...
- Aaa! – W gardle Iwony rodzi się krzyk, niepodobny do czegokolwiek
znanego mi do tej pory. Krzyk swobodny, niepoddający się żadnej kontroli.
Krzyk ten
wypełnia natychmiast każdy centymetr sześcienny mieszkania numer trzynaście na
trzecim piętrze w bloku przy Narutowicza siedem.
© Yolanda Dorda |
Przez
kuchenny lufcik wyfruwa krzyk na ulicę. Licealistę Lucjana przekonuje do
odwiedzenia apteki w celu nabycia pierwszej w życiu prezerwatywy. W koleżance
Lucjana Jessice zasiewa natomiast ziarnko wątpliwości. Ziarnko jutro po
południu wykiełkuje decyzją, że póki co Jessica ograniczy się do pettingu.
Lucjan obrazi się oczywiście i spożyje lekarstwo w innym dziewczęciu, bardziej
skorym do eksperymentów. W ten sposób dzisiejszy krzyk Iwony wyświadczy
przysługę Jessice i Lucjanowi, zapobiegając przewlekłemu narzeczeństwu i
rozwodowi miesiąc po weselu.
I w jeszcze
jednym umyśle wprowadzi krzyk zmiany. Przestawi wskazówki w głowie
zegarmistrza, tego, co ma warsztat na Armii Krajowej. Pan Adam zrozumie, że
jego zegar tyka nieubłaganie i że czas najwyższy znaleźć żonę, póki są jeszcze
włosy na głowie. Gdy się za długo zwleka, można przegapić ostatnią okazję.
Wędrówkę
przez miasto zakończy krzyk w uchu listonosza. Tak już jest na Mazowszu, że
krzyk kończy żywot w uchu jednej z dwóch osób, listonosza lub księdza. Tym
razem bliżej krzykowi do ucha Piotrka, który akurat zmierza po schodach do
dziadka, starego belfra spod jedenastki. Co zrobi Piotrek z tym krzykiem,
lepiej nie pytać. Listonosz też człowiek. Ma prawo do tajemnicy korespondencji.
Krzyki kopulacyjne
towarzyszą ludzkości od zarania dziejów. Opisywali je już starożytni Sumerowie.
Śpiewali o nich eunuchowie Sulejmana Wielkiego opiewający wiekopomne dzieła
sułtana w alkowie. Wspominał też o nich profesor Starowicz. Krzyki tak doniosłe
wokalnie i tak bogate w skutki jak ten krzyk Iwony, choć występują w
literaturze przedmiotu, są zjawiskiem dość rzadkim. Nie poddającym się lekko
badaniom naukowym. Dlatego też o etiologii i fizjologii tych krzyków medycyna
może jeszcze niewiele powiedzieć. Jedno jest jednak pewne. Krzyk taki zwiastuje
orgazm kobiecy, który nastąpi nie po lub w trakcie, lecz przed aktem kopulacji.
W żargonie fachowym mówi się w związku z tym o orgazmach ponaddźwiękowych i o
clamor praecopulativus czyli o okrzykach przedwłożeniowych. Rok temu czytałem o
tym artykuł w Wiedzy i Życiu.
Taki właśnie clamor
wydała z siebie mama przyjaciółki mojej nastoletniej córki. Clamor, który lecąc
do ucha listonosza, wrócił do pokoju na pół mgnienia oka i złożył nam relację z
wędrówki po mieście. Krzyk, którego nigdy nie zapomnę.
O tym, jak krzyk powstał, przeczytasz w opowiadaniu Pyjama party o miłości rodzicielskiej, małżeńskiej, pozamałżeńskiej, wyimaginowanej i zdradliwej. O pokusach, marzeniach i pułapkach sennych. Zapraszam serdecznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz