Entropia momentu i podróże w czasie (z powrotem w 2025) - AI

Entropia momentu i podróże w czasie (z powrotem w 2025)

Poprzednia część: Entropia momentu i podróże w czasie (1970) (AI)

Po kąpieli w wannie, kolacji i recytacji referatu o Dzierżyńskim powtórzyliśmy miłość. Sen był głęboki i dobry. Regenerujący siły. 

Budzę się z chęcią do życia, jak chyba nigdy. Za oknem jest już jasno. W końcu wiosna. Za oknem słychać ptaki. Najbardziej optymistyczna pora roku.

Zosia przeciąga się leniwie. Przez półsen kładzie rękę na moje ramię.

– A więc to prawda, wcale mi się nie przyśniło. 

Obejmuję ją. Przyciągam bliżej. Czuję każdy milimetr jej nagiego ciała, pierś przytulona do mojego łokcia, ciepłe podbrzusze. Budzą się nie tylko oczy. 

Całuję Zosię w w czoło. W skroń, policzek. Obraca głowę i nasze usta się spotykają w pierwszym pocałunku. Nie spieszymy się. Pomału smakujemy się nawzajem. 

– Jesteś słodka – mówię.

– Ty też.  

Muska moja wargę językiem. Chichocze.

Wciągam ją na siebie. Otwieram szerzej usta. Całujemy się coraz bardziej namiętnie. Pieścimy się, ja piersi i biodra, Zosia sięga ręką po moją męskość.  

– Co powiemy mamie? – pyta nagle. – Kiedy wróci z dyżuru. 

Wolałbym odłożyć tę sprawę na później, na po lekcjach, Zosia pewnie też, ale problem jest obiektywnie. Nie da się zamieść pod dywan. 

Już chcę coś powiedzieć, a tu cos brzęczy. Bzzzz. Bzzzz. Bzzzz.

Zosia przestaje poruszać dłonią. 

– Co to? – pyta. 

– Yy? – Jestem zbyt skuopiony na doznaniach cielesnych, żeby przełączyć uwagę na coś innego.  

– Marcin? Co to za dźwięki?

Bzzzz. Bzzzz.

– Wibrator – mówię bez zastanowienia. Myślę. – Nie, czekaj, komórka. Ktoś dzwoni. 

Dzwoni?! Jest zasięg?! 

Otwieram szeroko oczy...


Biurko z Ikei, laptop, drugi monitor. Jesteśmy w moim mieszkaniu! 

Nagle na obu ekranach wyświetka się wielki czerwony trójkąt i migający napis:

WARNING

– Jaki duży telewizor – szepcze Zosia. Schodzi ze mnie. Siada po turecku. – Co to znaczy? 

– Warning. – Mózg wrzuca na szósty bieg, próbuje ogarnąć sytuację. – Ostrzeżenie po angielsku. 

– Marcin?! Gdzie my jesteśmy? Kiedy? 

Bzzzz. Bzzzz.

– W 2025 roku. 

– Jak to? – Zosia zeskakuje z łóżka. Jest piękna. – Jak to możliwe?

– Nie wiem.

Panika. Mózg się zawiesza. Fala zimna oblewa ciało. Jak to się stało? Jeśłi ja wróciłem, to czy Zosia też będzie mogła wrócić? 

Staję przy biórku, na drżących nogach. Trzęsącym sie palcem dotykam touchpada. Czerwony trójkąt znika. Pojawia się interfejs chat bota.

ANOMALIA CZASOWA WYKRYTA. POWRÓT DO PUNKTU WYJŚCIA: DZISIAJ, 31.04.2025 o 06:17 CET. PRZYCZYNA: BRAK STABILIZACJI POLA KWANTOWEGO. PRZENIESIENIE DWÓCH PODMIOTÓW ZAMIAST JEDNEGO.

Czytam drugi raz, trzeci, czwarty. Na głos, półszeptem, próbuję zrozumieć. Napis rozmywa przed oczami.

– Co to znaczy? – pyta Zosia, opierając się na mnie. 

– To znaczy... – Sam chciałbym wiedzieć. Jesteśmy tutaj teraz. A reszta to bełkot, z którego nic nie wynika. – To znaczy, że wróciliśmy oboje. 

– Ale ja... – Głos Zosi się łamie. – ... nie powinnam tu być, teraz. 

Odsuwa się ode mnie. Staje obok. Opera się rękami o biurko. Patrzy ze złością na laptop.

Przełączam na kontakt głosowy.

– Ksenia, co się stało z Zofią Kowalską z 1970 roku? 

Laptop chwilę milczy, po czym odpowiada komputerowym głosem:

ZNALEZIONO 357 OSÓB O IMIENIU I NAZWISKU ZOFIA KOWALSKA W BAZACH DANYCH Z LAT 1950-2025. PROSZĘ DOPRECYZOWAĆ ZAPYTANIE: ROK URODZENIA, MIEJSCE ZAMIESZKANIA, IMIONA RODZICÓW, INNE DANE IDENTYFIKACYJNE.

Patrzę na Zosię. Ona patrzy na na mnie i na ekran, blada jak prześcieradło.

– Co mam powiedzieć? Dzięwiątego maja. Jan i Maria Kowalscy.

– Ksenia, dziewiątego maja 1953 – pytam Zosię wzrokiem, czy data się zgadza. Powtarzam imiona rodziców. – Pielęgniarka i nauczyciel historii.

WYSZUKIWANIE... ZNALEZIONO 12 PASUJĄCYCH REKORDÓW. BRAK JEDNOZNACZNEJ IDENTYFIKACJI. ŻADNA Z OSÓB NIE POSIADA PEŁNEJ DOKUMENTACJI ŻYCIOWEJ POKRYWAJĄCEJ SIĘ Z PODANYMI KRYTERIAMI. MOŻLIWE PRZYCZYNY: NIEPEŁNE DANE ARCHIWALNE, ZMIANY PERSONALIÓW, EMIGRACJA, BRAK REJESTRACJI.

Zosia siada na łóżku.

– Więc... – Ledwie słysze jej głos. – Niepotrzebnie się uczyłam na dzisiaj? 

Więcej pytań wisi w powietrzu jak granat bez zawleczki.

– Ksenia, czy któraś Zofia Kowalska zniknęła w 1970 roku? 

JESTEM SZTUCZNĄ INTELIGENCJĄ STWORZONĄ DO TEGO, ŻEBY CI POMÓC. NA PODSTAWIE DOSTĘPNYCH DANYCH NIE MOGĘ PRZYPORZĄDKOWAĆ PERSONALIÓW ŻADNEJ KONKRETNEJ OSOBIE, KTÓRA WYEMIGROWAŁA Z POLSKI LUB KTÓREJ ZAGINIĘCIE ZGŁOSZONO W 1970 ROKU.

– Więc? – Zosia jest przerażona. – A rodzice? – Jej głos się łamie. – Czy ich jeszcze zobaczę? Jan i Maria Kowalscy?

– Ksenia – mówię. – Jan i Maria Kowalscy, zamieszkali przy ul. Świętokrzyskiej 47, 1970 rok. Znajdź informację!

 

Wyszukiwanie... Znaleziono następujące wzmianki o DANYCH osobach:

Maria Kowalska - laureatka II miejsca w konkursie Miss Polonia 1975, Gdańsk. 

Jan Kowalski - brązowy medalista Olimpiady Chemicznej 1968, Liceum im. Kopernika, Toruń. 

Maria Kowalska - wzmiankowana w artykule "Gazety Wyborczej" z 2004 roku w kontekście afery związanej z posłem Samoobrony.  

Jan Kowalski - świadek w sprawie plagiatu pracy doktorskiej, Uniwersytet Warszawski, 2007. Zawód: nauczyciel AKDEMICKI. 

Prawdopodobieństwo, że którakolwiek z tych osób to rodzice Zofii Kowalskiej zAMIESZKAŁEJ W 1970 ROKU PRZY ul. Świętokrzyskiej 47 bardzo MAŁE. Brak jednoznacznych danych identyfikacyjnych. Brak DOSTĘPU DO aktów STANU CYWILNEGO w publicznych rejestrach. Brak profili w mediach społecznościowych. Brak DALSZYCH śladów cyfrowych.

– Więc nie wiadomo, czy żyją? 

Kręcę głową. 

– Nie wiem, co powiedzieć. Wczoraj byłam taka szczęśliwa. A teraz? – Patrzy na mnie niepewnie. – Mam tylko ciebie. A w ogóle cię nie znam. 

Siadam obok niej. Obejmuję.

– Przepraszam. Przykro mi, że tak się stało. Wolałbym zostać tam z tobą, w twoim czasie. Wierz mi, milion razy bym wolał.  

 – A Basia? – pyta nagle. – Moja koleżanka. Ta, co ją podsłuchiwałeś wczoraj, jak była u mnie. O niej cos wiadomo? 

Zadajemy pytanie.

ZNALEZIONO: BARBARA WRÓBLEWSKA. WZMIANKOWANA W PRASIE OD LAT 80. W CZASIE STANU WOJENNEGO ASYSTENTKA GENERAŁA MICHAŁA JANISZAKA. POTEM WSPÓŁPRACOWNICZKA POSŁA LECHA KWACZKOWSKIEGO. BRAK PROFILI W MEDIACH SPOŁECZNOŚCIOWYCH. BRAK ZDJĘĆ. NIELICZNE WZMIANKI W TEKSTACH SATYRYCZNYCH I W KONTEKŚCIE KRYTYKI POLITYCZNEJ. CZĘSTE OKREŚLENIA: "SZARA EMINENCJA", "ZŁY DUCH Z NOWOMIEJSKIEJ". BRAK POTWIERDZONYCH INFORMACJI BIOGRAFICZNYCH. BRAK DANYCH O RODZINIE, MIEJSCU ZAMIESZKANIA, AKTUALNYM STATUSIE.

– Nic z tego nie rozumiem. – Zosia patrzy na mnie pytająco, lecz na jej buzię powraca uśmiech. To daję nadzieję. – Ale że moja Basia nie zmieniła nazwiska?  Nie wyszła za mąż?  – A tylu miała kandydatów. Co teraz? 

– Zostaniesz ze mną. – mówie automatycznie. – Pokażę ci ten świat. Nauczę wszystkiego.

– To wszytsko takie dziwne... 

Pół dnia spędzamy na eksplorowaniu. Zosia dotyka wszystkiego, począwszy od żarówki, która nie parzy. 

– Więc to nie jest telewizor? – pyta, wypróbowując ekran dotykowy.

– Monitor – wyjaśniam. – Telewizor wisi na ścianie.

Oprowadzam po mieszkaniu. W łazience patrzy zdziwiona na butelkę z dozownikiem. 

– To jest mydło? – Wszystko jest inne. Ale też takie, hm, łatwe. Takie... łatwe.

O prysznicu mówi: luksus. 

Kiedy jesteśmy z powrotem w pokoju, Zosia siada przy biurku. Włączam asystenta głosowego.

– Możesz ją pytać o wszystko – mówię. – Odpowie na każde pytanie.

– Eee... – Zawahanie. – Jak się nazywasz?

JESTEM ASYSTENTEM AI. MOŻESZ NAZYWAĆ MNIE KSENIA.

– Ładne imię, Ksenia. Kim jesteś?

JESTEM SZTUCZNĄ INTELIGENCJĄ STWORZONĄ PRZEZ FIRMĘ NEXTUS SYSTEMS. MOIM ZADANIEM JEST POMAGANIE LUDZIOM W ODPOWIADANIU NA PYTANIA, ROZWIĄZYWANIU PROBLEMÓW I UCZENIU SIĘ NOWYCH RZECZY.

– Co znaczy, że jesteś sztuczną inteligencją? Jak maszyna może myśleć?

TO SKOMPLIKOWANE PYTANIE. W UPROSZCZENIU: JESTEM PROGRAMEM KOMPUTEROWYM, KTÓRY ZOSTAŁ WYTRENOWANY NA WIELKIEJ ILOŚCI DANYCH. UCZĘ SIĘ WZORCÓW W JĘZYKU I WIEDZY, A NASTĘPNIE WYKORZYSTUJĘ TE WZORCE DO GENEROWANIA ODPOWIEDZI.

Zosia pyta AI o wszystko: o Związek Radziecki, komunizm, Polskę, lądowanie na Księżycu. O książki, pisarzy, internet. Po godzinie jest już tak pewna siebie, że wdaje się w dyskusje z chat botem. Jak tak ich słucham, coraz bardziej odnoszę wrażenie, że AI na dobrą sprawę wcale tak dużo nie wie, jak się wydaje... Zawsze podaje odpowiedź brzmiącą wiarygodnie, ale kiedy jest zapytana o to samo drugi raz, nie zawsze taką samą jak za pierwszym razem. Tylko trzeba się uważnie wsłuchiwać w detale. Ale Zosi o tym nie mówię. Wygląda pięknie i ponętnie, kiedy jest zachwycona.

O trzynastej zdaję sobie sprawę, że jesteśmy głodni.

– Zamówię pizzę – mówię.

– Pizzę? Co to jest?

 PIZZA TO DANIE KUCHNI WŁOSKIEJ, KTÓRE ZYSKAŁO OGROMNĄ POPULARNOŚĆ NA CAŁYM ŚWIECIE. SKŁADA SIĘ Z:

1.    PODSTAWY – CIENKIEGO LUB GRUBSZEGO (W ZALEŻNOŚCI OD RODZAJU) CIASTA DROŻDŻOWEGO, ZAGNIATANEGO Z MĄKI, WODY, DROŻDŻY I SOLI.

2.    SOSU...

– Zobaczysz. 

– Musimy iść do sklepu? 

– Nie. Zamówimy. – Wyjmuję telefon. – Przywiozą nam do domu.

– Jak to? Kto przywiezie?

– Kurier.

Otwieram aplikację, scrolluję menu. Zosia powoli czyta:

– Margherita, pepperoni, hawajska, kebab, włoska, cztery sery, wegetariańska... Czuję się jak dziecko.

– Którą chcesz? – pytam.

– Nie wiem – mówi bezradnie. – Nigdy nie jadłam.

– To weźmiemy kilka różnych. – Do tego puszkę piwa, colę i brzoskwiniową ice tea. – Przywiozą za pół godziny. 

Zosia wraca do internetu. Ledwie usiadła, już dzwonek do drzwi. 

– Zamówienie dla Marcina?

Płacę kartą. 

– Dobre! Albo jestem głodna. – Śmieje się. Jakby to była tylko wycieczka krajoznawcza do przyszłości. 

 Piwo smakuje mniej. Gorzkie. Ale puszka zamiast szklanej butelki wzbudza respekt. Cola:

– Dwa litry? Marcin, musiała kosztować pół pensji! I kto tyle wypije? 

– Spróbuj herbaty.

– Zimnej?  – pyta niedowierzająco. – Zimna herbata?

– Tak.

– Ale... kto pije zimną herbatę?

– Wszyscy. W lecie.

Pije powoli, smakując.

– Dziwne – mówi w końcu. – Ale dobre.

Po południu bierzemy prysznic. Myję ją. Powoli, dokładnie. Żel o brzoskwiniowym zapachu rozciera się na skórze w pianę. Moje dłonie wędrują po jej ciele: ramiona, plecy, piersi, brzuch, biodra. Stoi nieruchomo, z zamkniętymi oczami, oddając się moim dłoniom.

Potem ona myje mnie. Dotyk jest lżejszy, bardziej nieśmiały. Ale też dokładny. Czuję, jak palce wędrują po mojej klatce piersiowej, po brzuchu, po udach.

Dłoń dotyka mojego penisa.

Nie jest to erotyczne. Nie tym razem. To jest... czułe. Intymne. Jakby badała coś cennego, kruchego.

– Jest miękki teraz – mówi cicho. – Nie taki jak rano.

– Bo nie jestem podniecony.

– A mogę... mogę spróbować?

Nie jestem pewien, co ma na myśli. Ale kiwam głową.

Dłoń ściska mnie delikatnie. Porusza się w górę i w dół. Czuję, jak znowu zaczynam twardnieć.

– O – mówi zaskoczona. – Rośnie.

– Tak.

– Bo cię podniecam?

– Tak.

Uśmiecha się. Jest w tym uśmiechu coś dziewczęcego, niewinnego. Ale też coś drapieżnego.

– To dobrze – szepce.

 

Wieczorem leżymy w łóżku.

Nago. Zmęczeni. Syci.

Zosia leży na moich piersiach, palce kreślą leniwe wzory na mojej skórze.

– Marcin – mówi cicho.

– Tak?

– Co będzie jutro?

– Nie wiem.

– A pojutrze?

– Też nie wiem.

– Boję się – szepcze. – Tego świata. Tego czasu. Wszystko jest takie... inne. Takie szybkie. Takie skomplikowane.

– Nauczysz się – mówię. – Pokażę ci. Wszystko ci wyjaśnię. I będę przy tobie. Zawsze.

– Obiecujesz?

– Obiecuję.

Całuję ją w czubek głowy. Czuję zapach włosów, brzoskwinie z żelu pod prysznic.

– Kocham cię – mówi nagle. Tak cicho, że prawie nie słyszę.

Serce zatrzymuje się. Potem bije szybciej, mocniej.

– Ja też cię kocham – szepczę.

I to prawda. Pomimo absurdu sytuacji. Pomimo tego, że znamy się niecałą dobę. Pomimo różnicy czasów, kultur, światów, kocham ją.

Zosia zasypia pierwsza. Czuję, jak oddech staje się głębszy, wolniejszy. 

Ale mój sen nie przychodzi. Mózg zaczyna pracować. Analizuje. Pyta. Jak to się stało? Jak w ogóle jest możliwa podróż w czasie? I czemu wróciłem akurat z nią? Czemu nie sam?

Przypominam sobie komunikat: „Brak stabilizacji pola kwantowego. Przeniesienie dwóch podmiotów zamiast jednego." Ale co to znaczy? Pole kwantowe? Jakie pole? Elektromagnetyczne? Grawitacyjne?

I dlaczego akurat pięćdziesiąt pięć lat wstecz? Nie pięć, nie dziesięć, nie milion, dlaczego akurat tyle? Od czego to zależy?

Przypominam sobie teorię Everetta. Wiele światów. Każda decyzja tworzy nową rzeczywistość. Ale ja nie przeniosłem się do innego świata. Wróciłem do tego samego. Do 2025 roku.

A może nie do tego samego? Może to jest inny 2025? W którym Zosia nigdy nie istniała w 1970 roku, bo ją stamtąd zabrałem?

Głowa pęka.

Ostrożnie, żeby nie obudzić Zosi, wysuwam się spod niej. Siadam przy biurku. Ekran świeci bladym światłem.

– Ksenia – wprowadzam z klawiatury. – Muszę zrozumieć. Jak działa podróż w czasie? Jakie są mechanizmy?

PODRÓŻ W CZASIE W KONTEKŚCIE POLA KWANTOWEGO OPIERA SIĘ NA TEORII TUNELOWANIA CZASOPRZESTRZENNEGO. W UPROSZCZENIU: LOKALNY ZANIK STABILNOŚCI METRYKI MINKOWSKIEGO POZWALA NA POWSTANIE KRZYWIZNY GEODEZYJNEJ, KTÓRA ŁĄCZY DWA PUNKTY W CZASOPRZESTRZENI.

– Ale dlaczego akurat pięćdziesiąt pięć lat? Od czego to zależy?

**AMPLITUDA PRZESUNIĘCIA CZASOWEGO Δt ZALEŻY OD KILKU PARAMETRÓW:

  1. ENERGIA INICJUJĄCA E W ELEKTRONOWOLTACH
  2. WSPÓŁCZYNNIK KOHERENCJI KWANTOWEJ ψ
  3. MASA PODRÓŻNIKA m

UPROSZCZONY WZÓR: Δt = (/E) · ln(ψ/ψ) · √(m/m_p)

GDZIE: – STAŁA PLANCKA ZREDUKOWANA ψ – PRÓG KOHERENCJI m_p

m_p – MASA PLANCKA

W TWOIM PRZYPADKU ENERGIA INICJUJĄCA ODPOWIADAŁA PRZESUNIĘCIU O 55 LAT ± 3 MIESIĄCE.**

Patrzę na wzór. Próbuję go zrozumieć. Stała Plancka... koherencja kwantowa... Co???

– A dlaczego wróciłem z Zosią? Dlaczego nie sam?

**MECHANIZM POWROTU ZALEŻY OD SPLĄTANIA KWANTOWEGO MIĘDZY PODMIOTAMI. JEŚLI DWA CIAŁA WCHODZĄ W INTERAKCJĘ FIZYCZNĄ NA POZIOMIE WYMIANY ELEKTRONÓW, ICH FUNKCJE FALOWE ULEGAJĄ SUPERPOZYCJI. W MOMENCIE ZANIKU POLA:

Ψ_system = Ψ_A Ψ_B

OZNACZA TO, ŻE POWRÓT NASTĘPUJE DLA CAŁEGO SYSTEMU, NIE DLA POJEDYNCZYCH ELEMENTÓW.**

– Interakcja fizyczna? Wymiana elektronów?

TAK. KAŻDY KONTAKT FIZYCZNY – DOTYK, POCAŁUNEK, STOSUNEK PŁCIOWY – PROWADZI DO TRANSFERU NIEWIELKIEJ ILOŚCI ELEKTRONÓW MIĘDZY CIAŁAMI. IM DŁUŻSZA I INTENSYWNIEJSZA INTERAKCJA, TYM SILNIEJSZE SPLĄTANIE.

Czytam powoli. Staram się zrozumieć. Rozumiem?

Byliśmy razem. Całą noc. Dotykaliśmy się. Całowaliśmy. Był seks. Nasze ciała... splątały się. Stały się jednym systemem. I dlatego wróciłem z nią?

– A co z czasem trwania? Ile mogłem spędzić w 1970 roku?

**CZAS TRWANIA PODRÓŻY t_max ZALEŻY OD ENERGII POCZĄTKOWEJ I TEMPA JEJ ROZPRASZANIA:

t_max = (E/P_diss) · (1 - e^(-t/τ))

GDZIE: P_diss – MOC ROZPRASZANIA ENERGII τ – STAŁA CZASOWA ROZPADU POLA

DLA TYPOWYCH PARAMETRÓW: t_max ≈ 12-36 GODZIN.

PO TYM CZASIE POLE KWANTOWE ULEGA CAŁKOWITEMU ROZPADOWI I NASTĘPUJE AUTOMATYCZNY POWRÓT.**

Dwanaście do trzydziestu sześciu godzin. Byłem tam niecałą dobę. I wróciłem.

– A czy mogę wrócić? Jeszcze raz? Do 1970 roku?

NEGATYWNE. PONOWNA INICJALIZACJA POLA KWANTOWEGO WYMAGA REGENERACJI ENERGII. SZACOWANY CZAS REGENERACJI: 6-18 MIESIĘCY. DODATKOWO, KAŻDA KOLEJNA PODRÓŻ ZWIĘKSZA RYZYKO DESTABILIZACJI CZASOPRZESTRZENI O WSPÓŁCZYNNIK α ≈ 1.7.

– Co znaczy destabilizacja?

**MOŻLIWE SKUTKI:

  1. PARADOKS PRZYCZYNOWY – NIEMOŻNOŚĆ POWROTU
  2. ROZSZCZEPIENIE LINII CZASOWYCH – POWSTANIE ALTERNATYWNEJ RZECZYWISTOŚCI
  3. ANIHILACJA MATERII – FIZYCZNE UNICESTWIENIE PODRÓŻNIKA

PRAWDOPODOBIEŃSTWO KATASTROFY PRZY PIERWSZEJ PODRÓŻY: 2.3% PRZY DRUGIEJ PODRÓŻY: 8.7% PRZY TRZECIEJ: 24.1%**

Wpatruję się w liczby. Ryzyko jedna czwarta, że się nie wróci. Oby tylko tyle.

– A Zosia? Co się z nią stanie? Czy może wrócić do 1970 roku?

**TEORETYCZNIE TAK. JEDNAKŻE BRAK DOSTĘPU DO TECHNOLOGII INICJUJĄCEJ W ROKU 1970 UNIEMOŻLIWIA SAMODZIELNY POWRÓT. DODATKOWO, USUNIĘCIE PODMIOTU Z PIERWOTNEJ LINII CZASOWEJ MOŻE SKUTKOWAĆ:

  1. EFEKTEM DOMINA – MODYFIKACJA ZDARZEŃ ZALEŻNYCH OD OBECNOŚCI PODMIOTU
  2. LUKANIEM CZASOPRZESTRZENNYM – POWSTANIE NIESTABILNOŚCI W PUNKCIE USUNIĘCIA
  3. AMNEZJĄ ZBIOROWĄ – AUTOMATYCZNE WYMAZANIE WSPOMNIEŃ O PODMIOCIE Z PAMIĘCI INNYCH OSÓB

PRAWDOPODOBIEŃSTWO WYSTĄPIENIA EFEKTU DOMINA: 67% PRAWDOPODOBIEŃSTWO AMNEZJI ZBIOROWEJ: 89%**

Osiemdziesiąt dziewięć procent...

Zosia zniknęła z 1970 roku. I nikt jej nie pamięta. Matka? Ojciec? Basia? Wszyscy o niej zapomnieli, jakby nigdy nie istniała? Dziwne.

I teraz jest tutaj. W 2025 roku. Bez dokumentów. Bez przeszłości. Bez niczego.

Tylko ze mną.

– Ksenia, czy jest jakiś sposób, żeby przywrócić ją do 1970 roku? Żeby cofnąć to wszystko?

**TEORETYCZNIE MOŻLIWE BYŁOBY PONOWNE PRZENIESIENIE PODMIOTU Z ZACHOWANIEM PAMIĘCI. WYMAGA TO JEDNAK:

  1. ENERGII INICJUJĄCEJ o 340% WIĘKSZEJ NIŻ STANDARDOWA
  2. PRECYZYJNEGO TARGETOWANIA CZASOPRZESTRZENNEGO (BŁĄD < 0.001%)
  3. MANUALNEJ REKONSTRUKCJI PAMIĘCI ZBIOROWEJ

PRAWDOPODOBIEŃSTWO SUKCESU: 11.3% PRAWDOPODOBIEŃSTWO KATASTROFY: 43.8%**

Jedenaście procent. Szansa jak jeden na dziesięć. Ryzyko katastrofy czterdzieści cztery procent, a co z resztą? Sto minus jedenaście minus czterdzieści cztery to czterdzieści pięć procent. Nie sukces i nie katastrofa, czyli co?

Zamykam laptop. Siadam w ciemności.

Patrzę na Zosię śpiącą w moim łóżku. Na jej spokojną twarz. Na włosy rozsypane na poduszce.

Nie mogę jej odesłać. To zbyt niebezpieczne.

Ale czy mogę ją zatrzymać? Tutaj? W tym świecie, który jest dla niej obcy? Gdzie nie zna nikogo? Gdzie nie ma rodziny? Gdzie jej przyszłość nigdy nie istniała?

Co jej powiedzieć jutro? Że jej rodzice prawdopodobnie o niej zapomnieli? Co powiedzieć innym? Jak ją zameldować? Jak wytłumaczę nagle pojawienie się u mnie dziewczyny z ubiegłego wieku?

Głowa mi pęka. Przytłacza ciężar odpowiedzialności.

To nie jest romans. To nie jest przygoda. To jest katastrofa.

Wstaję od biurka. Wracam do łóżka. Staram się już nie myśleć. Nie analizować.

Ale myśli nie chcą odejść. Zamykam oczy, ale sen nie przychodzi. Leżę obok dziewczyny z innego czasu i nie wiem, co będzie jutro. Ani jak to naprawić. Wiem, że nic nie wiem.

Opowiadanie stworzone przez AI.  

Następna część:    Entropia momentu i podróż w czasie (rok 2031) (AI)

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz