. Chcąc nie chcąc
dziewczyna patrzy z zapartym tchem, choć stara się ze wszech sił to swoje
patrzenie ukryć: opuszczona głowa, wzrok wbity w podłogę, lecz powieki co chwila się unoszą, by
skontrolować aktualną pozycję i stan, nie ma się co oszukiwać, penisa. A ten nie sterczy tak
mocno, jak wtedy pod prysznicem. Widać, że podniecenie mężczyzny nieco opadło, ale nie jest też całkiem
spokojny.
Kamila wie, że
jeden jej dotyk byłby w stanie wyzwolić cały drzemiący w nim potencjał, a przez
kilka sekund, obiekt jej obserwacji był dosłownie na wyciągnięcie dłoni.
Ciekawe, że znalazłszy się na wprost Kamili, facet udał, że jej nie zauważył.
Wbił wzrok w jakiś punkt na ścianie i wpatrzony w dal, przeszedł nie mrugnąwszy
nawet powieką, ale przeszedł tak blisko, że aż otarł się stopą o stopę
dziewczyny. Na pewno nie przez przypadek. Wrażenie tej właśnie chwili i obraz,
jaki pojawił się przed jej oczami, kiedy poczuwszy dotyk cudzej stopy,
mimowolnie podniosła powieki, zdominuje myśli Kamili przez następnych wiele
minut. „Weź się w garść”, mówi w duszy sama do siebie, zupełnie bez przekonania. „To obcy facet, nie znasz go zupełnie.
Nie możesz chcieć mu zrobić loda, Kamilo!”
Upływa sporo
czasu, a może tylko
tak się zdaje, aż niepokorne myśli zaczynają się materializować. Mężczyzna
wstaje nagle i jak gdyby nigdy nic, podchodzi do Kamili i siada obok niej.
Kładzie dłoń na jej kolano i przez chwilę głaszcze. Czuje napięcie całego
ciała, czuje nerwowe drganie, którego dziewczyna nie potrafi ani powstrzymać,
ani zataić. Nie napotyka jednak na żaden sprzeciw. Robi więc krok dalej.
Zabiera dłoń z jej kolana i gestem prosi, by obróciła się do niego plecami.
Kamila, z pewnym
wahaniem, niepewnie spełnia niemą prośbę nieznajomego. Nie może też nie
spojrzeć ukradkiem na jego krocze, gdzie ewidentnie widać oznaki podniecenia.
Tych spojrzeń nie da się oczywiście ukryć i świadomość tego, że dziewczyna
widzi i akceptuje stan umysłu mężczyzny, dodatkowo pobudza go i dodaje mu
pewności siebie. Znów to sprzężenie zwrotne, którym w liceum katował Kamilę
nauczyciel biologii. „Kamilo! Tylko nie daj się ponieść”, napomina głos w jej głowie.
Tymczasem dłonie
mężczyzny wędrują na jej ramiona i rozpoczynają delikatny masaż. Nieznajomy
gładzi ją po karku, po szyi, przechodzi na łopatki i znów masuje ramiona. Nie
spieszy się. Pozwala Kamili przywyknąć do jego dłoni i polubić jego dotyk.
Dopiero po pewnym czasie kieruje się na obojczyki i nawet zahacza palcem o
krawędź biustu. Natychmiast cofa jednak dłoń i zamiast zagłębić się w dekolt,
muska palcami jej szyję. Potem przychodzi pora znów na ramiona. Głaszcze ręce
Kamili w dół, aż do łokci, a wracając w górę do szyi, wielokrotnie gładzi jej
boki owinięte ręcznikiem i sięga też za brzuch. Objąwszy Kamilę, przytula ją,
opierając ją plecami o siebie. Trwa to jednak bardzo krótko. Odpowiednio by nie
przesadzić bezczelnością, a jednocześnie przekazać wyraźny sygnał podniecenia.
Uwolniwszy Kamilę
z objęcia, mężczyzna znów masuje jej kark i łopatki. Tym razem jednak zdobywa
się na dodatkową śmiałość i uwalnia zapięcie stanika. Sam stanik pozostaje na
swoim miejscu. Kamila przytrzymując miseczki rękami, nie pozwala mu upaść, lecz
teraz mężczyzna ma lepszy dostęp do kręgosłupa, z czego oczywiście zamierza
skorzystać. Odwija też ręcznik, tak, by obnażyć plecy dziewczyny i objąć je
masażem, bez najmniejszego sprzeciwu ze strony Kamili. Nawet obecność drugiego
mężczyzny, tego który siedzi nieruchomo za oczkiem wodnym i udaje, że pieszcząca
się para nic a nic go nie interesuje, nie powoduje jej niepokoju. Wręcz
przeciwnie, obecność świadka ją uspokaja, dając gwarancję, być może złudną, że
masaż pozostanie do końca masażem, i że nie przerodzi się w coś znacznie
bardziej śmiałego. Obecność świadka powinna przecież hamować zapędy
zdobywającego ją mężczyzny, co staje się istotne, gdy nie można już ufać we
własny rozsądek. „Kamilo!”, znowu woła jej głos wewnętrzny, gdy ręka nieznajomego zaczyna
gładzić jej kość ogonową. Ale czy takie głosy trzeba zawsze słyszeć?
Masaż kończy się
tym, że górna część kostiumu zostaje odłożona na ławkę, a ręcznik ląduje na
udach mężczyzny, a raczej na jego przyrodzeniu, które w stanie silnego wzwodu
powoduje powstanie charakterystycznego wzniesienia. Znowu nie wypowiadając ani
jednego słowa, gestem mężczyzna prosi Kamilę, by położyła się brzuchem na jego
kolanach. „Okey, czemu nie? Przynajmniej cycki nie będą na wierzchu”, pociesza się Kamila. Wciąż uważa za
niestosowne wystawiać biust na widok publiczny. Owszem, masaż usprawiedliwia
wiele i za doprowadzenie do pewnego podniecenia można obdarzyć mężczyznę pewnym
zaufaniem i pokazać mu siebie, ale ten gość z naprzeciwka, czy ktoś, kto może w
każdej chwili wejść do pomieszczenia, zupełnie w mniemaniu Kamili nie zasługuje
na takie widoki. Zwłaszcza, że rozmiar biustu nie jest dla Kamili przedmiotem
dumy, lecz troski.
Leżąc mężczyźnie
na kolanach, Kamila oddaje się dalszym masażom. Jego ręce błądzą po jej plecach
i pośladkach, często schodzą też na jej uda. Jednocześnie, w ukryciu, brzuch
Kamili masowany jest w inny sposób. Po prostu, ucisku spowodowanego wzwodem nie
da się w takiej pozycji uniknąć. Każda pieszczota musi się jednak kiedyś
skończyć. Taki los spotyka także ten masaż i to dość szybko. W pewnej
chwili, mężczyzna chwyta palcami za skraj majtek Kamili i pociąga je lekko w
dół. Ona pomaga mu najpierw unosząc biodra, a następnie zginając nogi w
kolanach. Od tej chwili nie obraża już tradycji i nie narusza żadnego obyczaju.
Nie spodziewała się, by pozbycie się resztek odzieży miało jej przynieść
ulgę. Lecz Kamila czuje się nie tylko swobodniej, jest też dumna i szczęśliwa z
tego, że wywołała tak silne zainteresowanie ze strony mężczyzny. Nigdy jeszcze
nie czuła się kobietą tak bardzo, jak w tej chwili. Lecz, co dalej?
Znów
niespodzianka, nie pierwsza tego dnia i nie ostatnia. Mężczyzna obraca Kamilę
na bok, jedną ręką chwyta ją pod kolana, drugą ręką obejmuje plecy i zwinnym
ruchem ruchem sadza ją obok siebie. Pomaga jej zasłonić przód ciała ręcznikiem,
po czym wstaje i triumfalnie odchodzi, by zająć swoje poprzednie miejsce na
ławie w końcu pomieszczenia. To koniec masażu, koniec pieszczenia, koniec
znajomości, która się jeszcze na dobre nie zaczęła? Nagle wszystko wraca do
pierwotnego stanu, z tą wszak różnicą, że Kamila jest naga i... szczęśliwa. Jej
głos wewnętrzny nie krzyczy już: "Kamilo, wyhamuj!" tylko szepcze:
"Nie strać go z oczu." Wreszcie, inna część kobiecej natury dochodzi
do głosu. Ta która odpowiada za utrzymanie porządku. Kamila poprawia ręcznik,
by leżał stabilniej i bardziej przyzwoicie, podnosi stanik i zauważa brak
dolnej części kostiumu. No, tak, to on go sobie zabrał. A teraz siedzi cicho i
udaje, że o niczym nie wie. Bezczelny! Znowu gra w kotka i myszkę! Więc może
rzeczywiście to jeszcze nie koniec? Tak oto rośnie w niej nadzieja, choć
rozsądek (uciszony masażem) zalecałby daleką ostrożność.
O dziwo, nikt
jeszcze nie wszedł, mimo że minęło już z pół godziny. Może nawet więcej. Inga zjawi
się lada moment. Chociaż z nią nigdy nic nie wiadomo. „Może jeszcze mam szansę
odzyskać gatki, żeby się nic nie wydało” - Kamila mówi sama do siebie. Co chwilę zerka
na nieznajomego. Na tego, kto podstępem ukradł jej część bikini i w duszy się z
niej śmieje. Albo planuje jakąś formę wykupu, co może nawet okazać się miłe, albo
zaowocować czymś trwałym? (O, naiwności kobieca!) Może też sprawić ból duszy i
ciału. Czort wie, co gorsze. Dziewczyna zerka też w stronę drugiego człowieka.
Facet zastygł w miejscu jak martwy posąg. „Lecz co, jeśli on żyje i nie ma
problemów ze wzrokiem? Aj, Kamilo, co też on sobie teraz o tobie myśli?”
Te rozmyślania
przerywa nagły ruch "jej" mężczyzny. Podnosi się on z ławy i leniwym
krokiem podchodzi na skraj tego małego basenu, za którym zastygł ten drugi
facet. Przykuca. Sprawdza ręką stan wody. Siada po turecku. Przechyla się do
tyłu, opiera się łokciami o podłogę i zastyga w tej pozie na minutę, dwie...
Tak, jakby czekał. Kamila nie spuszcza go z oczu, jednak nie wstaje. Duma jej
nie pozwala podejść do niego i pytać, czy odda jej majtki. Prawda, że byłoby to
głupie? W końcu nieznajomy wstaje i równie leniwym krokiem oddala się na swe
poprzednie miejsce. Na podłodze obok oczka wodnego zostaje po nim jednak pewien
mały przedmiot, którego tam wcześniej być nie mogło. "Och, tylko bez
pośpiechu, Kamilo! Nie daj mu satysfakcji. Spokój! Zachowaj spokój!" - nerwowo monologizuje okradziona
dziewczyna.
Wreszcie podnosi
się. Wolnym krokiem, pilnując się, by ani przez moment nie spojrzeć w stronę
"swojego" nieznajomego, podchodzi do oczka wodnego. Przysiada na
krawędzi, zanurza stopy i dyskretnie, po omacku sięga po swoją własność.
Jednocześnie przypatruje się drugiemu nieznajomemu, który również nie spuszcza
z niej wzroku. Z maksymalnym zainteresowaniem badają się nawzajem. Kim jest ten
człowiek? Jakie myśli skrywają się za jego kamiennym wyrazem twarzy? Jest
młodszy od tamtego. Być może student. Dość wysoki, w miarę przystojny. Ale
dlaczego jest sam w takim miejscu? Dlaczego nie zostawił jej i "jej"
mężczyzny samych, kiedy widział, że dochodzi do intymnego bądź co bądź
zbliżenia? Podnieciła go ta scena? Może zazdrości temu starszemu? Czy jest
zboczony? Jaki ma jego gust odnośnie kobiet? Czy Kamila jest w jego typie?
Kamila mogłaby
długo jeszcze się tak zastanawiać, gdyby "student" zechciał nadal
tkwić nieruchomo w miejscu, lecz on, być może ośmielony jej spojrzeniem i
okazanym przez nią zainteresowaniem, nagle wstaje i wchodzi do basenu. Robi to
spokojnie i po cichu, tak, jakby nie chciał wzbudzać uwagi drugiego mężczyzny.
Okazuje się, że basen jest płytki. Poziom wody sięga chłopakowi zaledwie
odrobinę powyżej pasa, co umysł dziewczyny odnotował z podziwu godną
skrupulatnością. Wystarcza jeszcze zrobić tylko kilka kroków i chłopak staje na
wprost Kamili. Do tej chwili kontakt wzrokowy między nimi pozostawał
nieprzerwany, lecz teraz "student" odrywa wzrok od jej oczu i kieruje
spojrzenie na jej nogi. Przygląda się jej kolanom i udom. Następnie wodzi
oczami po całej powierzchni ręcznika, ogląda sobie jej łokcie i dłonie, studiuje
całe ciało, jednak z wyjątkiem oczu i twarzy. W końcu znów kieruje wzrok na jej
nogi, a za oczami podążają jego dłonie.
Najpierw,
najwolniej jak może, sunie obiema dłońmi po zewnętrznej stronie jej ud w górę,
od kolan, aż do bioder zasłoniętych ręcznikiem. Następnie wysuwa powoli dłonie
spod materiału i sunie równie powoli w odwrotną stronę. Aż do kolan. Teraz
dopiero ponownie spogląda na twarz Kamili. Ich lica są blisko siebie. Tak
blisko, że Kamila nie ruszając się z miejsca, mogłaby bez trudu zarzucić łokcie
na jego ramiona. I zrobiłaby to na pewno, gdyby dotykający jej nóg
"student", był jej chłopakiem. Ponieważ jednak, jest to najzupełniej
obcy człowiek, Kamila trzyma ręce przy sobie. Zastanawiające (ją przede
wszystkim), że odkąd podeszła do basenu żadne z nich dwojga, ani celowo, ani
mimowolnie, nawet jeden raz nie spojrzało na drugiego mężczyznę, który tak
niedawno masażem nakłonił ją do zdjęcia kostiumu i który przed chwilą oddał jej
odebraną podstępem część garderoby.
Chwyciwszy ją
ponownie za kolana, student głaszcze je trochę bardziej intensywnie, zataczając
dłońmi coraz większe koła. Dotykając jej ud od ich wewnętrznej strony, nakłania
Kamilę do tego, by najpierw lekko, lecz z każdym kołem trochę bardziej,
rozchylała nogi. Dziewczyna się nie sprzeciwia. Tylko patrzy studentowi głęboko
w oczy i mocno oddychając, mówi wzrokiem: "Jeszcze nie przerywaj". Tego mu jednak za mało. Uzyskawszy pozwolenie na masaż kolan, chłopak brnie
dalej. Wolno wsuwa jedną dłoń głęboko pomiędzy jej lekko rozchylone uda, docierając
prawie pod sam ich szczyt. Kamila kolejny raz tego dnia nie może powstrzymać
drgania kończyn. Kilka razy głośno wzdycha, nie mogąc zapanować także nad
systemem oddechowym. Najważniejsze dla niego jest jednak, że po odruchowym
zwarciu ud, w odpowiedzi na dotyk w miejscu wymagającym szczególnej ochrony,
Kamila natychmiast rozłączyła nogi, przyzwalając na dalsze dyskretne
pieszczoty. Jak bardzo niedyskretne są one w rzeczy samej, dziewczyna przekona
się już za chwilę.
Jakież jest
zdziwienie Kamili, gdy ktoś stojący za jej plecami kładzie ręce na jej ramiona.
Na dodatek, w tak krępującym momencie, kiedy palce studenta po raz kolejny
wsuwają się pomiędzy fałdy jej kobiecości. Oddając się obecnej pieszczocie,
zupełnie zapomniała o drugim mężczyźnie i nie zauważyła nawet, że on podszedł
do niej i już od kilkunastu sekund stał za jej plecami, z wielkim zainteresowaniem
obserwując poczynania studenta. Ach, to on! Stoi teraz praktycznie nad nią,
sztywny. "Czy on się dziś Viagry najadł?”, przebiega Kamili przez myśl. Tymczasem on,
kierując jej ramionami, próbuje ją obrócić całkiem w swoją stronę. Udaje mu
się, ale Kamila musi się trochę cofnąć, by uniknąć zderzenia swojego nosa z
jego męskością.
Starszy
nieznajomy przykuca i palcem przyłożonym do uśmiechniętych ust, prosi Kamilę o
spokój. Ona kiwnięciem głową wyraża zgodę. Wie, że skoro do tej pory nic złego
jej nie spotkało, to może zaufać obu mężczyznom przez jeszcze parę minut.
Zaaferowana nieoczekiwaną przygodą, zaczęła nawet zapominać o swej siostrze, mogącej
nadejść lada chwila.
Nie czekając, aż
Kamila się rozmyśli, starszy z mężczyzn odwiązuje z niej ręcznik i rozkłada go
na podłodze bezpośrednio za jej plecami. Następnie lekko popychając jej ramię,
każe jej się na niego położyć. Przyklęka blisko głowy dziewczyny i chwyciwszy
ją za rękę, spogląda w stronę drugiego mężczyzny. Kiwnięciem głową, przekazuje
mu inicjatywę.
Student, nie
wychodząc z wody, wznawia pieszczoty przerwane podejściem starszego mężczyzny.
Kamila, ku swemu zdziwieniu, leży na podłodze całkiem naga w obecności dwóch
mężczyzn i bez oporów pozwala jednemu z nich grzebać ręką w jej najbardziej
intymnym miejscu. "Nie, to może trwać w nieskończoność", odzywa się rozsądek po krótkiej chwili. "Tylko jak to zakończyć, żeby zdążyć
przed powrotem Ingi i nie obrazić tych panów? No i nie stracić żadnej
pieszczoty?", myśli
i znajduje tylko jedną odpowiedź. Zamyka oczy, rozluźnia się zupełnie i pozwala
sobie na luksus. Na niecodzienną przyjemność studenckiego masażu. Stopniowo oddaje
nieznajomemu kontrolę nad sobą. Jej oddech i ruchy ciała coraz dokładniej współgrają
z ruchami dłoni masażysty. Mężczyzna uciska jej łono. Złączonymi palcami pieści
w środku. Nie omijając najczulszego miejsca. Coraz mocniej drażni łechtaczkę. Przyspiesza...
Kamila jest na to bezsilna. Łapie ją spazmatyczny skurcz wszystkich mięśni.
Dostaje drgawek. Jej szybki oddech przypomina świst gwizdka czajnika, w chwili,
gdy zaczyna kipieć wrzątek.
Palcówka w
mistrzowskim wykonaniu. Dla Kamili pierwsza i zapewne lepsza niż wszystkie,
jakich jeszcze kiedykolwiek doświadczy. Na tym jednak nie koniec. Nie czekając
nawet, aż podekscytowane ciało Kamili się uspokoi i ostatni spazm wygaśnie,
starszy z mężczyzn błyskawicznym ruchem odsuwa studenta, szeroko rozstawia nogi
Kamili i klęka między nimi. Pochyla się i pomagając sobie ręką, sprawnie przystawia
swoje naprężone przyrodzenie do gorącego otworu. Spieszy się, by zająć dogodną
pozycję, zanim Kamila w pełni się zorientuje w jego zamiarach. Wie, że
kobieta zmienną jest i niesprawiedliwą. Zwłaszcza młode, mądre (to czuć) i
cnotliwe nawet po najwspanialszej grze wstępnej potrafią nagle zmienić zdanie i
nie wpuścić mężczyzny do środka. Zostawiając go sam na sam z jego podnieceniem.
Stary facet przerabiał to już nie raz. Zna ten typ kobiet jak własną kieszeń. Ale
takie właśnie niedostępne sztuki lubi najbardziej.
Tym razem jest
wystarczająco szybki. Kiedy z ust Kamili wydobywa się pierwsze "Nie!",
jest już za późno. Pierwszego "nie" przecież można nie usłyszeć. To
przyrodzone prawo każdego samca. A nim drugie „nie” wydobędzie się ze
zlękniętego gardła, on już jest w środku. Zdecydowanym pchnięciem wbija się w śliskie
ciało. Wysuwa się i ponownym silnym pchnięciem wdziera się jeszcze głębiej.
Trzeciego "nie" już na pewno nie będzie. Zamiast protestu z gardła dziewczyny
dobywają się jedynie głośne jęki. Kamila nie sprawuje nad nimi kontroli. Podobnie
jak nie ma wpływu na poczynania mężczyzny.
Stało się.
Spełniło się przeznaczenie. Po dwudziestu dwóch latach ciało Kamili spełniło
swój pierwszy kobiecy obowiązek. Cały świat zawirował jej przed oczami. Czas
przestał istnieć. Tę chwilę zapamięta do końca życia. Późniejsze setki i
tysiące spotkań z męskim członkiem zleją się w pamięci, ale ten pierwszy raz
pozostanie wyjątkowym wspomnieniem.
Już kilka minut
trwa koncert na dwa ciała. Słychać regularne szybkie klaskanie połączone z
dźwiękiem przypominającym chlupanie wiadra uderzającego o taflę wody w studni
oraz arię postękiwań, partię sopranową Kamili. Stary wiarus posuwa młodą
kobietę, być może ostatni raz w życiu. Następuje finał. Stęki przechodzą w
poświstywanie, szybkie, przerywane. Potem słychać już tylko przenikliwy pisk.
Ciało Kamili ogarnia spazmatyczne drganie. Plecy wyginają się, tworząc napięty
łuk. Wreszcie wszystko cichnie. Mięśnie wiotczeją. Mężczyzna porusza się
jeszcze przez chwilę, spowalnia aż do zatrzymania.
- Mmm. –
mruczy triumfalnie. Zamyka oczy i z grymasem błogości na twarzy uwalnia
nagromadzone zapasy ciepłego płynu, produkowanego przez samczy organizm
specjalnie na okazje takie jak ta.
Po szaleństwie przychodzi
uspokojenie. Wraca świadomość miejsca i czasu. Kamila otwiera oczy. Widząc
szczęśliwą twarz mężczyzny, wyciąga wysoko ramiona. Chce go objąć, przytulić
się, pocałować.
Nic z tego.
Mężczyzna uwalnia się z ramion Kamili. Chwyta ją za nadgarstek i wsuwa jej dłoń
w rękę klęczącego obok studenta. "Co?" Dziewczyna rozgląda się po
pomieszczeniu, nie dowierzając swoim oczom. Znikąd nie pada jednak żadne słowo
wyjaśnienia. Młodszy z mężczyzn kładzie się na boku obok niej i przysuwa ją do
siebie. Starszy zaś, wstawszy, zdecydowanym krokiem podchodzi do Ingi.
- O, Boże!
- wzdycha Kamila, patrząc na siostrę
owiniętą w ręcznik.
„O, Boże!", myśli. Mężczyzna kładzie dłoń na
pierś jej siostry i zaczyna ugniatać, przez ręcznik. Inga chwyta go za członek.
Nie zważając na ślady krwi i śluzu masuje jego męskość. On z kolei zdejmuje z
niej ręcznik. Odkłada na ławę. Ścieli miejsce, na które posadzi Ingę.
Unosi jej kolana
i klęka między jej udami. "O, Boże, on jeszcze wyrucha Ingę." Po tej myśli mózg Kamili znowu się
wyłącza. Tym razem nie ze szczęścia. Ogarnia ją poczucie obojętności. Jest jej
wszystko jedno. Posłusznie spełnia życzenie studenta. Wysoko podsuwa jedno
kolano, kładąc je na brzuch mężczyzny. Bez sprzeciwu przywiera biodrami do jego
bioder, kołysze się chwilę tak, by ułatwić członkowi znalezienie się na wprost
cipki. Wreszcie sama, nie czekając na ruch studenta, dociska się do niego,
zachęcając, by ją spenetrował. Kołyszą się. Sapią. Dawno temu jedna z koleżanek
określiła tę pozycję jako „pieprzenie na boku”. Żart mocno zapadł w pamięci
Kamili. A teraz sama jest ruchana „na boku”. Milcząc oddaje się drugiemu
samcowi, jednocześnie przyglądając się jak facet, który przed chwilą ją
zdeflorował, zalicza jej rodzoną siostrę. Dziewczyny uśmiechają się do siebie. Kamila
zazdrośnie, Inga z błogim wyrazem wdzięczności.
Stary zmienia pozycję.
Kładzie się na wznak, każąc Indze usadowić się na nim okrakiem. Student
natomiast nie przestaje sapać i ściskać Kamilę kurczowo za pośladki. Coraz wolniej
porusza biodrami, jakby opadał z sił. Przy tym jego penis przebywa w niej coraz
dłuższe odstępy czasu.
Kamila znowu
przygląda się siostrze. Podziwia jej harmonijne ruchy. Wsłuchuje się w głośne
sapanie. Mężczyzna leżący pod nią, lekko unosząc biodra, nadaje rytm jej ruchom
i oddechowi.
Młodsza z sióstr,
znudzona rolą lalki, postanawia spróbować tego samego. Przenosząc ciężar ciała na
bok, próbuje obrócić studenta na plecy. Częściowo jej się to udaje, ale usiąść
na nim jak w siodle nie zdąży. Chłopak nagle przyciska ją do siebie z całej
siły, wbija się w nią najgłębiej, jak może i zastyga w bezruchu na długich kilka
sekund. Nawet przestaje oddychać. Kamila najpierw nie wie, co to ma znaczyć. Lecz
gdy odczuwa w brzuchu pulsowanie, domyśla się, że student się w niej spuścił.
Dostała spermę drugiego samca w przeciągu pół godziny. „Gonitwa plemników”, dziewczyna
śmieje się z własnej bezmyślności.
Po chwili także
stary facet znajduje zaspokojenie w ciele kobiety. Inga wolałaby wprawdzie inaczej
zakończyć to zbliżenie. Nie wypada przecież, by obcy facet kończył w tobie, kiedy
masz wiernego narzeczonego, ale w tej sytuacji nie ma wielkiego wyboru. Mężczyzna
zatrzymuje się dosłownie na sekundę. Mruczy swoje „Mm”, po czym dalej rucha. Jeszcze
kilka minut podskakuje pod Ingą. Męczy ją jak dziki mustang. Nie pozwala jeźdźcowi
zejść z siodła o własnych siłach. Inga musi paść z wyczerpania.
Rozstają się w
milczeniu. Stary wypełza spod zwłok Ingi. Podchodzi do Kamili i studenta,
którzy już od wielu minut stoją kilka kroków od ławy, na której rozegrała się
scena z westernu, dziewczyna oparta o tors chłopaka. Uwalnia piersi Kamili z kurczowego
uścisku dłońmi studenta. Dotyka obu sutków po kolei. Zatyka palcem usta
dziewczyny i kiwnięciem głowy daje znać młodszemu koledze, że pora opuścić
salę. Po dwóch sekundach znikają bez słowa. Siostry zostają same.
- Pozwól,
że się przedstawię. Klaus jestem. A ty chyba jesteś tutaj nowy - odzywa się starszy mężczyzna po wyjściu
na korytarz.
- Alex. Byłem
tu już parę razy. Czegoś takiego nigdy bym się nie spodziewał - odpowiada "student".
- I dla
mnie taka akcja to nowość, a uwierz mi, sporo już w życiu widziałem.
- Dobrze,
że nikt z ochrony nie przyszedł.
- Niby seks
w saunach jest zabroniony, ale stali klienci nie mają się czego obawiać. Ochroniarze
też ludzie. Zapraszam do baru. Należy nam się po lampce szampana.
- Ja
muszę coś jeszcze załatwić. Może dojdę potem.
- Jeszcze
ci mało? - Klaus
parska niekontrolowanym śmiechem. Uspokoiwszy się, dodaje: - To idź załatwiać. Jakby co, wiesz,
gdzie mnie szukać.
Pół godziny
później przy głównym wyjściu Alex podbiega do Kamili I Ingi, pospiesznie
opuszczających budynek. Odciąga Kamilę na bok i prosi, by dała mu jakiś kontakt
do siebie. Po angielsku, bo ani ona nie rozumie miejscowego dialektu, ani on
jej zagranicznego języka. Następnego dnia ich znajomość nabierze zupełnie nowej
jakości. Zostaną friendsami w medium społecznościowym.
***
Obrazki stworzyła Happynka. Dziękuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz